Tuż po wyłonieniu nowego pretendenta do pasa US realizator czerwonej tygodniówki przeniósł nas na backstage pokazujac rozluźnionego Adama Cole'a idącego z słuchawkami w uszach, zwykłym ubraniu i sportowej torbie na ramieniu. Widać było, że zawodnik dopiero co odbył długi lot samolotem. Playboy z Panamy przetarł zmęczone oczy i  pukając wcześniej, wszedł do biura GM'a zastając tam Austina we własnej osobie. Stone Cold siedział z rękami na biurku i wyraźnie oczekiwał zjawienia się Adama ze swoją typową, pozbawioną emocji miną oraz plastrem na skroni po zeszłotygodniowym ciosie mikrofonem od Kevina Steena.

- Co jest Steve? *Cole ziewnął i oklapł na krzesło przed GM'em* Stęskniłeś się za moją piękną twarzyczką, chcesz mi dać podwyżkę czy może po prostu podziękować za pomoc w zeszłym tygodniu? Mi to wszystko jedno, bylebyś załatwił to szybko. Ale bez wieśniackich bluzgów prosze, jesteśmy filmowani *zadziorny uśmieszek*

Ostatnio edytowany przez Sydal (2015-02-07 19:24:55)

- Chłopcze? Chłopcze?! Posłuchaj mnie Austin. Nie obchodzi mnie czy 15 lat temu byłeś największym graczem na tej scenie. Teraz jesteś nikim. Zwykłą marionetką, która dostała trochę władzy ze względu na nazwisko. Wylejesz mnie? *kpiący uśmieszek* Za co? Za uratowanie Twojej czaszki przed rozwaleniem przez stalowe krzesełko, piekielnie ładną twarzyczkę, czy może za podnoszenie ratingów? Nie jesteś głupi Steve... Więc przestań udawać, że jesteś bo inaczej nasza współpraca nie będzie układać się pomyślnie. A wiesz, że od tego może zależeć to, czy następnym razem przybiegnę do ringu z powiewającą peleryną niczym superbohater by uratować Twoje stare kości. Pamiętaj, może Twoja marka jest warta więcej niż moja, ale to ja mogę być w przyszłości namalowany na wozie produkcyjnym jako twarz tej federacji. Ty możesz być co najwyżej atrakcją, o której będzie się mówiło w kontekście oglądania archiwalnych walk na YouTube. Skończyłem.

Zadowolony z siebie Adam bez słowa obrócił się na pięcie z gracją baletnicy i żołnierskim krokiem wyszedł za drzwi zamykajac je za sobą i zostawiając GM'a z lekko zafrasowaną miną.