Krew w żyłach mi się zmroziła, gdy tylko wiedziałem, że pierwszy i najważniejszy cel z wrogiego teamu Raw jest już poza całą stawką, a do pełni szczęścia pozostało jeszcze tylko trzech nieudaczników. Wiedziałem, że to nie może być koniec tego co zacząłem - zabawa dopiero się zaczyna - pomyślałem. Do ringu wkroczył ponownie Goldust, człowiek, którego już sklepałem znacznie na początku naszego starcia, lecz role się odwróciły, gdy tylko zszedłem z ringu i wówczas to team SmackDown stracił jednego człowieka. Jednak gdy tylko ja powróciłem w obręb kwadratowego pierścienia wyeliminowałem najpewniejszy punkt teamu Raw, siejąc strach i panikę w umysłach moich rywali, toteż spodziewałem się jaki nastrój panuje w umyśle Goldusta. Wiedział, że musi spróbować, ale tak naprawdę nie wierzył do końca w swoje możliwości, wiedział o mojej bezgranicznej mocy i przebiegłości, która pozwoli mi wygrać z każdym. Podszedłem więc dziarsko do rywala i od razu rozpocząłem nawałnicę ciosów, najczęściej punchów w głowę i korpus, połączonymi z low kick'ami. Gdy udało mi się go w końcu osłabić, zaciągnąłem go w końcu do narożnika, siłą wepchnąłem go na samą górę narożnika, aby w ostatecznej fazie podziwiać i delektować się wykonanym przeze mnie Gorilla Press Slam'em. Można by rzec, że aż posypał się złoty brokat, tak huknął mój przeciwnik, ku uciesze moich kolegów z teamu SmackDown, jednak z rozpaczą na twarzach pozostałych na apronie Chrisa Jericho i CM Punka. Wtedy to postanowiłem, że wyciągnę kolejnego asa z rękawa, którym będzie podniesienie oponenta i wysłaniego zwrotnym Irish Whip'em w stronę lin. Gdy wrócił zaatakowałem w bardzo efektowny i efektywny sposób poprzez zaaplikowanie na nim Arm Drag Takedown'u. Po tej akcji odnotowałem znaczny skok adrenaliny w moim organizmie! Wiedziałem, że zbliżamy się do końcowego "rozdania kart" w tym starciu i muszę dać z siebie wszystko aby przezwyciężyć kolejnego oponenta z teamu Raw, aby doprowadzić mój brand do pożądanej przez całą społeczność "niebieskich" sławy i chwały! Tak też się stanie, lecz przedtem pomagam wstać mojemu przeciwnikowi i aplikuję na nim potężny Scoop Powerslam.

Koniec zbliża się wielkimi krokami. Przyszła pora by wyeliminować jednego z zawodników przeciwnego teamu i ponownie przywrócić przewagę naszego, wszystko w moich rękach. Klasnąłem w dłonie kilkukrotnie by ożywić  śpiącą publiczność. Natychmiast wstali ze snu i zaczęli mnie dopingować. Wiem, że mam w nich wsparcie. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Otunga po zainkasowaniu jednej z moich lepszych akcji, pomału zaczynał się podnosić. Teraz będzie musiał przyjąć na klatę akcję z najwyższej półki. Złapałem jego głowę pod pachę w pewną typu klamrę. Dla pewności dodałem kilka pożądanych ciosów w plecy, po czym przeszedł do sedna. Zgrabnym ruchem zarzuciłem jego rękę na mój bark, napiąłem wszystkie znane mi mięśnie i wyniosłem go ponad moje ciało. Obaj znajdowaliśmy się w pionie niczym jedna kreska. Nagły obrót upadek i O MÓJ BOŻE! Otunga inkasuje *F*Final Cut! Ależ akcja! Partnerzy zaczęli klaskać, a ja niczym strzała wystrzeliłem prosto na jego nieruchome ciało by zaciągnąć nogę i czekając na wymarzoną liczbę trzy, która nie brawem nastąpi. Nie ma szans, zwyczajnie nie ma! Zainkasował już tyle akcji, ze mała głowa. Jest wycieńczony, skonany, zapewne teraz jedyne o czym myśli to zimny orzeźwiający prysznic, a ja się postarałem by właśnie w tym momencie tam go wysłać.

Będąc w clutchu próbuję gwałtownie się szarpać, wyrywać, od czasu do czasu punchując przeciwnika wolną ręką w korpus. Widzę, że to nic nie daje i mój rywal już lekko uniósł mnie nad ziemię. Ja jednak czuwam, dlatego przykurczam nogi, starając się jak najbardziej ściągnąć je na ziemię, tym samym ściągając mój cały ciężar ciała jak najbardziej na podłoże, aby Goldust nie mógł mnie wynieść wyżej. Kiedy wrócę na matę ringową stopami, a wiem, że mi się to uda, bo ważę w końcu 108 kg, czyli nie wcale tak mało, przekładam jedną nogę za drugą "Złotego", aby nie uniemożliwić mu ponowne zaatakowanie, ponowną próbę wykonania tejże akcji. Niemniej jednak Goldust się dalej ze mną siłuje, a gdy ja powróciłem do opierania ciężaru ciała na swych kończynach dolnych nie byłem do końca bezpieczny. Nadal tkwiłem w stanie zagrożenia, bo nie wiedziałem jakiego kantu może użyć przeciwnik, aby mimo wszystko wykonać zamierzoną wcześniej akcję. Dlatego też wykorzystując rękę, którą cały czas miałem na szyi oponenta, zacisnąłem ją mocniej wokół jego karku, po czym odbijając się z drugiej nogi przeistoczyłem jego akcję w coś zupełnie odwrotnego - chodzi mi o Snap Suplex, po którym już uwolniłem się z opresji i mogłem dopadaść do narożnika teamu SmackDown i zmienić się z Zackiem Ryderem!

W ringu zamiast Rydera znajduje się Curt Hawkins z wiadomych przyczyn - NPC.
Curt nadal może zrobić SM'kę na początku, tak jak to mógł zrobić Ryder.

Kontra przed FF. Ma już twoją nogę na głowie i chcę wykonać akcje. Pisz Goldust...

No, dobra. 15 zdań, kto ładniej z FF oraz przypięciem.

Aaron kazał przekazać, że ma przerwę w dostawie prądu i również odpisze jutro. A i zgadzamy się na to, aby i Roman odpisał później

[Sorry, ale wczoraj miałem napisać wieczorkiem, a zasnąłem 0_o.]