Gdy tylko rozbrzmiały pierwsze dźwięki powyższego utworu, spora część publiczności wstała z miejsc. Część z nich wybuchła cheerem, pozostali zaczęli głośno buczeć. Ku mojej uciesze, tych pierwszych było o wiele więcej. Stojąc na backstage'u, westchnąłem lekko, po czym zdecydowanym krokiem wyszedłem na stage. Światło reflektora padającego na moją osobę oślepiło mnie w pierwszym momencie, ale bardzo szybko zignorowałem ten fakt i poczyniłem kilka kroków naprzód. Byłem ubrany w sportową koszulkę z logiem drużyny baseballowej - Cleveland Indians. Na głowie miałem założony biały full-cap z daszkiem zwróconym do tyłu w oldschoolowym stylu. Przystanąłem na krótką chwilę na samym końcu stage'u, po czym, z kamienną twarzą, niewyrażającą żadnych emocji, chwyciłem za mój łańcuch i dałem publiczności znać, że to już nie ten sam John Cena, którego do tej pory znali. Koniec z byciem żołnierzem-zbawicielem. Teraz liczył się Chaingang. Z trybun dało się po raz kolejny słyszeć mieszaną reakcję, ale wcale się tym nie przejąłem - uniosłem ręce do góry w charakterystycznym geście, po czym ruszyłem pewnym krokiem do przodu w rytm mojego theme songu.

Approaching the ring, from West Newbury Massachusetts,  weighing 251 pounds - John Cena!

Dotarcie do kwadratowego pierścienia nie zajęło mi zbyt wiele czasu. Do ringu wślizgnąłem się pod dolną liną, po czym stanąłem na jego środku i, po raz kolejny już, wykonałem charakterystyczny taunt w stronę publiczności. Musiałem przygotować się do pojedynku, toteż zdjąłem z szyi łańcuch i owinąłem nim dłoń. Pozbyłem się również swojej koszulki, wyrzucając ją gdzieś w publiczność, a następnie ustawiłem się w swoim narożniku, czekając na początek pojedynku.

Na Allstate Arenie zapanowała grobowa cisza. Było to bardzo dziwne, zważywszy na fakt naszej burzliwej historii. Shawn Michaels vs John Cena - pojedynek dwóch ikon wrestlingu, walka na szczycie. Jednak mimo wszystko walka o przysłowiową pietruszkę, starcie którego podłożem jest nienawiść. Tym właśnie krótkim słowem można opisać naszą walkę. To nienawiść doprowadziła nas dzisiejszego dnia do ringu. Praktycznie każdy kontakt z Raperem powodował u mnie odruchy wymiotne. Jedyny wyjątkiem od tej reguły było dokopywanie mu do dupska. W takim momencie radowałem się możliwością ukazania mojej wyższości nad przeciwnikiem. Musiałem jednak wejść na wyżyny swych umiejętności, by dzisiaj udowodnić wszystkim - w tym i Cenie - że jestem lepszym, bardziej wartościowym wrestlerem. Pragnąłem tego z całych sił i nic innego się nie liczyło. Krótki okres ciszy został przerwany przez dźwięk gongu, pozwalający nam rozpocząć starcie.

Oparty o narożnik Cena spojrzał na mnie kpiąco. Jak powiedział po ataku na mnie, w dzień mojego powrotu, uważa mnie za staruszka, nadającego się tylko do domu starców. Czas pokazać mu jak bardzo się myli. Powoli ruszyłem w jego stronę, wyciągając lewą rękę w jego stronę. Oczywista sygnalizacja chęci wejścia w klincz. Cena bardzo ochoczo przystał na moją propozycję, co zbytnio mnie nie dziwiło. W porównaniu do tego Goliata byłem tylko małym Dawidkiem, mogącym atakować z zaskoczenia. Postanowiłem jednak zagrać w otwarte karty by wyczuć oponenta. Już po chwili zostałem zepchnięty do narożnika, w którym Raper miał rozpocząć swoją krucjatę. Ja jednak nie pozwoliłem mu na to, szybko uchylając się przed ciosem opadającym na moją skroń i przechodząc za jego plecy. Korzystając z okazji wepchnąłem go na moje niedawne miejsce tortur i rozpocząłem okładać go czym popadnie. W ruch szły nogi, pięści, nawet głowa. Sprowadziłem przeciwnika do stanu lekkiego otępienia, co było dla mnie tylko wodą na młyn. Widząc go lekko otumanionego zapragnąłem, by cierpiał jeszcze mocniej. Chciałem by cierpiał w każdej sekundzie tej walki, rozumiejąc przez co przeszedłem w dzień mojego powrotu do nWU. Postanowiłem iż na ten moment Shoulder Thrusty będą jak najbardziej odpowiednie. Po zainkasowaniu trzech uderzeń barkiem John osunął się na kolana. Wiedziałem iż zaraz wstanie, po prostu to czułem. Ruszyłem więc w stronę lin, od których się odbiłem i wracając powaliłem wychodzącego mi na przeciw adwersarza dzięki Forearm Smashowi! Będąc przy narożniku, w którym wcześniej obijałem mojego wroga, czym prędzej się na niego wdrapałem. Miałem przygotowaną jeszcze jedną akcję na dobry początek tej walki. Gdy Raper powstał na nogi, trafił wprost w moje ręce! Nie myślałem już dłużej - zaaplikowałem Tornado DDT poprzez które głowa mojego oponenta z impetem uderzyła w matę ringową. Wszyscy widzowie skwitowali to jednogłośnym "Ouuuuuuuu", po którym rozpoczęli również skandować "We Want Tables!" No cóż, oni płacą, oni wymagają! Wytoczyłem się pod dolną liną i zajrzałem pod ring w poszukiwaniu jednego z zawczasu przygotowanych stołów!

Spoiler:

430/430
27/30

Czytałem Wasze posty bardzo uważnie i dość powoli, aby totalnie wczuć się w Wasze postacie. Oba kto ładniej były bardzo dobre i nie zawiedliście mnie. Pokazaliście w nich swoje umiejętności w stu procentach i bardzo mnie to cieszy. Przechodząc do meritum, czyli ocena kto napisał lepiej, a więc...

Jakub- Napisałeś pierwszy więc Twój post oceniam w pierwszej kolejności. Pięknie opisana walka i cała akcja z widownią związana. Chciałeś opisać ową walkę jako skupiony zawodnik i na taki limit słów owe rozwiązanie sprawy jest błędne albowiem mogłeś opisać gimmick chociaż troszkę i interakcję z publiką- jakieś wypowiedzi albo co. Jesteś Sexy Boy więc muszę od Ciebie tego wymagać. Reasumując- post był na dobrym poziomie z nastawieniem na bardzo dobry jednak tych dwóch czynników mi w tym kto ładniej zabrakło.

Mav- Jako John Cena raper... Tutaj było tak przeciętnie jeśli chodzi o wczucie się w postać, bo owego wczucia po prostu nie było tak samo jak u twego rywala. Również bardzo dobrze opisałeś walkę, a słabo postać. Jedynie gesty pozwalają mi wywnioskować, iż starałeś się coś z tym Ceną jednak zrobić. Podsumowując- bardzo dobry post i zabrakło naprawdę niewiele do perfekcyjności.

Ogółem- opisaliście walkę, lecz to nie wszystko. Dostaliście bardzo rozległy limit słowny i spokojnie mogliście napisać naprawdę super posty i myślałem, że będzie wszystko jednak zabrakło naprawdę niewiele abym tak sądził. Teraz werdykt:

Dalej pisze Mav. W jego kto ładniej chociaż w gestach można było wyczuć postać, opis walki był taki sam ale głównie te gesty przeważyły o werdykcie. Kolejną sprawą są bardzo dobrze użyte porównania i oryginalność postu. U Jakuba nie było nic nadzwyczajnego dlatego werdykt jest taki a nie inny.

Atakuj dalej.

Jako iż to 7 akcja. Shawn ma szansę skontrować Gutwrench Suplex. Cena trzyma Cię w pasie. Nie zmarnuj tego, bo będzie źle. Pamiętaj, że jesteś osłabiony po Superplexie za ring i byle czego nie jesteś w stanie od razu wykonać.

Ostatnio edytowany przez Eronics (2014-11-16 08:35:34)

Udane. Z racji iż HBK nie ma sil kontynuowac prosze o Opis Sytuacji na nax 200 slow. Cena lezy Shawn powoli sie podnosi.

Ja biore +12