Uff... Tak niewiele brakowało, a już bym posmakował goryczy porażki. A przecież ja nie jestem tu po to! Ja jestem tu po to, by wygrywać, by to moi rywale smakowali tego co najgorsze... W głowie przelatuje mi teraz tysiące myśli. Myślę o fanach, myślę o rodzinie, myślę o... Vincencie i Christianie... Walczę w głębi sam ze sobą. Jednak udaje mi się wyłączyć ze swojej głowy chociaż na chwilę swych odwiecznych rywali, albowiem wiem, że teraz liczy się tylko to co tu, to co teraz. Nie mogę przecież zawieść swoich fanów... W tym momencie walki powtarza się sytuacja z początku walki. Obaj stoimy na środku ringu wpatrując się sobie głęboko w oczy. Po kilkunastu sekundach naszej prężnej "walki" psychologicznej jestem już cały opanowany przez adrenalinę. Szybko wykonuję swój taunt - "Suck it" po czym od razu ruszam na swojego rywala z serią punchów, sprowadzam go do lin i będąc tam wykonuję mu Irish Wheep na przeciwległe liny, a gdy Curt wróci wykonuję mu Clothesline. W głowie szybko narodził mi się szalony pomysł wykonania akcji wysokiego ryzyka! Wspinam się na sam szczyt narożnika, fani szaleją, a ja już jestem gotowy do lotu! Wszystko przygotowane i... Diving Elbow Drop! Fani szaleją, a ja sięgam po jeszcze coś! Ustawiam się w narożniku i... zaczynam charakterystycznie dla siebie tupać nogą o matę! O taak! Wszyscy fani wstali z miejsc! Wszyscy już wiedzą co się szykuje! Curt Hawkins już prawie na nogach, HBK rusza, jeszcze zbliżenie na niego... Pokazuje środkowego palca swojemu prezesowi oraz Christianowi! A już po chwili mamy Sweet Chin Music! Trafił! Teraz już tylko odciąga rywala na bezpieczną odległość od lin i kończy to wszystko pin fallem!