Wchodzę...

Nadszedł czas na kolejną walke dzisiejszego RAW. ''Celtic Warrior'' Sheamus zmierzy się z ''PJ Black'' Justinem Gabrielem. Każdy z widzów czekał na ten ciekawie zapowiadający się pojednek, który zadecyduję kto go zwycięży. Sheamus z kamienną maską i maksymalnym spokojem, stał w przeciwnym kącie słynnego kwadratowego pierścienia, mierząc wzrokiem swojego oponenta. Widział dobrze, że Gabriel siedzi rozproszony, chcąc odzyskać w sobie spokój, lecz mu się to ni udawało... Całe te przedstawienie przerwał metalowy gong, który doszedł do najdalszych zakątków hali. Celt, szybkimi ruchami rozgrzał głowę i energicznym biegiem, ruszył do pojedynku. Na początku, obaj krążyli po ringu, chcąc dobrać się do pięty achillesowej rywala. Po chwili, weszli w zaciekłe zwarcie, które od lat było kluczowym momentem w każdym pojedynku. Dwa ciała pocierały się o siebie, wydzielając z siebie pot, który nie pokazywał słabości zawodników, lecz czystą determinację w stosunku do pojedynku. Ostatecznie to Sheamus pokazał góre i wpechnął rywala w narożnik. Arbiter tego pojedynku, kazał puścić Gabriela i odsunąć się od narożnika. Sheamus dotykając rękoma swoje twarzy, wsłuchiwał się w reakcje publiczności, która nie była zbytnio po jego stronie. Po chwili gdy Justin wyszedł z cornera, Celtic Warrior ruszył w jego stronę i podniósł swoją rękę, wykonując clothesline.Gdy rywal upadł na mate, Celt dopadł go krótkim Elbow Drop'em, po czym dynamicznie wstał na nogi. Jednakże to nie starczyło i Sheamus odbił się od sprężystych lin, wyprowadzając po kolei łokieć, prosto w przeponę rywala - Rolling Elbow Drop Combo. Rywal, wyczuwając ataki z łokcia, wstał zamroczony i ślimaczym tępem, ruszył ku celtowi. King Sheamus nie mógł zaprzestać takiej okazji i przechwycił rywal na swój bark. Po chwili, celt z impetem wcisnął rywala w białą mate - Front Powerslam.Myśląc tylko o trumfie w tym dość jednostronnym pojedynku. Paul, padł plecami na mate, które zaczęły boleć, tym czasem jego rywal siedział koło niego, spocony, nie przejmując się zmęczeniem. Publicznośc nie była mu dłużna i dalej buczała na jego widok, lecz on tylko wstał i zatauntował, podnosząc w geście zwycięstwa swoją rękę. Serce biło jak dzwon, a celtycka krew zmieszana z adrenaliną, napędzała króla Sheamusa do dalszego działania. Sheamus'O'Shanessy, spoglądając widownię chłodnym wzrokiem, udawał iż nie słucha ludzi, tylko wciągnąl powietrze nosem i wrócił do swojego obecnego rywala. Przechwytując jego głowę w taki oto ddt clutch, po chwili zwinnym ruchem przywitał jego brzydką twarz z deskami - Snap DDT. Sheamus siedząc na macie, poprawił swoje rude, rozczochrane włosy, lekko się usmiechając.

Wykonuję mu Spinebuster, Gut Buster, Rolling Fisherman Carry Slam.

Gdy po odbiciu od lin rozpędzony miałem już dać się złapać pod kolejną akcję, wykazałem się sprytem i przeskoczyłem na plecy rywala, jednocześnie chwytając jego szyję, a po chwili Float Over NeckBreaker został poprawnie zaaplikowany.

Mój spryt znów dał o sobie poznać. Nie dałem się podejść i przejąłem inicjatywę w tym starciu. Sheamus odpływał, leżąc w centrum ringu, a ja zamierzałem wykorzystać fakt że jest na deskach. W tym celu podszedłem do niego jak najbliżej się da i odwróciłem się tyłem. Poczułem w sobie te emocje, które sprawiły że niemal błyskawicznie wykonałem Standing Moonsault. O tak! Justin Gabriel wchodzi na obroty! Fala publiczności poderwała się z miejsc nagradzając moją osobę gromkimi brawami. Domagali się więcej akcji a ja po prostu nie potrafiłem im odmówić. Jednak to nie takie proste... Najpierw muszę złapać trochę oddechu i obmyślić dalszy plan. W tym celu oparłem się o pobliskie liny i skoncentrowałem się. Po kilkunastu sekundach do mojej głowy przyszła wspaniała koncepcja. Była też idealna chwila aby ją zrealizować, bowiem Sheamus już prawie był w pionie. Gdy już całkiem stanął na nogi, szybko podszedłem do niego, i zaraz przeszedłem za jego plecy. Zarzuciłem jego ramię na moją szyję i wyniosłem. Stamtąd pozostał tylko upadek i zaaplikowanie Back Suplex'u.

Po chwili odpoczynku w narożniku, wyszedłem z niego z nowym planem. Był on dopracowany w najmniejszym szczególe i wystarczyło go tylko wprowadzić w czyn. W tym celu podszedłem do rywala tak, że moje buty ocierały się o jego tors. Stamtąd wystarczyło już tylko wyskoczyć i zaaplikować Jumping Elbow Drop. Twarz rywala wykrzywiła się z bólu. To dodało mi otuchy i sprawiło że zdecydowałem się na kolejny ruch. Podniosłem osłabionego już Sheamus'a po czym wykonałem Irish Whip. Jednak nie pozwoliłem aby ten wrócił, bo gdy tylko pchnąłem go, popędziłem za nim, a gdy jego plecy zderzyły się z linami wyprowadziłem Clothesline który spowodował wypadnięcie rywala po za ring. To szansa! Pobiegłem w stronę przeciwnych lin od których się odbiłem i rozpędzony przeleciałem między środkową a górną linę, częstując przeciwnika wspaniałym Suicide Dive'm. W moim ciele znów zapanowała adrenalina którą musiałem na kimś skumulować. Idealnym kandydatem do tej roli był oczywiście Sheamus. Oddaliłem się od niego na kilka kroków i ze spokojem czekałem aż ten się podniesie. Gdy tak się stało ruszyłem na niego i w ostatniej chwili złapałem jego głowę, pociągając ją w dół, a zarazem wykonując Running DDT.

Szybko wciągam Sheamus'a do ringu, a zaraz sam się tam znajduję. Nie chcąc dawać rywalowi czasu na odpoczynek, podnoszę go i błyskawicznie wykonuję STO. Wspaniała akcja po raz kolejny zakończona suksecem. Czas na odważniejszy krok. Podszedłem do pobliskich lin i skontrolowałem jeszcze czy Sheamus nie skontruje tego. Gdy upewniłem się że tak się nie stanie wykonałem Springboard Moonsault. Publika skomentowała to głośnymi oklaskami. Ukłoniłem się skromnie i zaraz przeszedłem do kolejnej akcji. Postawiłem przeciwnika na równe nogi i nie czekając wykonałem Monkey Flip.