Wątek Zamknięty
Zwycięstwo było blisko. Bardzo blisko. Jednakże przebłysk umiejętności rywala i za chwilę to ja mogę ostro oberwać. Oto doskonały przykład tego jak nie przewidywalny jest wrestling i tego że poprzez zlekceważenie rywala mogłem zamknąć sobie drogę do zwycięstwa. Mimo wszystko nie mogę się poddać, będę walczył.
Adam doskonale odczytał moje zamiary i prawie przekształcił je w swój atak. Prawie ponieważ nie zamierzałem oddać mu tego tak łatwo. Gdy Edge złapał mnie za nogi mogłem zrobić tylko jedno, trochę rozchyliłem nogi i odchyliłem się do tyłu. Tak zmieniwszy pozycję doszło do tego że przeciążyłem rywala wykonując Lou Thesz Press
Achievements
1 x United States Champion
2 x WWE Champion
nWU Awards 2015: Player of the Year
3 x Intercontinental Champion
7 lat bez zmiany postaci - Christian
Offline
Kapitalna kontra! Edge przybity do maty, ale i Christian pod naporem emocji osuwa się na deski! Co jeszcze nas czeka?
Obaj leżycie obok siebie na ringu. Następuje kolejny opis sytuacji. Jeżeli wygra Spajk, jest po walce. To ostatnie kolo ratunkowe dla Krzyśka! Zaskoczcie mnie, wykażcie się kreatywnością. Ma to urwać jaja.
Limit to 250 słów. Do dzieła!
»
Bobby Roode
» Record:
Bobby Roode: 0/0/1
» Last Match:
CM Punk & AJ Styles: def. Bobby Roode & Tyler Breeze
Offline
*Strażnik Parkingu™
O mały włos! Dosłownie w ostatniej chwili udało mi się uniknąć szaleńczej szarży oponenta. Stoję nad przepaścią, wiatr zagłady się zmaga i jego kolejny podmuch może mnie wysłać do wrestlerskiego hadesu. Bowiem tylko zwycięstwa prowadzą na Olimp.
- Adam, to jest jeszcze możliwe! - Coś mi szeptem podpowiadało.
Ja zaś... nie mam siły na nic. Na najmniejszy ruch. Leżę przybity do desek, powieki dociskają mi oczy, które są w stanie ujrzeć tylko gwiazdki świadczące o moim beznadziejnym stanie. Czuję jakby każda ma kończyna miała przypięty do siebie kilkukilogramowy obciążnik. Dawno nie czułem się tak okropnie. Jednak... Mimo to, na przekór sobie, swojemu zdrowemu rozsądkowi i na przekór wszystkim zasiadającym dziś na arenie - wstaję! Wygląda to dość pokracznie ale walczę. Ze swoimi wszystkimi słabościami... Bezsilny mistrz przy pomocy lin powoli się podnosi. Niczym Rocky w walce z Apollo. Wstaję, bo mam o co i dla kogo walczyć. Mam komu udowodnić jak bardzo się mylą oraz mam komu pokazać, że to JA jestem tym lepszym bratem! Zaciskam zęby, zaciskam pięści i na ugiętych nogach, kołysząc się niczym łódka wodzona przez wiatr, zaczynam wykrzykiwać:
- Dalej, sukinkocie! Wstawaj! Zrób to i pokaż na ile Cię właściwie stać, gnido!
Wściekłe wrzaski niesione przez wiatr chyba dość prędko dotarły do uszu Christiana, który już po kilku chwilach od momentu artykułowania przeze mnie w jego stronę słów, zaczyna powoli wstawać.
- Dalej, robaczku! Czekam! - raz jeszcze go zachęciłem.
I w końcu dostałem to na co czekałem! Christian na nogach! Zamroczony, ale żądny krwi odwraca się w moją stronę, a ja... ruszyłem z kopyta niczym wystrzelony pocisk i potężnym Clotheslinem izainicjowałem bliskie spotkanie rywala z matą! Piłeczka znów jest po mojej stronie. Czas odmienić los...
Offline
Tak blisko, a tak daleko, z każdą kolejną sekundą zamiast przybliżać się ku końcowi oddalam się od niego. Ma odyseja trwa nadal, a jej końca wcale nie widać... Zaczynam czuć się zmęczony, zmęczony ciągłą wędrówką, wydaje się że ciągle zataczam koło ani trochę nie przybliżając się do finału tej tułaczki. Niczym Syzyf - każde moje starania legną w gruzach i wcale nie wygląda na to żeby teraz miało stać się inaczej.
Łatwiej byłoby po prostu wycofać się, zrobić krok w tył, odwrócić się i odejść. W głębi serca tego właśnie chciałem, lecz siła wyższa ode mnie - ma duma nakazywała mi zostać i walczyć. Nie mogę się temu przeciwstawić, dziś stanę do ostatecznego starcia - dziś wszystko się rozstrzygnie.
Edge miał łeb do tego interesu, ale brakowało mu jaj, żeby grać poważnie. Sprawiał wrażenie, że siła i pewność siebie go nie opuściły, lecz tak naprawdę był słaby i przestraszony - ja także.
Nad ringiem zebrały się czarne chmury budując idealny klimat do ostatecznego rozstrzygnięcia konfliktu... Z grymasem bólu i widocznym zmęczeniem podniosłem swe ciało z maty. Przez większość pojedynku to ja rozdawałem karty, ale teraz ostatecznie zakończę to co zacząłem. Dziś zostanę mistrzem WWE...
Adam stał już naprzeciw mnie bezczelnie śmiejąc mi się w twarz. Ja natomiast miałem w głowie istną bombę, nie warto było mnie wkurzać, bowiem kiedyś musiałem pęknąć. Nie przypuszczałem że stanie się to właśnie w tym momencie. Idąc wbrew taktyce przygotowanej na ten moment ruszyłem w stronę rywala. Potężny Shoulder Thrust powalił go na deski, a głośny krzyk uwolnił całą mą złość, czułem się jak nowo narodzony. Byłem odrobinę bliżej nieba.
Wieść – niczym śmiercionośny wirus – rozeszła się po zepsutym układzie krążenia świata... Oto nadchodzi bestia, nadchodzi nowy mistrz!
Achievements
1 x United States Champion
2 x WWE Champion
nWU Awards 2015: Player of the Year
3 x Intercontinental Champion
7 lat bez zmiany postaci - Christian
Offline
No no panowie. Nie można tak było od początku? W końcu widać, że to walka o najważniejsze trofeum w federacji. Bardzo przyjemnie czytało mi się te posty i choć poziom był zbliżony, to od razu rzuciła mi się w oczy przewaga techniczna w doborze słów i umiejętności skomponowania całości tekstu. I tą zauważyłem u Krzyśka. Trochę popłyną o tym Hadesie i Olimpie, ale ładnie się to uzupełniało jak dla mnie. Spajk, byłeś niewiele gorszy, ale tutaj chyba wyszła ta przewaga "mistrza".
Żeby nie było, poprosiłem o pomoc Rafiego i Kevina. A że mój głos jest decydujący, to wyszło 2:1 dla Krzyśka. Przy ostatecznym KŁ zbiorę większą komisję, by nikt nie był pokrzywdzony. Na razie jednak, dalej Krzysiek!
»
Bobby Roode
» Record:
Bobby Roode: 0/0/1
» Last Match:
CM Punk & AJ Styles: def. Bobby Roode & Tyler Breeze
Offline
*Strażnik Parkingu™
Udało się! Wciąż jestem w grze! Wciąż mam szansę pozostać mistrzem WWE! Nie mogę się tym napawać zbyt długo. Teraz każdy moment, każda chwila jest podwójnie ważna. W każdej sekundzie może się stać coś, co przekreśli moje szanse zwycięstwa na dobre. Toteż chcąc uniknąć takiej kolei rzeczy zaraz po udanie wykonanym Clothesline podnoszę oponenta do pionu, wkładam sobie jego głowę pod moją pachę, a następnie bez zbędnych ceregieli aplikuję Edgecution!
Co za akcja! Czym prędzej pinuję! 1... 2... Arggh! Kick Out! Brak sił jest jednak wyraźny. Nim podniosę się ponownie do pionu leżę na macie przez kilka sekund. Dopiero po złapaniu kilku głębszych oddechów wstaję. Wyczerpanie jednak daje o sobie znać, więc zamiast zaatakować Christiana, ustawiam się tuż za jego plecami. Nie muszę się dzięki temu męczyć zmuszając go do powstania oraz łapię kilkanaście kolejnych bezcennych sekund odpoczynku. Tyle bowiem zajęło Christianowi stanięcie na nogach. Byłem jednak na to przygotowany i, gdy ten tylko to uczynił prędko ugodziłem go Half Nellson Bulldogiem! Rywal z impetem przydzwonił czaszką o deski ringu. Ja zaś w miarę prędko się podniosłem. Spojrzałem na zwłoki mego brata, po czym zacząłem wodzić wzrokiem po arenie. To idealny moment... - pomyślałem, po czym bezzwłocznie dopadłem do nóg rywala! Pewnie za nie złapałem, a następnie przeszedłem do zapięcia Edgecatora! Znajdujemy się na środku ringu, Christian jest wrakiem człowieka, a ja dociskam dźwignię z całych sił. To MUSI być koniec!Offline
HOLLY SHIT!!! EDGE PRZEJĄŁ INICJATYWĘ I WRĘCZ ZAMIATA RING SWOIM PRZYJACIELEM!!! EDGECATOR ZAPIĘTY! CZY CHRISTIAN SOBIE Z TYM PORADZI!
Z racji na obrażenia....masz 2 szanse! ZASTANÓW SIĘ I NIE ZMARNUJ ICH!
»
Bobby Roode
» Record:
Bobby Roode: 0/0/1
» Last Match:
CM Punk & AJ Styles: def. Bobby Roode & Tyler Breeze
Offline
Jakimże sprytem i chęcią do walki wykazał się teraz Edge. W ciągu paru sekund zaczał wygrywać przegraną walkę. A pomyśleć że to chwile temu to ja byłem bliski wykończenia rywala i wygrania walki. Jednak teraz muszę dać z siebie wszystko, muszę wyjść z tej cholernej dźwigni i wygrać tę walkę. Rywal właśnie założył uchwyt na me nogi, a wszelkie moje starania ucieczki do lin spełzły na niczym ponieważ przyklęknięcie Adama uniemożliwiło mi ten ruch. Miałem nie wiele czasu, z każda sekundą moje ciało słabło. Wiedziałem że mam ostatnią szansę, musiałem działać szybko i mądrze, nie ma tu miejsca na błędy.
Zacząłem od próby przekręcenia się, z pozycji bocznej w jakiej się znajdowałem gładko przeniosłem się na plecy. Edge trochę poluźnił dźwignie i zrobił mi odrobinę miejsca. Przyciągnąłem od siebie nogi przyciągając z nimi również Edga który zbliżywszy do mnie swą twarz zrobił ogromny błąd bowiem dzięki temu i dzięki potężnym paru ciosom wymierzonym w twarz zawodnika był on zmuszony puścić.
Achievements
1 x United States Champion
2 x WWE Champion
nWU Awards 2015: Player of the Year
3 x Intercontinental Champion
7 lat bez zmiany postaci - Christian
Offline
Trochu to naciągane...ale niech będzie. Powiedzmy, że uznaję. Oszołomiony Edge cofa się w stronę lin, natomiast Christian czołga się do przeciwległego narożnika i tam próbuje odzyskać siły.
Nadszedł długo wyczekiwany moment. OSTATECZNE KTO ŁADNIEJ NA 500 SŁÓW. Obaj możecie kończyć. Oczywiście powołam komisję, by nikt nie czuł się poszkodowany, ale przypominam, że ostateczna decyzja należy do mnie. Powodzenia.
»
Bobby Roode
» Record:
Bobby Roode: 0/0/1
» Last Match:
CM Punk & AJ Styles: def. Bobby Roode & Tyler Breeze
Offline
*Strażnik Parkingu™
Jeśli bylibyście na tyle łaskawi i pozwolili oddać post w okolicach godziny 20 jutrzejszego dnia, to byłbym Wam ogromnie wdzięczny. Niestety dzisiejszy dzień mam zapchany po brzegi obowiązkami i nie znajdę w nim czasu na napisanie posta
------------------------------------------------------------------------
Jakim pieprzonym cudem ta walka jeszcze nie ma końca!? Co jeszcze muszę uczynić, by zmusić wreszcie tą gnidę do kapitulacji!? - gorączkowo rozmyślałem stojąc oparty o jeden z narożników. Z trudem łapałem kolejne oddechy, serce biło szybko i niezsynchronizowanie, a słony pot uderzał o moje powieki nawilżając bólem moje źrenice. Zmęczenie sięgnęło zenitu. Nogi i ręce zwiotczały, tymczasem walka wciąż trwa i ciągle nikt nie postawił kropki nad i.
- Dalej, Adam! Weź się w garść. Jesteś już o krok od obrony tronu!
Wycieńczony przymknąłem lekko powieki, a następnie ręką zgarnąłem z nich pot. Wziąłem jeszcze jeden głęboki oddech, po czym mocno zacisnąłem zęby i ruszyłem w stronę pokracznie podnoszącego się z maty Christiana. Stanąłem na milimetry przed nim. Ten w akcie desperacji chwycił się za moje kolana. Cały czas patrzyłem na niego z góry wzrokiem przepełnionym nienawiścią. Bezradny jednak nie zważa na to i idzie wyżej chwytając się za moje biodra. W tym momencie na mojej twarzy pojawił się wyraźny grymas niezadowolenia, po czym... splunąłem mu prosto w twarz! W jednej chwili na hali zrodził się ogromny heat. A ja - zupełnie jakby niesiony nienawiścią płynącą ze strony tych wszystkich ludzi - silnym szarpnięciem usadowiłem jego głowę pod moją pachą, po czym z ogromną siłą raz jeszcze zaaplikowałem mu Edgecution!
Ostatnio edytowany przez Krzysztof (2014-09-23 17:46:17)
Offline
Walka nabrała niespodziewanych obrotów, jeszcze przed momentem byłem bliski zakończenia starcia, a teraz cudem obroniłem się przed kapitulacją. Z pozycji mocno uprzywilejowanej spadłem na samo dno, stałem się marionetką w rękach przeciwnika, nie zdolną do obrony, obrywającą wszystkie możliwe akcje. Zebrana na hali publiczność może jedynie bezczynnie przyglądać się jak zmierzam ku przegranej. Czuje się jakbym spadł w przepaść z wysokiego urwiska, mam marne szanse na przeżycie, a wizja przegranej rozrywa mnie od środka. Jednakże jest jeszcze cień szans na odwrócenie losów walki, póki sędzia nie klepnął w matę po raz trzeci mogę zrobić wszystko, choć w mej obecnej sytuacji muszę zrobić wszystko by wygrać, inny scenariusz po prostu nie wchodzi w grę.
Aktualnie zbierałem się z maty szybko analizując ustawienie i szukając najlepszej pozycji wyjściowej do ostatecznego starcia. Liny pomogły mi w podniesieniu się z maty, choć nawet z taką pomocą miałem z tym problemy. Nie ukrywam, że nie znoszę najlepiej tej walki, nie mam dużo siły, lecz to samo może powiedzieć Adam. Walka za popełnione błędy pokarała nas równo dając mi pięćdziesiąt procent szans na zwycięstwo.
Gdy już stanąłem na nogi poczułem się nie wyobrażalnie lepiej, nowe siły niczym ogień prometejski zstąpiły na me ciało. Czułem się jak Rocky Balboa - mimo przeciwności losu po każdym ciosie podnosiłem się silniejszy i gotowy na więcej, i tak samo jak on mam apetyt na zwycięstwo, a dzisiaj mam zamiar go zaspokoić.
Po moim ataku Adam oparty o liny przygotowywał się do ataku. Nie wykorzystał szansy na pewne zwycięstwo, świadomość tego rozrywa go teraz od środka. Znaleźliśmy się w sytuacji w której nie umiejętności zapewniają wygraną, a dobra taktyka i dużo szczęścia. Na uśmiech losu nie liczę, mam nadzieję tylko na to że me założenia sprawdziły się w praktyce i wykorzystując zachowane siły wespnę się z powrotem na górę z której spadłem. Rozważne myślenie w pewnym momencie odeszło na bok - zamierzałem przypuścić atak frontowy.
Edge nie spodziewał się ataku i został za to ukarany - potężny Back Heel Kick trafił do celu powalając zawodnika. Ponownie wpłynąłem na falę, fani odżyli - domagali się krwi i powiedzieli to wprost. Nie miałem wyboru, musiałem spełnić słowa ludu...Chwiejnym krokiem skierowałem się w stronę narożnika, nie zamierzałem się spieszyć - miałem dużo czasu...Gdy już znalazłem się na trzeciej linie dokładnie przemyślałem to wyjście, bowiem istniała szansa że to tylko podstęp i tym ciosem mogę przegrać sobie walkę, jednak coś mnie podkusiło i ostatecznie wyskakując wykonałem Frog Splash. Po pomyślnym wykonaniu tej akcji wpadłem w środku w dziką euforię. Nie okazując tego na zewnątrz rozejrzałem się w okół siebie. Fani rzucili transparenty w górę a ich okrzyk zmienił się nagle w "Finish Him". Przypominało to rzymskie walki gladiatorów, a w tym wypadku publiczność zadecydowała - przeciwnik musi umrzeć.
Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem pewnym krokiem w stronę rywala. Zaszedłem go zza pleców, złapałem za ręce i okręciłem się z nim w prawo. W obecnej pozycji Adam stał za mną z głową wbitą w me plecy, zostało tylko dopełnić formalności, więc gdy tylko porzuciłem wszelkie wątpliwości moralne wykonałem Killswitch. Znajdowaliśmy się na środku ringu i w momencie w którym doczołgałem się do bez władnego ciała przeciwnika położyłem na nim rękę. Tylko zamknij oczy Edge...
Achievements
1 x United States Champion
2 x WWE Champion
nWU Awards 2015: Player of the Year
3 x Intercontinental Champion
7 lat bez zmiany postaci - Christian
Offline
Tak jak obiecałem, zebrałem komisję, tym razem w składzie Aaron, Macio i Rafi. Najpierw ich opinie.
Aaron
Krzyś- Cóż, nie ukrywam delikatnie mnie zawiódł zdecydowanie widać, że nie przeczytał swojego postu drugi raz, przytaczając tutaj przynajmniej powtórzenia było ich stanowczo za dużo mógł większość z nich zamienić innym słowem bądź odpuścić określenie osoby jednakże je powtórzył co obniżyło polot treści. Wyłapałem również uciążliwe powtarzanie formułki "wzrok" gdzie nie donosił się do skierowania oczu na przeciwnika używał tylko tego określenia raz czy dwa nawet powtarzając wręcz idealnie kombinacje słów "beznamiętny wzrok" (pojawiło się idealnie w tych słowach w jednym ciągu dwóch zdań). W jednym miejscu również pojawiło się zbyteczne "jednak" Krzyś pociągnął jakąś myśl musiał coś usunąć i przez to wyszło "Jednak xxx Jednak" co zepsuło całe zdanie. Jednym słowem w aspekcie powtórzeń było ich zatrważająco dużo jak na post Main Eventu zwłaszcza w walce tak ważnej. Sama treść postu ciekawa pomysł mnie ujął, fajna interakcja z otoczeniem, wprowadzenie dialogu szkoda, że powtórzenia i kilka zbędnych zdań to zniszczyło.
Spajk- Post adekwatny do postu Krzysia również pojawiły się w nim powtórzenia choć mniej Spajk jedynie uparł się na wybrane określenie swego przeciwnika jednakowoż w większości przypadków starał się wymieniać synonimy co jest zdecydowanie u niego na plus. Niestety w jednej linijce użył lekko zbędnego opisu a przynajmniej takiego, który można było ująć ponieważ w jednej części napisał jak to coś robi podnosząc się aby już za chwilę wspomnieć o samym podniesieniu mógł to zamienić albo chociażby inaczej ująć ponieważ zostawia paskudny posmak deja vu bądź zbłądzenia myśli pisarza. Co do treści jest Ona dobra, fajnie opisane działania Christiana, pamiętał On o opisaniu zmęczenia, interakcja z publicznością co czyni ten post bardzo dobrym. Szkoda tylko, że lekko stylistycznie zawiódł ale cóż Krzyś również się nie popisał. Wydaje mi, się że Panowie mieli słabszy dzień albo po prostu nie przeczytali postów drugi raz nie mniej jednak mój głos właśnie idzie na Spajka. Powód jest prosty Krzyś użył stanowczo za dużo powtórzeń ponieważ o ile Spajk używał powiedzmy przez większość postu w kółko jednego słowa to Krzyś powtarzał tak ponad 3-4 nie jestem pewien ale przy werdykcie chętnie je odszukam.
Macio
Krzysiek - po pierwsze świetnie wczułeś się w postać, wspaniale opisałeś emocje, a opis tego co działo się przed Spearem jest świetny. Najmniej podobał mi się pierwszy akapit, choć po przeczytaniu całego posty ładnie się komponuje więc nie jest to jakimś dużym minusem. Potem już walka, świetny "Edge" w opisie akcji, naplucie na rywala i Edgecution, a na koniec Spear. Każdy cios opisany bezbłędnie. Zauważyłem tylko jeden błąd (jakieś powtórzenie) ale dalej było już bezbłędnie. Mówiąc szczerze post mnie "porwał", fajnie się go czytało.
Spajk - mówiąc szczerze za bardzo podzieliłeś post, 6 akapitów - za dużo. Pierwszy atak nastąpił tak znikąd, potem Frog Splash za mało emocjonalnie opisany, przecież to akcja wysokiego ryzyka. Potem Killswitch i również tak nijako, nie było tak bardzo potrzebnych w takiej walce emocji, fani nie oddadzą tego co czujesz, a ty wciąż byłeś spokojny. Nie miałem takiej przyjemności w czytaniu twojego posta jak u Krzyśka, nie urywa dupy ten twój post.
Dla mnie wynik jest jednoznaczny, mistrzem pozostaje Edge. Jeśli chodzi o całą walkę, była wyrównana ale to Kto Ładniej dużo lepiej wyszło Krzychowi. Ogólnie obaj nie daliście z siebie wszystkiego, oba posty nie były takie, jakich można było oczekiwać.
Na koniec zestawienie liczbowe:
Edge 62% : 38% Christian
Rafi
100% bezapelacyjnie dalej Spajk .Post lepszy, na pierwszy rzut oka widac ze postaral sie i wykorzystal w 100% swoja pozycje w tej walce obierajac to w dobre słownictwo, tak popieram Spajka. Krzychu troche sie zgobil w poscie dobry poczatek s potem cos sie zjebalo.
To teraz ja. Jak się w to bardziej wczytać, to wyraźnie widać, że nie do końca się postaraliście, bo znam wasz styl i wiem, że potraficie pisać zdecydowanie lepiej. Muszę ocenić jednak to, co mam. Przyznam się, że decyzję podjąłem niemal po pierwszym przeczytaniu waszych postów. Krzysiek - pomijając to, co sądzą inni, zauważyłem straszną nierównowagę w Twoim tekście. Początek był świetny, ale po wykonanej sygnaturze jakby osłabło. Nie wiem czemu, takie odniosłem wrażenie. Te powtórzenia też rzucały się w oczy. Spajk - też nie porwałeś, więc się nie ciesz. Jednak właśnie u Ciebie zauważyłem ten głód zwycięstwa. Fakt, przy wykonywanych akcjach zabrakło może przekoloryzowanych uczuć, jednak ogólny wydźwięk tego postu ratuje sytuację. Świetnie oddałeś emocje, swoją postać. A ostatnie zdanie, choć najkrótsze i dla wielu pewnie błahe, dla mnie było świetnym zwieńczeniem.
A więc podsumowując, w głosach jest 2:1, wliczając mój jest 3:1. I wydaje mi się, że jest to sprawiedliwy wynik. Gratuluję Spajk.
Holly shit!!! CZY TO MOŻLIWE?! TAK! ZASKAKUJĄCE KILLSWITCH WYKONANE, EDGE ZAMYKA OCZY! SĘDZIA PADA NA MATĘ I CO?! 1!......2!...................3!!!!! MAMY NOWEGO MISTRZA!!!
Justin Roberts: Here is your winner....and THEEEE NEEEEW... WWE CHAMPION.... "CAPTAIN CHARISMA" ... CHRISTIAN!!!
»
Bobby Roode
» Record:
Bobby Roode: 0/0/1
» Last Match:
CM Punk & AJ Styles: def. Bobby Roode & Tyler Breeze
Offline
Wątek Zamknięty