Nie byłem pewny czy to napisze. Nie jestem robotem i prowadzę dwie walki na raz i jeszcze kilka innych. Chcę się postarać i proszę o dodatkowy czas. Dziś w nocy zapewne się ukaże, tylko wtedy trzeźwo myślę.
*KP*
Record:
» Wins: 24; Draws: 0; Losses: 6.
Achievements:
»1x United States Champion (Current 01.07.12 - 14.11.12)
»Pretendent do tytułu WWE
Last Match:
» Goldust vs Kurt Angle - Wygrana po Final Cut
Offline
Moment zwątpienia upłynął wraz z czasem. Chwila chwały zbliża się wielkimi krokami, a oponent z każdą kolejną sekundą opada z sił. Dobro zawsze zwycięży. Przynajmniej tak jest w bajkach. Ale czy to dzisiejsze starcie okaże się wspaniała animowaną historią ze szczęśliwym zakończeniem? Wszystko może się zdarzyć, to jest Wrestling. Tu nie okazuje się uczuć, to nie ma chwili wytchnienia. Wszystko może stanąć w płomieniach, a batalia będzie się toczyć do samego końca. Wiele czasu zajęło mi dojście na sam szczyt tej federacji. Ciężki okres spędzony na ćwiczeniach, treningach, spotkania z terapeutą to wszystko nie może się zmarnować. Nie dziś, nie tutaj, nie w tym jakże cennym i ważnym momencie! Wykorzystam wszystko, co posiadam, co potrafię, wszystko, czego nauczyłem się w ciągu tych lat, by pokonać go i okazać wszystkim ludziom na świecie, że mała nic niepotrafiąca glizda może dojść na sam Olimp sama, bez druhów i kompanów. Sama jak palec.
Przez moją głowę przeszedł pewien pomysł. Bardzo niebezpieczny pomysł. Praktycznie każdy pojedynek niesie ze sobą jakieś nowe nie stworze i przekombinowane akcje, zawsze chciałem wykonać ten cios i tym razem nie było inaczej. Aż ręce mnie swędzą na tę myśl. Kątem oka przyjrzałem się oponentowi, który próbował podnieść się na równe nogi. Na pewno oszczędzi mi zachodu. Przechwyciłem jego dłoń i mocno szarpnąłem w stronę narożnika. Pod wpływem Irish Whipu oponent z ogromną prędkością wpadł do jednego z rogów kwadratowego pierścienia opierając się o niego plecami. Na razie wydaje się to proste, ale kolejne podpunkty ów akcji, są na prawdę nieziemsko trudne. Lekkim truchtem podbiegłem do niego i momentalnie skarciłem soczystym punchem, który powinien go na chwilę uśpić. Złapałem jedną prawą nogę i zaczepiłem o drugą linę przekładając ją od zewnętrznej strony ringu. Ta pozycja nie jest wygodna ,ale nie aż tak bolesna. To samo uczyniłem z drugą kończyną. Chyba najgorsze już za mną, a teraz pora dodać wisienkę na torcie. Cofnąłem się na środek ringu. Podniosłem ręce do góry i ukazałem gestem, by publiczność się obudziła i jeszcze głośniej reagowała na tę akcję. Nie myślałem, że to zadziała a jednak. Wielki huk w uszach, który sięgał kilkunastu decybeli, moje bębenki uszne dudnią o mało, co nie pękając. Czasem nie wierzę, jaki wpływ ma zawodnik na publikę. Ruszyłem w jego stronę, uniosłem nogę do góry, a noga trafiła prosto w mosznę oponent! Akcja nie jest zagrożona DQ, gdyż czubek mojego buta trafił kilka małych centymetrów od jego narządów rozrodczych, ale strach, jaki w ty momencie musiał przeżyć Daniel, musiał być niewyobrażalnie ogromny i na prawdę rozumiem jego reakcję. Pisnął na cały głoś i złapał się za jaja, momentalnie spadając z uchwytu linowego prosto na łepetynę. W jego oczach zakręciła się łezka. Może, źle trafiłem? Sędzia nie bije w gong i to jest priorytet. Akcja zwie się Schattered Dreams Chyba najgorsze już za nim. Pora na ostatnią prostą, finisz już nie daleko. Złapałem go za głowę i szybko ustawiłem do pionu. Nie zważając na ból, jaki towarzyszył mi przy wykonywaniu tej czynności, wiedziałem, że muszę to zrobić, to jedyne wyjście na zwycięstwo. Oplotłem jego głowę moją ręką. Górną kończynę Bryana zarzuciłem na mój bark niczym starą szmatę. Naprężyłem wszystkie mięśnie, z wysiłku, aż pisk wydobył się z moich ust, aż wreszcie wyniosłem go w powierzy wyczyniając przedziwne akrobacje, które w finalnie zaaplikowały *F*Final Cut. Jak szalony rzuciłem się do pinacji.
Wszyscy wstają z miejsc oklaskując mój wyczyn, a ja w chwale zbierałem się do tej ostatniej prostej - tej najważniejszej, zaś w uszach brzęczał mi głos komentatorów, komentujących ten wyścig. "Goldust już na ostatnim zakręcie zdobywając ogromna przewagę nad przeciwnikiem, chyba patrzymy na nowego zwycięzce, lecz czy wytrzyma tę presję i nie da się dogonić?" Oby nie dał, bo to byłby cud.
611 słów
Spróbowałem napisać trochę inaczej niż to robię. Dla niewiedzących pierwszy akapit - To to co się teraz dzieje w mojej głowie.
*KP*
Record:
» Wins: 24; Draws: 0; Losses: 6.
Achievements:
»1x United States Champion (Current 01.07.12 - 14.11.12)
»Pretendent do tytułu WWE
Last Match:
» Goldust vs Kurt Angle - Wygrana po Final Cut
Offline
Oba posty były niemalże na tym samym wysokim poziomie. O mojej decyzji zdecydowały więc detale. Robert, w niektórych moment źle stawiałeś przecinek. Poza tym Ahmed trochę lepiej napisał posta, zawierając wszystko co było potrzebne. Wg mnie wygrywa Ahmed.
1...
2...
3!
The winner of this match is Daniel Bryan!
Moja decyzja nie jest nieodwołalna. Robert, jeżeli masz jakieś zastrzeżenia, co do mojej decyzji, możesz napisać administracji.
Two-time WWE Champion (as The Rock
)
Intercontinental Champion (as Samoa Joe
)
Tag Team Championship (as Shawn Michaels; with Daniel Bryan
)
Hall of Famer (class of 2013
)
Offline