Doping na hali był nie wyobrażalny. Jeszcze nie dawno o takich wrażeniach mogłem jedynie pomyśleć. Tam gdzie się poprzednio znajdowałem o takich kibicach można było tylko marzyć. Teraz gdy podpisałem kontrakt z najlepszą federacją zapaśniczą na całym świecie taki widok przed oczyma mam prawie codziennie. A już za chwilkę po raz kolejny doznam tego zaszczytu, bowiem za chwilkę rozpoczyna się moje starcie.




Idąc przez zaplecze z swoim łańcuchem na szyi, słyszałem już doping jaki panuję na arenie. Mój theme song również już grał, lecz to co działo się na trybunach całkowicie go zagłuszyło. Dosłyszalne były tylko chanty zgromadzonych na trybunach widzów. Wszystko jednak wróciło do normy, gdy Bully Ray wynurzył się za zaplecza i stanął na rampie. Tysiące kibiców zdzierało swoje gardła i dawało Bullyemu do zrozumienia, że nie jest tutaj mile widziany poprzez buczenie. Jednak zbytnio się tym nie przejąłem. Zachowywałem się normalnie i słysząc takie buczenie nie sprawiało to na mnie zupełnie wrażenia. Tam gdzie byłem poprzednio niemalże na każdej gali spotykałem się z takim zachowaniem lecz nauczyłem się to przezwyciężać. Kibice nieustannie buczeli więc pokazałem im prawdziwego Bullyego. Wyciągnąłem środkowy palec i skierowałem go w kierunku publiczności. Buczenie momentalnie wzrosło więc udałem się po rampie w kierunku ringu. Gdy byłem kilka kroków przed pierścieniem momentalnie skręciłem w lewą stronę i po schodkach wszedłem do ringu gdzie oczekiwałem już na swojego rywala.

Kolejna walka, oraz kolejne wyzwanie. Tym razem na mej drodze staje niejaki Yoshi Tatsu. Japońska nadzieje na jakiekolwiek osiągnięcie w WWE. Będę jednak musiał zmartwić część widzów i pokazać Yoshiemu jego miejsce w szeregu. Już sama jego postura stawia go w roli tego przegranego. Nie dosyć, że brakuje mu siły to technicznie znam zawodników znacznie lepszych od niego. "Taka jest prawda Japońcu, taka mała chihuahua jak ty nie dorównuję do pięt takiemu potworowi jak ja". Widać było, że Yoshi delikatnie się skołował. "Co się stało, żółtkowi przykro się zrobiło?". Prowokacja jakiej doświadczałem na rywalu z każdą sekundą rosła, jednakże wszystko ustało co do cala kiedy rozbrzmiał gong.

GONG!


Dźwięk ten nie jednokrotnie już słyszałem, jednak za tamtymi razami nie wyczuwałem takiej presji. Wiedziałem, że muszę tą walkę wygrać, przez co stres zaczął we mnie narastać. Jednakże przez głowę przecisnęły mi się nagle znane każdemu słowa. "Jeżeli nie zaryzykujesz nic nie zyskasz". Wiedziałem, iż muszę postawić wszystko na szali jednak nie mogę też zbytnio przeforsować tempa bowiem wszystko może się odwrócić przeciwko mnie. W głowie plan był już ułożony, teraz tylko wystarczy przełożyć go do walki. Kibice wspierali żółtka gromkimi chantami natomiast na mnie buczeli. "Pogódźcie się, ten brzydal nie ma ze mną szans". Jak się okazało publiczność tylko się jeszcze bardziej nabuzowała. Pomyślałem, że czas w końcu coś zrobić. Tak więc będąc już twarzą przed rywalem splunąłem mu pod nogi przez co ten już na początku walki jest z niej wyłączony. Dekoncentracja rywala stała się kluczem do zdobycia przewagi przeze mnie, oponent gdy tylko uniósł głowę zaliczył potężne uderzenie z kolanka w brzuch po czym nastąpiło silne DDT. Wiedziałem, że w taki sposób prawdopodobieństwo, że zaliczę wygraną jest bardzo duże więc po co mam zachowywać się inaczej. Plan jaki postanowiłem sobie opracować opierał się właśnie na takim początku, więc start walki mogę uznać jak najbardziej za udany.

No dobra,

Nole - post ogólnie całkiem ładny, czasami zdarzały się jednak błędy jak ten "Japońska nadzieje na jakiekolwiek osiągnięcie w WWE." itp., jeszcze jedno co odrzuciło mnie od postu: za dużo bajki, za mało walki, to nie OS żeby na walke poświęcać ostatnie kilkanaście/kilkadziesiąt słów

Barni - całkiem nieźle jak na debiutującego, ale nie obyło się bez błędów: -ortograficznych "pułki" gdzie powinno być półki  i interpunkcyjnych "szyna do niszczenia , jego atrybutem" powinno być bez spacji przed przecinkiem, ale bardzo fajnie pokazałeś akcje i za to plus


Mając argumenty za i przeciw uznałem iż kontynuować będzie Bully Ray

Dalej.

Gdy tylko rywal wstał wykonałem silny Fallaway Powerbomb (TECHNICS). Po czym podniosłem go i wykonałem Big Boot.

Bull'y nie wiedząc co się dzieje leży na macie i powoli wstaje. Ja w tym czasie wchodzę na 3 line, aby z większa siła zaatakować swojego rywala. Gdy mój przeciwnik ledwo stoi na nogach , szybko wyskoczyłem i obaliłem go pięknym Drop Kickiem , po czym zacząłem wykonywać  Knee Drop na głowę rywala. Następnie poszedłem odpocząć koło lin. Rywal dość długo nie podnosił się , lecz po chwili zamroczony wstał ,a ja szybko odbiłem się jeszcze od lin i obaliłem go Rolling Elbow Smash.

Podchodzę do rywala i zaczynam wykonywać na nim Stompy. Odchodzę w bezpiecznej odległości od rywala, aby nabrać energii. Po krótkim czasie czuje jakbym napłynęły we mnie nowe siły!. Widząc ze rywal próbuje wstać ,szybko biegnę w jego stronę i wykonuje Shining Wizard. Gdy rywal leży prawie nie przytomny na macie, podbiegam do niego odciągam go na środek ringu i zapinam Camel Cluth


Ps: Oke dzięki za łagodność bede pamiętał następnym razem