Światła na hali przygasły, by po chwili wybuchnąć mieszaniną niebieskich kolorów! Na rampę pewnym krokiem wyszła Brie Bella, przy akompaniamencie ogłuszającego dopingu! Uniosła jedną z rąk do góry, palcem wskazując w stronę sklepienia hali. Miało to jednoznacznie oznajmić, iż po tej walce znajdzie się na samym szczycie! Po chwili dołożyła do tego drugą rękę i uginając kończyny wyprowadzała je miarowo w górę, wykrzykując przy tym jedno słowo: "YES! YES! YES! YES! YES!". Cała publiczność oczarowana tym chantem w 100%, poszła w ślad za zawodniczką, powtarzając w nieskończoność jedną i tą samą czynność. Brie zaś po chwili zaprzestała tego szaleństwa, wskakując na apron, a z niego przechodząc pomiędzy 1 i 2 liną do ringu! Zwinnie wspięła się na narożnik, na którym dołączyła do ciągnącego się chantowania "YES! YES! YES!" w oczekiwaniu na rywalkę.

Ostatnio edytowany przez Jakub ;x (2015-01-15 18:05:38)

Obie panie w ringu, rozpoczynamy walkę o mistrzostwo kobiet!

Początkowe Kto Ładniej na min. 280 max 350 słów.


Powodzenia i niech wygra lepsza(xD)!

Stojąc w narożniku gładziłam swoje berło, którego nie chciałam oddać. Myśl o tym, że moje sacrum może trafić w łapska plebsu, nie dawała mi spokoju. Me ciało przechodziły dreszcze przypominające o trudach i wyrzeczeniach, jakie musiałam podjąć, by ponownie zasiąść na tronie. Wiedziałam, że droga ku chwale nie będzie usłana różami i każda, choćby najmniejsza przyjemność, odbierze mi cząstkę życia. Nie myliłam się. Świadoma, jakie zagrożenie na mnie czeka, podjęłam się próby obrony tego, co jest dla mnie najcenniejsze - honoru. Przyrzekłam sobie kiedyś, że choćbym miała wyzionąć ducha, to moje trofeum zostanie przy mnie. Zamierzałam spełnić tę obietnicę. Otaczający mnie ludzie, a zwłaszcza konkurentki, tylko czekali na potknięcie Królowej. Zazdrość, która wypalała im serca, umacniała mnie w przekonaniu, iż znajduję się we właściwym miejscu. Panowanie było mi przeznaczone, a z Przeznaczeniem nie wolno było igrać. Choć strach zaglądał mi w oczy, to Duma budziła mnie z przejęcia. Nadchodził czas, by udowodnić swoją wartość. Piękno i styl, który mnie cechuje, jest tylko przykrywką. Tak naprawdę bezwzględność i wyrafinowanie, to moje prawdziwe oblicze.

Dźwięk gongu sprawił, iż niechętnie, to oddałam swe trofeum na przeczekanie. Wrócę do Ciebie skarbie. Mamusia tylko zrobi porządki. Uśmiechnięta Brie była pewna swego. Nie mogłam jej się dziwić. Zrealizowała swój cel w postaci doprowadzenia do zakontraktowania tego pojedynku. W tej chwili marzyłam tylko o tym, by ten uśmieszek zedrzeć jej powierzchnią maty. Z gracją i powagą zrobiłam rundkę po obwodzie ringu. Śląc buziaki w jej stronę, chciałam skusić ją mylnym obrazem. Gdy wyciągałam do niej rękę nie sądziłam, że się na to nabierze. A jednak. Uścisk dłoni wywołał we mnie wulkan. Sprowadzając ją na matę potężnymi slapami dałam upust emocjom. Nie pozwalając jej wstać, przygwoździłam jej ciało do podłoża silnymi stompami. Następnie błyskawicznie odbiłam się od lin, by zwieńczyć działo solidnym Leg Dropem Gdy znalazłam się na kolanach, z mej piersi wyrwał się szaleńczy śmiech. Zachowując przy tym swój seksapil, zwiastowałam nadejście Apokalipsy. Kiedy rywalka przyjęła pozycję siedzącą, niemal od razu zerwałam się na nogi, powtórzyłam manewr z odbiciem i wbiłam się w jej gębę piekielnym Running Knee Strike. Impet uderzenia sprawił, że przysiadłam na macie. Brie nie było już do śmiechu. Wyssałam z niej całą radość już na początku pojedynku. Bawiąc się włosami, zaczęłam obmyślać kolejne tortury.

350/350
21/30

Czas był teraz po mojej stronie. Z każdą sekundą Brie traciła siły, jednak wiedziałam, że to dopiero początek pojedynku. Uśmiechnięta od ucha do ucha, myślałam nad odpowiednią karą, która potępiła by zuchwalstwo mojej rywalki. Siedząc tuż obok niej, miałam ochotę po prostu przywalić jej w gębę i zafarbować jej nos odrobiną czerwieni. Zabrakłoby w tym wszystkim jednak klasy. Zdecydowałam się więc na inną metodą. Po chwili odpoczynku podniosłam się z maty, ciągnąć za sobą swoją rywalkę, uprzednio łapiąc i szarpiąc ją za włosy. Gdy już obie znalazłyśmy się na wyższym poziomie, wymierzyłam jej w twarz silny slap. Brie tylko zachwiała się na nogach. Wciąż bowiem odczuwała skutki spotkania z moim kolanem. Była zamroczona. Chcąc to wykorzystać, posłałam ją na liny szybkim Irish Whip, by potem samej odbić się od sąsiednich gum i staranować ją, przy pomocy solidnego Clothesline'u. Następnie serią szalonych stompów zaczęłam masakrować jej wszystkie członki. Głowa, ręce, nogi zostały naznaczone moim gniewem, któremu musiałam dać upust. Poddani nie byli zachwyceni widokiem bezradnej oponentki, ale taka była kara za znieważenie Królowej. Słysząc ich chóralne okrzyki, mające na celu wyprowadzenie mnie z równowagi, uśmiechnęłam się szeroko, po czym znów podniosła rywalkę, by tym razem objąć ją za szyję i wykonać perfekcyjny Front Neckbreaker. Nie zwlekając chwili dłużej, upadłam na kolana, po czym chwyciłam rękę rywalki i zapięłam na niej solidny Arm Bar. Ból był niezwykle silny. Krzyk Bellaski słyszalny był w najwyższych partiach budynku, jednak ja nie zamierzałam przestać. Włożyłam wiele sił w tę dźwignie, byleby tylko jeszcze bardziej ją upokorzyć. Gdy wydawało się, że dotknie lin, puściłam jej rękę, czym zszokowałam wszystkich. Nie...Tak to się nie skończy.

Leżąc na macie, brie próbowała rozmasować bolące ramie. Otwierała się przy tym na ataki. Postanowiłam to wykorzystać, robiąc krótki rozbieg i aplikując jej mocny Knee Drop. Następnie chwyciłam ją za kudły, uniosłam lekko tułów, a następnie z całej siły trzepnęłam nią o matę (Facebuster) drąc się przy tym w niebo głosy. Czyżby to był napad szału? Nie wiem. Jedyne o co mi teraz chodziło, to zadać przeciwniczce niewyobrażalny ból. Korzystając zatem z faktu, iż znajdowałyśmy się na środku ringu, a Brie całowała matę, dopadłam do niej i zapięłam morderczy Modified Surfboard!(*UM) Czyżby koniec miał nadejść tak szybko?

Wszechogarniający mnie ból był nie do zniesienia. Każda cząstka mojego ciała paliła żywym ogniem, a ja tylko modliłam się, aby ten ból wreszcie się skończył. Po chwili jednak mój umysł się oczyścił. Odrzuciłam na chwilę ból, zwracając uwagę tylko na każdą z możliwości, która mogłaby pomóc wyplątać się z tej piekielnej sytuacji. Powoli "spłynęłam" tułowiem na lewą stronę, utrudniając przeciwniczce utrzymanie uchwytu. Następnie przerzuciłam ciężar ciała na swoją prawą stronę, ponownie krzyżując szyki rywalki, która miała coraz to większe problemy z utrzymaniem mnie w ryzach. Wraz z przekręcaniem się na mój prawy bok, podciągnęłam pod siebie lewą nogę. Następnie odchyliłam się po raz kolejny w lewo, tym razem podciągając pod swoje ciało prawą nogę! To sprawiło iż moje plecy zamiast pozostać wygięte, wyprostowały się, przez co noga rywalki zsunęła się z nich! Nic nie przypierało mnie do maty, więc pewna siebie wstałam, ciągle przechylając się na różne strony, by oponentka nie mogła przejść do ponownej inicjatywy! Powstając już do pionu wiedziałam co muszę zrobić - użyłam całej siły by przepchać rywalkę do narożnika za jej plecami, co spowodowało puszczenie przez nią uchwytu! Momentalnie z pozycji w jakiej się znajdowałyśmy wyprowadziłam do tyłu silny łokieć w jej skroń, chwilowo odbierający jej trzeźwość myśli!

Oczywiście mam Półtorej minutki, mimo że wyjście trwa 20-30 sekund w tym co opisałem.

Mając Maryse za sobą, wyprowadziłam kolejny łokieć w jej skroń. Ogłuszył ją on wystarczająco mocno, bym mogła odsunąć się od niej. Co prawda słabo zaczęłam ten pojedynek, jednak teraz miałam być może najlepszą szansę, by odwrócić losy tego pojedynku. Dlatego też ruszyłam biegiem w stronę rywalki wciąż stojącej w narożniku i wbiłam się w nią przy pomocy Corner Clothesline! Nie zabrałam jednak ręki z szyi oponentki, tylko owinęłam ją dookoła jej głowy i wykonałam Bulldog, umieszczający ją na środku ringu! Momentalnie wstałam i schwyciłam ją szybko za lewą nogę. Upadając dopełniłam Leg DDT!

Edit: Usunięcie zbędnego "]" w poście.

Ostatnio edytowany przez Jakub ;x (2015-01-18 19:36:39)

-Wstawaj Maryse! Nie mamy całego dnia na leżenie!

Wykrzykując te słowa w kierunku przeciwniczki tylko ponaglałam ją do powstania. Najpewniej wzburzona moimi okrzykami rywalka gramoliła się powoli z maty, nie spodziewając się nawet tego, co miało ją za chwilę spotkać. Gdy tylko jej ciało wyprostowało się, a ona sama odwróciła twarz w moją stronę, zarobiła przepiękny Dropkick, odrzucający ją w narożnik! Momentalnie z tego skorzystałam, wyruszając w jej kierunku i wyrzucając ją na środek ringu przy pomocy Monkey Flipa! Mistrzyni jednak zamiast chwilę odpocząć od razu rozsiadła się na deskach ringowych. Użyłam jej pozycji jako broni - z rozbiegu wykonałam Rolling Neck Snap, po raz kolejny w tej walce osłabiając jej głowę!