Świetnie, świetnie i jeszcze raz świetnie. Moja dominacja potwierdza się z każdą kolejną sekunda ,a teraz nadszedł czas na kolejne katusze dla Ortona. Nie można również zapomnieć o obolałym Reyu, który w każdej chwili może powrócić z martwych. Złapałem Ortona za bark i zaciemniałem na nogi. Nie czekałem chwili dłużej. Wbiłem kolanko w jego brzuch, powodując dynamiczne zgięcie. Taki był mój plan. Złapałem go za głowę zapinając pewnego typu klamrę i zwieńczyłem to wszystko upadkiem na mate, wykonując tym samym DDT! Zerwałem się na nogi, by przyjąć ten ogromny cheer spływający na moja osobę, nie trwało to długo. W masówkach czas jest na wagę złota! Uniosłem nogę i wbiłem jaw ciało małego oportunisty, który dalej wylegiwał się pod linami. Złapałem się ich i nogą wypchnąłem malucha z ringu, by mieć dalej czystą pozycję do wygranej. A wracając do Ortona, który już zaczynał się podnosić. Przeszedłem za jego plecy i gdy tylko wyprostował nogę w kolanie momentalnie zaciągnąłem go na mate po przez akcję zwaną The Oscar. Szybko ułożyłem się na jego ciele i ze spokojem wyczekiwałem na sędziego, który już w tym momencie może zakończyć to starcie!

1...
2...
Odbija, aj, a było tak blisko, na prawdę wielka szkoda,  no cóż trzeba się będzie trochę bardziej pogimnastykować. Szybko wstałem, by starczyło mi czasu na wypełnienie mojego planu. Momentalnie przeszedłem na apron i krok po kroku zacząłem wspinać się na narożnik, już po chwili mordęgi stałem na samym szczycie i z przyjemnością wyczekiwałem na Ortona, który jak mucha w smole wstawał. Nareszcie! Zgiąłem nogi i rozpocząłem swój lot zakończony Diving Clothesline! Orton zwalony z nóg, a ja mogę konturować swoją inicjatywę. Złapałem jego głowę i włożyłem ja miedzy moje kolana ,mocno ściskając, zaplotłem ręce na jego brzuchu i wyniosłem. W tym momencie jego głowa zwisała nad matą na wysokości moich kolan, a nogi sterczały mi nad głową. Publika mocno dopingowała swojego ulubieńca - Mnie. Już po chwili ukląkłem jednoczenie w okrutny sposób wciskając jego głowę w matę za pomocą Piledrivera*. To dopiero poczatek, na najgorsze przyjdzie jeszcze czas. Wyszedłem po za ring, by zająć się na pozór niegroźnym przeciwnikiem. Złapałem go za majtki i z ogromna prędkością wbiłem w barykadę, która oddzielała ring od publiczności. Rey stęknął i ułozył się na zimnej podłodze. Moja dominacja zaczyna się powiększać.


* - Używam UM Technics

Moja sytuacja wygląda następująco: Rey - Obolały, po atakach Ortona, jak i moich półprzytomny leży pod barykadą. Zaś Orton poobijany po ostatnich akcjach ciężko dycha na środku ringu, chyba przyszedł czas na Good Night Sweet Charlotte!! Tak dobrze słyszycie! Podszedłem do niego i wymierzyłem stompa w brzuch, powodując tym samym zgięcie przeciwnika. Momentalnie ukląkłem za jego plecami i zaplotłem rękę na jego szyi. Żmija zaczyna się dusić. Położyłem się na macie przy okazji zapinając nogi na jego biodrach i dociskając. Dwa w jednym to właśnie jest Good Night Sweet Charlotte**! A więc dobranoc Randy..

** - Sub

Ojojoj... Co się stało. Jeden błąd i dostałem mocne lanie od Goldusta, które zapewne będzie miało kontynuacje. Dostrzegłem, że Złoty już do mnie podchodzi. Gdy złapał mnie za podbródek niczym do Chin Locka, wnet przewróciłem się na brzuch co uniemożliwiło Goldustowi zapięcia dźwigni, lecz wciąż mnie trzyma za podbródek. Wstałem na nogi zerwałem uchwyt Goldusta, po czy momentalnie kopnąłem go w brzuch, a następnie wymierzyłem DDT.

Sądzę, że kontra, jak najbardziej możliwa. Wzorowałem się na gifie.

Było bardzo blisko, jeszcze lada moment i bym wpadł w sidła Goldusta, który zapiąłby mi swoją okropną dźwignię, ale mnie nie łatwo przechytrzyć, gdyż nie z takich opresji wychodziłem. Goldust oddalił się ode mnie do przeciwległego narożnika, Rey również już wstał i cała nasza trójka mierzyła wszystkich wzorkiem, zastanawiając się co zrobić. Mozolnie, ale ostrożnie zbliżaliśmy się do siebie, po czym znaleźliśmy się na środku ringu i staliśmy, jak słupy, nie wiedząc co może zaraz się stać. Jestem bardzo zdeterminowany, gdyż zrobię wszystko, aby wygrać ten pojedynek, nic mi nie przeszkodzi w dokonaniu tego czynu, ani karzełek zwiący się Reyem Mysterio, ani ten złoty clown Goldust. Ja wygram to starcie i muszę natychmiast coś zrobić, bym nie znalazł się sam przeciwko dwóm zawodnikom, więc momentalnie nawiązuje kontakt wzrokowy z Goldustem i pokazuje palcem na Reya. Złoty kiwnął na mnie drogą, nieświadomy tego Rey nie wiedział o co chodzi i znikąd wymierzyliśmy mu podwójne kopnięcie w brzuch, po którym Luchador złożył się w pół. Złoty wymierzył maczugi w plecy przeciwnika, ja w tym czasie wdrapałem się na narożnik, po czym gdy Runnels popchnął w moją stronę karzełka, wleciałem na niego z Diving Crossbody. Kolejny ból zadany temu marnemu zawodnikowi, widać, że cierpi, ale to nie koniec mojej zemsty, jeszcze Rey nie spłacił swoich długów sprzed tygodnia. Gdy Goldust przestał martretować mojego zeszłotygodniowego pogromcę, podniosłem go w pionie, wymierzyłem mu kopnięcie w brzuch, po czym wnet zaaplikowałem na nim Vertical Suplex, po którym z bólu uniósł barki. Fanom nie podobała się moja inicjatywa, i gdy mój wzrok poleciał w ich stronę, zaczęli na mnie buczeć i mnie wygwizdywać, lecz ja drwiąc z nich zacząłem w swoim stylu nonszalancko tauntować do nich, co powodowało jeszcze większą fale hate'u. Po tej mini ''walce'' z publicznością wróciłem do mojego rywala, który w tym momencie, jakoś nie pali się do walki, gdyż obaliłem jego wszystkie chęci. Znów podnoszę mego opponenta, układam go w odpowiednią pozycję i Inverted Headlock Backbreaker staje się przeszłością. Po tych wszystkich ciosach, daje wolną ''rękę'' Goldustowi ...

----------
Współpracuję z Romanem i w przypadku jeśli nasze oba posty będą lepsze od Livera, obaj mamy ini. (Pytałem się Szeltona)

Czy wszystko musi się kończyć w najważniejszym, możne i nawet kulminacyjnym momencie walki, było na prawdę blisko i żałuję, że nie dopiąłem swego i nie zaciągnąłem dźwigni na Ortonie. Niestety w takich sytuacjach przeważa spryt, który nie należy do moich atutów, a szkoda. Za chwilę zawodnicy wyruszą na ostatnią prostą, walka trwa zacięcie, ale który z naszej trójki przekroczy linie mety jako pierwszy? Tego możemy się tylko i wyłącznie domyślać, myślę, że każdy ma szanse, choć na prowadzenie wyszła dwójka: Ja oraz Randy, który z ogromnym zapałem próbuje utrzymać swoje trofeum, ale nikt nie powiedział, że będzie prosto. W tak krótkim czasie, osiągniecie tego co ja na prawdę graniczy z cudem, tydzień temu pokonałem jedna z najjaśniejszych gwiazd tej federacji, a dziś przystało mi się zmierzyć o jedno z mistrzostw tej federacji, jestem z siebie dumny i wiem, że moja kariera wskoczyła na właściwy tor. Walka zaczyna się od nowa, ponownie stanęliśmy w kółku, każdy przyswoił sobie jeden narożnik, rzucam wzrok w jedną i drugą stronę dokładnie przyglądając się stojącym jak słup oponentom, pora ruszać w wielką wyprawę. Mój wzrok spotkał się z dziwnym przypadkiem, Randy kiwnął do mnie głową i pokazał palcem na Rey'a który najwdzięczniej nie wiedział o co chodzi, ale ja to pojąłem w mik. Współpraca to jego plan, a ja mogę się na niego uchylić, pozbycie się jednego nie potrzebnego pionka ułatwi mi zadanie. Ruszyliśmy w jego stronę, wystawiając nasze kończyny do góry, finalnie trafiły one w brzuch oportunisty, co spowodowało dynamiczne zgięcie, momentalnie dołożyłem maczugę, a już po chwili Orton stał na szczycie gotowy do ataku, szarpnąłem małego wojownika w jego stronę, a ten niczym czołg staranował go i przygwoździł do maty. Pozostawiłem mu wolną rękę, a on świetnie to wykorzystał wykonując serię: Vertical Suplex, a po chwili inkasując swoja sygnaturę. Teraz moja kolej, wiem jak to wykorzystać. Złapałem małego kajtka za majtki i wsadziłem głowę między kolana, oplotłem ręce na jego brzuchu i nie wysilając się zbytnio wyniosłem go na moje barki, wiem ,że w takich sytuacjach Rey potrafi wyprowadzić kontrę, dlatego nie ryzykowałem tylko natychmiast ułożyłem go do snu po przez PowerBomb! Za­leży mi na in­nych ludziach, tyl­ko nie pot­ra­fię niekiedy oce­nić kto przy­jacielem, a kto wro­giem, zaufałem Ortonowi, ale czy to było właściwe posuniecie?

To jest to! Ruszam z atakiem na rywali i momentalnie przewracam Baseball Slidem stojącego za ringiem Goldusta, następnie podnoszę Ortona i wykonuje mu DDT, a następnie dokładam Frog Splash z trzeciej liny.

Tak jest, mam teraz szansę na zakończenie pojedynku. Wrzucam Goldusta do ringu i wykonuje Diving Moonsault z um.HighFlyer. Następnie wykopuje Goldiego z ringu Low Dropkickiem i czekam aż Orton wstanie, gdy wstaje odbijam się od lin i wykonuje La Misticę, prosto w Armbar