Totalna i nieprzerwana dominacja nad mistrzem WWE! Skoro on nie jest w stanie nawet mnie uderzyć to co dopiero inni?! Miano pretendenta było już dosłownie na wyciągnięcie ręki, musiałem je zdobyć jeszcze dzisiaj! Czułem jak fani cieszą się na samą myśl o moim zwycięstwie teraz, w walce wieczoru i późniejszym starciu o pas! Nie mogłem ich zawieść, szybko chciałem się odwdzięczyć za ten wspaniały doping, którym mnie obdarzyli i podbiegłem do narożniku, na którego szczyć się wspiąłem. Christian bardzo powoli zbierał się z maty wspomagając się linami. Wyraźnie bolały go plecy, ale również twarz, która ucierpiała dosłownie przed sekundą. To wszystko sprawiało, że Kapitan Charyzma nie był już tak żwawy jak zwykle można było zaobserwować. W końcu jednak otrząsnął się i stanął nieco pewnej na nogach, ale wciąż wspierał się linami. W tym momencie napiąłem mięśnie i zaryczałem dziko, niczym sam lew, chcąc zwrócić na siebie uwagę ofiary. WWE Champion gwałtownie odwrócił się na pięcie w moją stronę puszczając liny, dzięki czemu mogłem dokończyć atak. Wyskoczyłem przed siebie wykonując Diving Shoulder Block! Obolała i wyczerpana zwierzyna padła na deski jak znokautowana. Słyszałem jak ciężko oddycha, jak walczy o każdy oddech. Dokładnie to lubił każdy szczytowy drapieżnik. Poczułem jak nieokiełznany instynkt pragnie, abym wykończył Christian'a i w końcu zatopił ostre jak brzytwa, śmiercionośne kły w jego pysznym mięsiwie. Nie byłem wstanie czekać. Mój organizm pragnął krwi... szlachetnej krwi mistrza WWE! Błyskawicznie podniosłem go z maty i wziąłem na ręce ustawiając pod Rib Breaker. Nie zawahałem się ani przez sekundę i wyprowadziłem potężny cios, jednak nie wypuściłem adwersarza z rąk. Sprawnym ruchem ręki przerzuciłem go jedynie na bark i po przejściu dwóch kroków w kierunku środka "kwadratowego pierścienia" rzuciłem się na matę wgniatając w nią Kapitana Charyzmę. Front Powerslam stał się faktem! Niesiony aplauzem fanów wszedłem na najwyższe obroty. Widziałem tylko upadek mistrza, triumf Króla Dżungli. Batalia nieuchronnie zmierzała ku końcowi...

Czułem w sobie ogromną siłę, która niepowstrzymania parła naprzód. Wiedziałem, że muszę z niej skorzystać, aby ciśnienie nie rozerwało mnie od środka. Szybko podniosłem ofiarę z maty, aby poznęcać się nad nią jeszcze trochę. Brutalnie wcisnąłem kolano w brzuch Christian'a, a ten zgiął się w pół. Teraz wyniesienie go na barki było banalne. Gdy mistrz był już na moich barkach wszyscy wiedzieli co zaraz nastąpi. Wrzawa podniosła się na trybunach jeszcze większa niż do tej pory. Fani chcieli tego tak samo jak ja! Byliśmy na środku ringu, gdzie z zimną krwią wykonałem Rolling Fireman's Carry Slam! Czułem się fenomenalnie, byłem tak blisko posmakowania krwi WWE Championa! Stanąłem szeroko na delikatnie ugiętych nogach czekając, aż Kapitan Charyzma w końcu wstanie. Stałem twarzą do niego wykrzykując "Come On!" i zachęcając go do powstania gestem dłoni. William był już potwornie zmęczony i obolały. Trochę to potrwało, anim dał radę zebrać się z desek i stanąć twarzą w twarz z Bestią. Jednak przecież to był sam mistrz WWE - Kapitan Charyzma. Nie mógł zrezygnować, oddanie walki nie wchodziło w grę. Ambitnie stanął na nogach, aby śledzić rozwój wydarzeń, za pewne już myślał o kontrze, przecież tak samo jak ja nie chciał zawieść swoich kibiców. Na jego nieszczęście publika była ze mną! Po totalnej dominacji wykrzykiwali ze wszystkich sił "Kill! Kill!", a ja bardzo chciałem spełnić ich życzenie! Niemalże z miejsca dopadłem do ofiary chwytając ją jedną ręką za plecy, natomiast drugą za nogę, dzięki czemu mogłem wynieść ją wysoko w powietrze i bestialsko trzepnąć o matę! (Spinebuster). Nadszedł czas na zakończenie, po którym w końcu będę mógł pożreć ranną zwierzynę! Stanąłem twardo na nogach tuż przed prawie omdlałym Christian'em, wyciągnąłem ręce na boki i z dziki okrzykiem wydzierającym się z mej piersi skierowałem kciuki w dół. WWE Universe oszalało! Nie mogło skończyć się inaczej! Każdy kibic na trybunach wiedział co to oznacza. Brutalnie załapałem za głowę mistrza, po czym podniosłem go do stójki. Tam przy pomocy solidnego Gut Kick'a zmusiłem go, aby się schylił. Reszta była już tylko formalnością. Wsadziłem głowę adwersarza pomiędzy nogi, aby następnie z łatwością wynieść go na swoje barki. Był jak kukła, na której mógłbym zaledwie trenować ciosy. Nie tracąc czasu cisnąłem truchłem o matę, dodatkowo przysiadając, aby zwiększyć impet uderzenia! Po zainkasowaniu Batista Bomb plecy Kapitana Charyzmy zamieniły się w pył. Nie dawał on już żadnych oznak życia, nawet nie było widać jak oddycha. Sytuacja była idealna - środek ringu, znokautowany przeciwnik oraz nakręcony ja! Wykorzystałem to i momentalnie przypiąłem przeciwnika czekając aż sędzia odliczy do trzech!

Ponownie rywal dominuje, muszę coś zrobić inaczej zalicze kolejną haniebną porażkę. Wykorzystując pozycję w jakiej się znaleźliśmy przerzuciłem ciężar ciała tak żeby przeciążyć rywala i jego Spinebuster skontrować na mój Lou Thesz Press

Nadszedł moment przełamania, teraz mogłem się odkuć i powrócić do walki. Będąc na rywalu mogłem zalać go falą punchy przed którą nawet nie próbował się bronić....Oszałamiając go w taki sposób moglem podnieść go a następnie wykonać Russian Leg Sweep. Złapałem oddech, przywróciłem sobie trochę sił, w tym czasie Batista przeniósł się już na kolana - był to idealny moment na Half Nelson Bulldog. Swoją wiązankę ataków zakończyłem na sprytnie wykonanym Diving Headbutt'cie

Ini po stronie Batistyy.

2:0 w KM, dodatkowo Spajk olał inicjatywę. Nie ma co przedłużać.

1...2...3... Mistrz znowu pokonany po prawie jednostronnej walce.