Chrisowi Jericho chyba odnowiła się stara kontuzja. Z trudem się podnosił, cały czas trzymał się za głowę. CM Punk wszedł zaś do ringu, i najpierw pomógł Jericho wstać, przecież jest jego tag-team partnerem. Pozwoliłem im na to, mimo, że najchętniej zniszczyłbym ich obu. Jednak i tak stoją na przegranej na pozycji. Jednak moje rozmyślania przerwała nagła scenka. CM Punk zaczął kłócić się z Chrisem, ewidentnie obwiniając go o swoją porażkę. Straight Edge Savior stał tyłem do mnie, więc grzecznie obserwowałem cała sytuację. Punk był aż czerwony z wściekłości - doszło do przepychanek, aż doszło do pierwszego puncha, w którym to Chris się złożył. "Clean Made" wtedy rozpoczął swój koncert, który publiczność co dziwne, nagrodziła jeszcze gorszym heel heat'em niż zwykle. Zaczął niemiłosiernie tłuc jego głową, najpierw o matę ringową, aż potem doszło o narożnik. Nikt nie założyłby, że zobaczymy starcie dwóch "Best in the world'ów", chociaż atakowanie bezbronnego Jericho przez Punka nie można nazwać starciem. Nadal stałem z założonymi rękoma, próbując przy tym odwracać uwagę sędziego, żeby przypadkiem nie przerwał całej jatki - w końcu to mój przeciwnik się męczył atakami, a mój odwieczny rywal dostawał srogie bęcki. Ten widok mnie uspokajał i zadowalał. Z głową Jericho było coraz gorzej, gdyż dostał już Taste of Pain od Curta. Do tego Punk atakował dalej. Wykonywał akcje typu Snake Eyes oraz Toss into ring post, centralnie i konsekwentnie niszcząc głowę Chrisa. Doszło do tego, że Punk wykonał Go To Sleep, którą to akcją Chris Jericho został wyrzucony z ringu, leżąc poza jego obrębem wpół żywy. Dopadli do niego lekarze. CM Punk zaś aż dyszał ze złości. Cieszył się jednak widokiem zniszczonego - byłego, tag-team partnera. Nadal powtarzał pod nosem, patrząc na ratowanego przez lekarzy Jericho - "To Twoja wina ... To Twoja wina ...". Wtedy do gry wkroczyłem ja! Zaatakowałem go elbow strike'm w głowę, który całkowicie go zdezorientował. Nie spodziewał się absolutnie takiego uderzenia. Dlatego też upadł na kolana, próbując odzyskać pełną świadomość. Na szczęście ja nie pozwoliłem mu w porę na to. Obszedłem go szybko z drugiej strony, lekko podnosząc i ... wykonując The Verdict, z całej siły ciskając nim w środek ringu. Pozostało tylko dopiąć formalności. Przypiąłem, patrząc miłym wzrokiem w stronę Curta, czekając aż nasza wygrana stanie się faktem, a cała walka skończy się.