W momencie, w którym przeciwnik złapał mnie w jakże niewygodny Cobra Clutch poczułem jak moja szansa pokazania się światu ucieka niczym piasek przesypujący się przez palce. Ale czy to musiało się tak zakończyć? Oczywiście, że nie! Biorąc pod uwagę fakt iż mój przeciwnik znajdował się za mną i stał w lekkim rozkroku wziąłem zamach nogą w tył i wykonałem niezbyt dżentelmeńskie low blow. Przeciwnik niemal natychmiast puścił uchwyt, a ja dołożyłem Spinning Enzuigiri* nokautujące przeciwnika.

* Coś jak Pele Kick, tylko, że nie robisz salta w tył, ale w każdym razie podobna pozycja

Edit: Kontra dodana

Ostatnio edytowany przez Sydal (2014-01-13 15:07:13)

Ekhm.. "W kontrze znajdować może się tylko sposób na uniknięcie ciosu (jeśli mozesz go uniknąć akcją z KP- proszę bardzo)." Coś mi się nie wydaje, że kontra powinna być zaliczona.

Wszystko układało się znakomicie, do pewnego czasu. Na początku pokazałem że The Rock się nie starzeje, formę mam taką samą jak dekadę temu. Jednak dałem się zaskoczyć, Celtic Warrior dał radę wymierzyć mi Powerslam. Moja sytuacja nie jest jednak dramatyczna, wykonałem bowiem mnóstwo ataków i Sheamus także musiał je odczuć. Obydwoje leżeliśmy na macie, ból oraz zmęczenie dawały znaki życia. Mój dzisiejszy partner także przestał sobie radzić, chcę zająć się teraz jednak tylko Sheamusem. Fani na arenie wyraźnie się ożywili, bowiem obydwoje zaczęliśmy powoli się podnosić. The Rock miał jednak o wiele więcej fanów, bowiem ja jestem człowiekiem który przez dekady tworzył z tymi ludźmi jedną całość. Przyszli oni tutaj tylko dla mnie, mimo iż to tylko Axxes to ja byłem głównym powodem dla którego ci ludzie przyszli na tą arenę. Stanęliśmy w końcu razem na nogi, ja oraz Sheamus. W jednym ringu, patrzyłem w jego oczy i widziałem tam odwagę, lecz dostrzegłem także nutkę niepewności. Widać było po nim że staje się coraz mnie pewny siebie, jednak ma do tego powody. Bo to ja niszczyłem go w pierwszej fazie walki, miało się za moment stać to co było pewne. Dwie wielkie gwiazdy, jeden z USA a drugi z Irlandii, zaraz dojdzie do ich kolejnego starcia. Na twarzy Sheamusa widzę pot, sam także się denerwuję, jednak nadszedł czas. W końcu ruszam na rywala wykonując mu serię punchy, jak to się skończy ? Kto wygra kolejną naszą bitwę ? Czas się przekonać, już za moment Sheamus dowie się co The Rock gotuje.

Czy to naprawdę musiało tak wyglądać? Czy mój debiut na ringach na tak wielką, światową skalę musi zakończyć się sromotną porażką? Nie... Pora zacząć działać i zagęszczać ruchy. Po nieczystym zagraniu i kopniaku w krocze przeciwnika upadłem na kolana i przeczesałem długie, spocone włosy rozglądając się po publice, która wyciągnęła aparaty i w jednym momencie dookoła mnie rozbłysło tysiące fleszy. Fani w pierwszym rzędzie uderzaniem w bandy zachęcali nas do dalszej walki, czułem, że to odpowiedni moment na powrót do gry.

Przeciwnik nadal znajdował się za mną i czaił się na to by kontynuować atak, jednakże cios w jego krocze znacząco osłabił jego chęć do rozpoczęcia kolejnej potyczki, dlatego wykorzystałem moment i odbiłem się od lin, biegnąć w stronę przeciwnika wyskoczyłem w górę i obunożnie zaatakowałem kolano przeciwnika (Low Dropkick). Shelton zwalił się na matę wyjąc z bólu, a ja ściągnąłem gumkę z włosów, rozpuszczając burzę pięknych, czarnych kosmyków co natychmiast obudziło damską część publiczności. Kobiety na trybunach zostały przeze mnie jeszcze bardziej rozpuszczone kiedy to pokręciłem chwilę biodrami jednoznacznie sugerując im co chcę z nimi robić po skończonej walce. Jednak przy tej czynność dały o sobie znać obolałe po atak Benjamina plecy. Czarnoskóry zawodnik był bez wątpienia najjaśniej świecąca gwiazdą tego starcia, ale właśnie miało się to zmienić. Nadchodziła Wiosna Ludów Adama Cole'a. Czas wnieść trochę świeżości i czystego talentu do tej federacji.

Słowa: 224

edit: bbcode

Ostatnio edytowany przez Sydal (2014-01-14 22:05:07)

Pozwólcie, że nie będę się rozpisywał, gdyż nie mam zwyczajnie czasu i ochoty xD Z racji iż to walka TT i pisaliście wszyscy, to postanowiłem ocenić wasze posty drużynowo, bez patrzenia na indywidualny dorobek, pozycję czy prestiż. I doszedłem do wniosku, że w teamie lepiej tym razem wypadli Aaron i Sydal. Tekst Banana po raz kolejny był świetny i obawiam się z nim pojedynku, który za pewne przyjdzie mi z nim stoczyć, jednak Twój partner nie dorównuje Ci jeszcze pod wieloma względami.

Soo, dlaej atakują Sheamus i Adam Cole.

Powrót do gry! Dalej oczywiście...

Piękne zgranie, lecz w tej stypulacji dźwignia nic wam nie da! Zatem kontra przed submissionem

Sheamus już złapał rywala za ramiona i jest gotowy do zapięcia dźwigni, Cole z kolei po mocnym kopniaku zmierza w stronę Benjamina. Co zrobicie?

Dałem się zaskoczyć, a w rezultacie dopuściłem, by przeciwnik w łatwy sposób przejął inicjatywę. Zdawałem sobie sprawę, że ów obraz walki nie mógł tak wyglądać, wiedziałem, że muszę zareagować... I nadszedł czas odkupienia. Po kopnięciu ze strony Adama, lekko rozkojarzony uklęknąłem na kolana. Wystarczyła dosłownie chwila i gdy petent podszedł do mnie chcąc aplikując kolejną akcję, machnąłem ręką, celując wprost w jego przyrodzenie. Na całej hali usłyszeć można było głośne okrzyki współczucia.. "Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie"