Tak więc:
Ciosy:                                           Punktacja:
Goldust -5                                     Yankess - 1,5
Christian -5                                    Spajk - 0,5 +
Ziggler- 6                                       Abuk - 0,5
Kofi - 5                                          Robert - 0,5

Ciągnij....

Kontra dla Christiana przed Dropkickiem!

Kanadyjczyk jest już na apronie, z kolei Goldust już wyskoczył w górę! Co zrobi Kapitan charyzma?

No powiedzmy, że zaliczone.

Tak więc:
Ciosy:                                           Punktacja:
Goldust -5                                     Yankess - 1,5
Christian -5                                    Spajk - 1,0 +
Ziggler- 6                                       Abuk - 0,5
Kofi - 5                                          Robert - 0,5

Zarządzam zatem Opis sytuacji na max. 250 słów. Odbędzie się to w parach:
Abuk vs Robert
Spajk vs Yankess

Taki układ jest spowodowany umiejscowieniem waszych postaci. Trzeba było Spajk wyrzucić jakos Goldusta z ringu

Zwycięzcy otrzymają po 1 punkcie. Możecie atakować tylko waszego rywala w OS.
Powodzenia!

To zdecydowanie była najtrudniejsza walka w dotychczasowej karierze Kofiego. Wszyscy uczestnicy szli łeb w łeb i nikt nie odpuszczał. Na nic zdały się chwilowe przebłyski Jamajczyka, gdyż w tej chwili leżał na śnieżnobiałej macie i był w stanie nic zrobić. Mógł jedynie próbować wrócić do gry. Lecz jego ciało mu odmawiało. Afrykanin chciał, jednak nie mógł. Niemal każda część ciała była obolała, co mocno utrudniało wkroczenie w batalię. Aczkolwiek nie poddawał się. Wiedział że musi powstać niczym feniks z popiołów i ponownie wziąć sprawy w swoje ręce. Po paru głębszych oddechach uświadomił sobie że jest gotów. Gotów by znów usiąść na tronie i rozpocząć swe rządy jako nowy champion. Nadszedł już czas aby pozbierać się z zimnej maty i stanąć na równe nogi. Przyszło to Lotnikowi z trudem, lecz małymi kroczkami doszedł do celu. Był w pionie! Pierwszy punkt z jego planu został zrealizowany. Teraz wystarczyło ruszyć do przodu i zdobyć inicjatywę. Szybko rzucił okiem jak się mają sprawy na polu bitwy i... już wiedział co trzeba zrobić. Lekko chwiejąc się na nogach odszedł do pobliskich lin i nie spuszczając wzroku z Złotego, którego teraz miał na celowniku, zbierał siły do dalszego ataku. Gdy wzburzony Goldust po nieudanym ataku niczym błyskawica zerwał się z podłoża, Kofi ruszył. Tyle ile miał sił w nogach pędził w stronę mistrza aby na końcu staranować go solidnym Clothesline'm. Cały ring zatrząsł się pod wpływem upadku umalowanego, a Kingston mógł cieszyć się tymczasowym spokojem....

Ogromny zamęt. Nie wiem w co włożyć ręce. Każdy rzuca się na każdego, ciężko na dłuższy czas przejąc inicjatywę, gdyż po chwili zostaje ona przerwana, atakiem innego zawodnika. Minęło to piękne 113 dni z pasem Ameryki, a dziś miałoby się to skończyć w tak nędznym stylu? Muszę nareszcie postawić te porządne kroki, pójść na całość i wrócić do pierwszych dni w tej federacji, gdzie królowałem w ringu, a każdy widz, mógł spodziewać się wspaniałego widowiska, ze mną w roli głównej. Gdzieś to wszystko zostało odstawione na bok i to jest przyczyną mojej klęski. Lecz mam szansę to naprawić. Połowa osiągnięcia celu to jego prawidłowe wyznaczenie. Pozostałem w ringu z czarnoskórym lotnikiem, który dzielnie walczy o pierwszy tytuł w swojej karierze. W głowie pojawiło mi się pytanie: Czy byłby lepszym mistrzem? Szybko odrzuciłem tę myśl i skupiłem się na ataku. Kątem oka ujrzałem, że po za bramą kwadratowego pierścienia walczą dwaj inni zawodnicy. Nareszcie to na co czekałem. Tylko ja i on, nikt więcej. Krew krążyła w moich żyłach coraz szybciej, każdy ruch był poprzedzony głębokim wydechem. A już po chwili z krzykiem na ustach biegłem  w jego stronę. Publika zamarła. Wyciągnąłem dłoń, a zdezorientowany Ghańczyk padł plackiem na matę po tym iście soczystym Clothesline. Wytyczony cel jest podstawą wszelkich osiągnięć, zarówno mniejszych, jak i większych. Nawet silny mężczyzna może zostać pokonany przez dziecko, które zdąża do celu. Nadzieja powróciła do serc każdego z widzów. Mistrz nigdy się nie poddaje i niech to zostanie naszą złotą zasadą.

ilosc słów: 247, unikalnych: 191 [ Napisałem to co planuję i myślę ]

Ty Robert powinieneś się tu najmniej odzywać, bo gdy walka się rozpoczęła dałeś uspr i musielismy na cb czekać...

Od dłuższego już czasu wydarzenia ringowe zaczynały mi się wymykać spod kontroli. Aż finalnie znalazłem się tu, poza ringiem. Pora aby w końcu wziąć się w garść i pokazać światu dlaczego to ja zostanę dzisiejszej nocy mistrzem Stanów Zjednoczonych. Serce waliło mi jak oszalałe, litry potu spływały po moim czole powodując przy tym duży dyskomfort. Moje nogi ważyły wówczas chyba tonę. Kiedy udało mi się wstać i je poderwać w górę doszedłem do wniosku że nie jest ze mną najlepiej. Jednak nie mogłem teraz odpuścić, chwila odpoczynku bardzo dobrze mi zrobiła. Mogłem w spokoju wymyślić jak oszukać resztę stawki i przejąć kontrolę nad tym pojedynkiem. Najbliżej mnie był Christian, ten który w mądry sposób wyeliminował na krótką chwilę Goldusta. Kątem oka zwróciłem uwagę na to że zeskakuje z apronu i idzie ku mojej osobie. Musiałem to wykorzystać! Zaskoczony Kapitan Charyzma nie wiedział co się dzieje, ponieważ w najmniej spodziewanym momencie chwyciłem go za rękę i posłałem na stalowe schodki. Publika w jednej chwili zamarła, ponieważ plecy rywala z dużym impetem uderzyły w tą część ringu. To jednak nie był jeszcze koniec, podszedłem do leżącego i stękającego z bólu oponenta. Spojrzałem mu w oczy jakbym chciał przekazać że to dopiero początek powrotu Zigglera do świata żywych i liczących się w walce o końcowy triumf. Nagle fala energii oraz złości wypełniła całe moje ciało. Furia jaka we mnie weszła była nie do opisania. Zacząłem atakować stompami klatkę piersiową Christiana, który zaczął aż podskakiwać w rytm uderzeń...

Inicjatywa przejęta! Wszystko poszło jak spłata, a ja czuję, że żyję, że wracam do walki. Kingston szybko zerwał się na nogi. Skarciłem jego knowania soczystym punchem w twarz. Odleciał na kilka kroków w tył. Włożyłem głowę Ghańczyka miedzy moje nogi i oplotłem dłońmi brzuch. Naprężyłem wszystkie mięśnie wynosząc go na moje barki i nie marnując cennej energii, rzuciłem go na mate, potężnym PowerBombem! Publika szaleje, a ja udaję się do narożnika, by wspiąć się na sam szczyt. Wszystko gotowe, choć z trudem łapę równowagę. Kofi trzymając się za kark zaczyna wstawać. Uginam nogi i wyskakuję do góry taranując go Diving Clothesline. Och, co za akcja! Pora wykończyć go Running Stunnerem, który właśnie wszedł w życie. Cierp.

Tak więc:
Ciosy:                                           Punktacja:
Goldust -5                                     Yankess - 1,5
Christian -5                                    Spajk - 2,0 +
Ziggler- 9                                      Abuk - 0,5
Kofi - 8                                          Robert - 1,5

Wszystkie ciosy zaliczone. Ziggler i Kofi leżą w całkowitym bezruchu po przyjęciu masakrycznej ilości ciosów.

A co z pozostałą dwójką? Obaj przypomnieli sobie, że jest jeszcze jeden rywal. Zatem następuje Opis sytuacji pomiędzy Goldustem, a Christianem. Max 200 słów BEZ MOŻLIWOŚCI PRZEKROCZENIA LIMITU!

Powodzenia!