Ból. Ból, który sprawił, iż ledwo co widziałem na oczy. W jednej chwili już go miałem, a w drugiej zostałem zagoniony do narożnika, a marzenia o pasie NXT zostały niemal ze mnie wybite. Spłynąłem po narożniku, przymykając oczy. Pomimo, że czułem się cholernie źle, słowa Mistrza Yody wciąż płynęły w mojej głowie, niczym Moc w Anakinie Skywalkerze. Może i myślenie o filmie, którego temat przewodnim były Gwiezdne Bitwy, wydawać się mogło nie najlepszym pomysłem w środku walki o tytuł, który mógł moją karierę wynieść na wyżyny, o których nikt nigdy nie pomyślałby, że osiągnę, wydawało się czymś głupim, lecz to właśnie ta seria ukształtowała moją postać. Tym kim byłem, zarówno w ringu, jak i poza nim. To za to kochali mnie fani, więc też przypomniałem sobie cytat Mistrza Yody, który mówił, że muszę robić, a nie próbował. Właśnie dlatego, musiałem zdobyć pas. Nie mogłem zawieść fanów, którzy zarówno podczas moich wzlotów, jak i upadków podczas tego starcia, nie zaprzestawali podnosić mnie na duchu swymi kreatywnymi chantami. W momencie, gdy doszedłem na siebie na tyle, aby stanąć na równych nogach, począłem powolnymi  ruchami rąk dyrygować mym fanom. Chciałem wejść do mózgu mojego rywala i właśnie dlatego, podszedłem do niego, machając rytmicznie ręką tuż przed jego twarzą. Wystarczyło kilka minut, aby jego cierpliwość osiągnęła limit. Usiłował uderzyć mnie raz jeszcze, lecz w odpowiednim momencie zdołałem się pochylić, przechodząc za jego plecy. Błyskawicznie potraktowałem go kopnięciem w żebra, po czym chwyciłem JTG’ego za kark i posłałem w stronę idealnie naciągniętych lin. ”Mam Cię!” krzyknąłem. Musiałem zmniejszyć wszystkie szanse na przegraną, to też, gdy ten popędził ponownie w moją stronę, z impetem zaatakowałem otwartą ręką jego głowę, powalając dzięki temu na matę – Darling Chop! Fani momentalnie eksplodowali głośną aprobatą, po mym firmowym ciosie. Spojrzałem raz jeszcze w stronę złotego pasa spoczywającego w rękach timekeeperów. To właśnie on miał dzisiejszego dnia spocząć na mym barku. Przełknąłem ślinę, szukając w sobie ostatnie pokłady mych sił. To dla niego i dla fanów odbywałem dzisiaj jeden z najcięższych walk mej kariery. Odetchnąłem i uniosłem Jaya z powrotem do stójki, chwytając go za wcześniej atakowaną kończynę. Drugą natomiast, potraktowałem silnym kopniakiem, przez co mój adwersarz opadł brzuchem na ziemie, pozwalając mi tym samym zapiąć dźwignie w pełni, na samym środku ringu – Champagne Superkneebar! Jeżeli teraz JTG nie odklepie, to będzie koniec. Mój oponent nie miał już dokąd iść. Liny były za daleko. To musiało być to. Pas był już w moich rękach.

403/400

Zone - początek tekstu dobrze trafiony, idealne odwzorowanie twojego gimmicku. Wyłapałem tylko jeden błąd, a dokładnie tutaj - "pomimo, że" - spójników złożonych się nie rozdziela, toteż zbędny przecinek. Ogólnie przez post przeleciałem szybko, miło się czytało i nie było jakichś przeskoków akcji.

Krizzy - za słabo oddałeś gimmick swojej postaci, mogłeś w tej kwestii bardziej się postarać. Znalazłem braki paru przecinków i pamiętaj jeszcze, żeby po wykrzykniku zaczynać dużą literą. Na przyszłość, masz postać z gimmickiem gangstera, idzie to ładnie wykorzystać, ale tego nie zrobiłeś.

Spoiler:

1) piękny i wyraźny zarys gimmicku - Zone
3) ukażcie chęć zdobycia pasa NXT - Zone
4) urzeknijcie mnie, bądź innego kto będzie to czytał treścią - Zone

Moim zdaniem nowym mistrzem NXT zostaje Noam Dar! Brawo.