«--

Sedol · 2016-11-09 22:27:36

Zagryzłem dolną wargę, zacisnąłem pięści, po czym żwawym ruchem powstałem. Pot leciał z mojego czoła hektolitrami, serce waliło jak szalone, tętno rozsadzało mi skroń, a w głowie tkwiło milion myśli. W jednej chwili pozbyłem się emocjonalnej huśtawki, wewnątrz mnie zapanowała kompletna harmonia, jedynie co wtedy czułem to sięgającą apogeum złość. Byłem wściekły na tego Kanadyjskiego śmiecia, gdyż w tamtym momencie skończyły się żarty.
"Szykuj się na srogie baty frajerze!"- Wypowiedziałem te słowa tak głośno, że było je słychać na pół hali, wywołało to niecichą salwę gwizdów, ale nie przejmowałem się tym, bowiem natychmiastowo po wymianie zdania zakończyłem bitwę wzrokową i z totalnym amokiem rzuciłem się na nędzarza, którym był niewątpliwie Christian. Uderzałem gdzie popadnie, nie słyszałem nic poza jękami przeciwnika. Działały one niczym zastrzyk adrenaliny, bo atakowałem używając jeszcze większej siły. Po chwili odepchnąłem Williama, ale tylko po to by go wbić w szarą matę używając Running Lariat'u. Wtedy trybuny zawrzały, a ja poczułem nieopisywalne szczęście, ale nie mogłem spocząć na laurach. Walka się toczyła, a ja musiałem dalej atakować, nie mogłem dawać ani chwili na odpoczynek, dlatego też skupiłem się na leżącym Reso. Chwyciłem go za jego blond włosy, po czym szarpnąłem w górę. Długo nie główkowałem, szybko obmyśliłem plan na kontynuację ataku. Ponownie odepchnąłem przeciwnika w stronę lin, a gdy ten się od nich odbił, to ja sprowadziłem go do parteru przy pomocy niesamowicie efektownego Flapjack'a. Christian był kompletnie wycieńczony po tym ataku. Stracił cały zapał, zgasiłem w tamtym momencie jego mały płomyczek woli walki. Lecz za to moja piękna nimfa się ucieszyła. Jej mina zmieniła się diametralnie, nagle zjawił się na jej pięknej twarzyczce promienny uśmiech. Zawsze lubiłem ten widok, dodawał mi otuchy i wtedy nie było inaczej. Szczery uśmieszek Maryse zadziałał niczym paliwo, bowiem znów zadałem mu ból wykonując Legdrop. Koniec był już na wyciągnięcie ręki...

Spajk · 2016-11-09 23:39:29

I tak oto wszystko prysło. Szybko zerwana dźwignia zaprzepaściła wszystko co do tej pory wypracowałem. Cały wysiłek związany z zadawaniem coraz to większego bólu zdawał się pójść na marne. Cóż, przynajmniej tak mi się wydawało. Sytuacja ta zmusiła mnie do całkowitej zmiany nastawienia, musiałem zresetować swój umysł, puścić w niepamięć wszystko to co się do tej pory wydarzyło i potraktować to jak nowe starcie. Nie było to łatwe zważywszy na obrażenia jakie zebrałem przez całą długość starcia, choć wiedziałem, że z Mizem jest trochę gorzej. To stawiało mnie w premiowanej pozycji w tym jakże ważnym momencie.

Nie ukrywałem delikatnej obawy o to czy poradzę sobie z tym wyzwaniem, choć wtedy na takie rzeczy było już zdecydowanie za późno. Nie było odwrotu, musiałem zaatakować i pozbawić Mizanina wszelkich nadziei na pozytywny wieczór...Czas jednak powoli mi się kończył, Amerykanin wracał do sił a ja wciąż nie wiedziałem jak rozwiązać to zamieszanie. Musiałem więc improwizować...Tak oto ruszyłem na rywala i wbiłem się w niego Lou Thesz Press. Fala punchy jaka go wtedy zalała wystarczyła by ogłuszyć dorosłego goryla, więc spokojnie wystarczyła na wątłego mężczyznę z manią wielkości. Z każdym kolejnym uderzeniem coraz głośniej odzywali się obserwatorzy - moi fani. Odliczali jak wiele przyjął już przeciwnik, ja natomiast odliczałem jak wiele jestem w stanie jeszcze go obić. Im większa liczba padała z ust kibiców tym mniejsza pojawiała się w mojej głowie..Zdałem sobie sprawę, iż jeśli nie zakończę walki w najbliższych paru ruchach skończy się to moją porażką. Tak oto odstąpiłem od rywala i poczyniłem parę kroków w stronę narożnika. Miałem chwilę by odpocząć i przygotować się do "początku końca".

Wyczekiwałem momentu w którym Mike zacznie podnosić się na nogi, a gdy tak się stało podszedłem zza jego pleców i złapałem go za szyję. Fani przeczuwali co szykuję i wybuchli jeszcze większym cheerem niż kiedykolwiek wcześniej. Ja natomiast po chwili wykonałem Falling Inverted DDT. Teraz już nic nie mogło odebrać mi radości ze zwycięstwa.

Ragarot · 2016-11-10 13:12:36

Widać Panowie, że się postaraliście. Jednak w tym przypływie natchnienia zapominaliście o przecinkach, których gdzieniegdzie naprawdę brakowało. W szczególności u Spajka. Co do Ciebie Sedol, rada gramatyczna. Gdy piszesz np. "sprowadziłem go", nie dodawaj ja. Czasowniki w języku polskim są tak odmieniane, że forma "sprowadziłem" wyraźnie sugeruje, że zrobiłeś to Ty

Tak więc w kwestii interpunkcji i błędów językowych jest remis. Gimmick także oceniam na remis, bowiem u Spajka widziałem tego, który czerpie siłę z publiczności, a u Sedola heelowego Miza, który nie ucieka przed walką, tylko poniewiera rywalem. Zatem 2:2

No i pod ocenę idzie styl, treść postu. U Spajka nie mam się do czego przyczepić, a wiecie, że bym chciał . Post ładny, ciekawie opisany, płynnie się go czyta.

U Ciebie Sedol z kolei miałem spory problem. Mniej więcej do połowy czytało mi się go płynnie i był naprawdę fajnie ujęty. Od momentu ataku coś się zepsuło. Długo nie główkowałem, szybko obmyśliłem. Masło maślane.Takie są moje odczucia, dlatego ja przyznaję zwycięstwo Spajkowi, tym samym wygrywa walkę. Pozostawiam jednak otwartą furtkę, gdyż możesz w pełni się odwołać. Masz do tego prawo. Nie obrażę się

Sedol · 2016-11-10 13:14:32

skoro zaoferowałeś to się odwołam

Ostatnio edytowany przez Sedol (2016-11-10 13:59:53)

Lord Grand · 2016-11-10 18:05:28

Rag wszystko pięknie omówił już, ja jedynie dorzucę kilka słów od siebie, zarazem argumentując swój wybór. Po pierwsze posty są dobre, ale stać was z pewnością na jeszcze więcej, bo wiem co potraficie, jeśli czegoś mocno pragnięcie. Widać, że Spajk to stary, obeznany Main Eventowy wyjadacz. Doświadczenie, które zdobył gdy był w najwyższej swojej życiowej formie dziś pozwala mu bez większego wysiłku pisać solidne posty. Co je różni? Płynność. Spajk fajnie wszystko według swojego schematu poleciał i napisał solidny post, który cieszył moje oczy. Tyłka nie urwało, ale był to przyjemny post. Twój Sedol natomiast w pierwszej części bardzo dobry, później już chaotyczny. Chciałeś za wiele napchać w końcówce i to zepsuło cały efekt. Miałem wrażenie, że na siłę chciałeś napisać zajebisty post przepełniony we wszystko co możliwe, a to nie jest dobre. Pracuj nad powrotem do formy. I jeszcze taki szczególik: "wymianie zdania" - z nikim zdania nie wymieniłeś, bo je tylko wypowiedziałeś. ^^

Spajk proszę kontynuować. Fajny pościk, gratki.

Spajk · 2016-11-11 17:22:06

Akcja zwiastująca koniec zakończyła się powodzeniem, a rywal bezwładnie upadł na matę. Wszyscy z niecierpliwością wyczekiwali ogłoszenia zwycięzcy starcia i niebawem dostaną to czego pragną. Ja natomiast zerknąłem w stronę smutnej Maryse....Dziwne, ale widok ten przysporzył uśmiechu na mej twarzy. Zaraz po tym udałem się do narożnika i wspiąłem na niego. Wykorzystałem wolną chwilę na swój charakterystyczny taunt i po chwili wykonałem Frog Splash. Momentalnie po tym poderwałem się na nogi i zacząłem rytmicznie klaskać. Po złapaniu tempa kibice pomagali mi w tej czynności jednocześnie niezmiernie się przy tym ciesząc. Gdy Miz zaczął się podnosić zaszedłem go od pleców. Złapałem go za ręce i wykonałem szybki obrót w prawo. Teraz Mike był już mój, nie miał ucieczki. Tak oto mój Killswitch ujrzał światło dzienne i pozwolił mi na wykonanie udanego przypięcia na środku ringu.