Nie zwlekając nawet sekundy rozpoczynam uderzać przeciwnika w głowę, aby nie dał rady wstać. Już po kilku takich ciosach osiągam zamierzony efekt, a po kolejnej chwili zaprzestaje uderzeń, bo widzę, że mam więcej czasu, aby przygotować ciekawszą akcję. Delikatnie rozkładam krzesło i wkładam w nie lewą rękę Edge’a, po czym wykonuję stomp. Po nim krzesełko składa się uszkadzając rękę Rated R Superstar’a. Wiem, że ważę swoje, dlatego postanawiam to wykorzystać. Wyskakuję w powietrze i spadam obiema nogami na krzesło, które pod wpływem 136 kg żywej masy zatrzaskuje się jeszcze mocniej i jeszcze dotkliwiej miażdży rękę oponenta. Zadowolony z siebie wykonuję jeszcze dwa takie podskoki, po których wyciągam obolałą rękę rywala i dokładam kolejny stomp, aby sprawdzić w jakim jest stanie. Edge gwałtownie podkurczył ją pod siebie, aby nie narażać na dalsze ataki, ale ja jeszcze z nim nie skończyłem. Chwytam go za włosy i dociągam do lin w niezwykle brutalny sposób i tam wykonuję kilkusekundowe Rope Choke w celu osłabienia układu oddechowego Rated R Superstar’a. Potem tylko przekręcam go na plecy, a jego głowę układam na apronie, na którym sam staję. Biorę rozbieg, a dobiegając do celu wyskakuję najwyżej jak potrafię wykonując Guillotine Leg Drop. Kolejna udana akcja, po której publiczność nagradza mnie sowitym cheer’em, a ja nakręcam się do dalszego działania. Spokojnie wracam do ringu i pomagam wstać mojemu rywalowi. Nie jestem jednak tak miły, aby po prostu go podnieść. Momentalnie chwytam go za nadgarstek i Irish Whip’em posyłam na przeciwległe liny. Sam czekam przy tych, spod których wykonałem akcję. Edge wracając nadziewa się na Back Body Drop, po którym ląduje poza ringiem. Wiem, że nie da rady szybko wrócić do kwadratowego pierścienia, ale nie chcę zbyt długo dawać mu odpocząć. Jest jeszcze dość świeży, dlatego w miarę szybko jest na nogach. W tym momencie odbijam się od jednych lin, a dobiegając do drugich wykonuję Suicade Dive. Znowu słyszę, że fanom podoba się mój styl walki, dlatego tauntuje, aby odpłacić im się za doping.

Po ostatniej akcji spoglądam na leżącego przeciwnika i tauntuje nad nim, aby upokorzyć go jeszcze bardziej. W charakterystyczny dla siebie sposób poprawiam rękawice, za co zbieram spory cheer od publiczności. Nie zastanawiając się zbyt długo idę do stołu komentatorskiego, który „rozbieram”, czyli przygotowuję pod ciekawą akcję. Po chwili odwracam się i… zauważam Edge’a, który pędzi prosto na mnie. Nie mając zbyt wiele czasu do namysłu przechwytuję go pod Spinebsuter i obracam się o 180 stopni kończąc atak na stole. Rated R Superstar łamie stół swoimi plecami, a ja cieszę się coraz bardziej. Nie mogę zapomnieć o stompowaniu, tym razem uderzam w klatkę piersiową oraz splot słoneczny, aby jak najbardziej osłabić układ oddechowy przeciwnika. Słysząc coraz cięższy oddech oponenta wiem, że mój plan powoli zaczyna działać. Dlatego zaprzestaję ataku i chwytam rywala za nadgarstek, po czym szybkim Irish Whip’em wysyłam go na stalowy słupek. Uderzenie było naprawdę głośne, a znokautowany Edge osunął się bezsilnie na podłogę. Kątem oka zauważyłem, że tuż koło niego znajduję się stalowe schodki, które zwykle prowadzą do ringu. Postanowiłem je wykorzystać. W dość szybkim tempie podniosłem mojego przeciwnika i wszedłem z nim właśnie na schodki. Tam wykonałem na nim Gut Kick, po którym z łatwością wyniosłem go pod Piledriver i wykonałem cios na stalowych schodach! Cios był potężny, ale to jeszcze nie koniec. Zapiąłem Headlock na ogłuszonym rywalu i przeszedłem z nim na rampę, gdzie puściłem uchwyt i płynnie przeszedłem do Reverse STO.

Nie jest dobrze! Oddałem inicjatywę na rzecz rywala i ten teraz chce to wykorzystać zapinając mi jeden z groźniejszych submissionów - Triangle Choke. Już mnie chwyta za rękę! Prędko do głowy mi wpadł jednak pewien pomysł. Od razu, gdy Grabarz chwycił mnie za prawą kończynę, postanowiłem klęknąć i na dwóch kolanach, podtrzymując się przy tym lewą ręką szybko przebiegam pod kroczem rywala (takim jednym-dwoma zrywam przebiegam, bo lewa ręka mnie boli). Moja głowa jest na wysokości szynki zaskoczonego oponenta (dalej jestem na kolanach). Wtedy to właśnie pociągam silnie uchwyconą ręką do góry uderzając tym samym cios w część ciała, którą Taker spłodził czworo dzieci. Undertaker puszcza moją prawą rękę, a ja szybko oddalam się od niego na mniej-więcej 3 metry.

PS. http://www.youtube.com/watch?v=bIqUXYJUo4c (50 sekunda)

Tym razem wracam z bitwy z podkulonym ogonem. (1) Wojna jednak wciąż trwa, a teraz czas na jej trzecią rundę, oby ta było tym razem, tak jak i pierwsza, zakończona moim tryumfem. (2) Leżąc trzymam się za swą lewą górną kończynę spoglądając z lękiem w oczach na odwróconego do mnie plecami Grabarza, który czule obejmował się za część ciała, którą przed chwilą mu brutalnie zaatakowałem. (3) Nie podnoszę się jednak rzucając się na niego z ofensywą, a czekam regenerując siły. (4) Po kilku oka mgnieniach mój rywal był gotowy do walki, przejawem tego było pojawienie się jego olbrzymiej, rodzącej żywy postrach persony tuż przed moim obliczem. (5) Ja jednak byłem o krok przed nim, nie pozwoliłem Fenomenowi ponownie spojrzeć na mnie z góry, aby ten znów napawał się kolejną chwilą glorii. (6) "Nie tym razem" - wypowiedziałem stanowczo prosto w twarz oponenta, po czym chamsko splunąłem mu w oblicze, co sprawiło, że z mych ust ponownie wydobył się donośny śmiech, który - pomimo ogromnego heatu skierowanego ku mej personie - został usłyszany przez fanów zasiadających w pierwszych rzędach ECW Areny. (7) Moje czyny nie cieszyły jednak Deadmana, który wytarł się wolnym ruchem dłoni zbierając ze swej facjaty dokładnie ślinę, po czym rzucił się na mnie z Clotheslinem jednak to ja znów byłem o ułamek sekundy szybszy i to właśnie dzięki doskonałemu wyczuciu rywala zdołałem uniknąć uderzenia ze strony Undertakera, po czym sam natarłem wykonując Dropkick, który ściął z nóg mego konkurenta w wyścigu do upragnionej sławy. (8)

Undertaker padł jednak w miarę szybko się podniósł. Ja złapałem go wtedy za głowę i zacząłem iść w stronę titantronu co rusz uderzając jego głową o barierki. Będąc na rampie wykonuję Neckbreaker, po którym ciskam nim o metalowe logo federacji, co powoduje, iż Taker je uszkadza i spada w miejsce, przy rampie, gdzie można użyć kilku przydatnych broni. Od razu podążyłem za nim i wziąłem krzesło, którym potem maltretowałem oponenta nie pozwalając mu się podnieść aż do momenty, gdy krzesło uniknęło destrukcji. Widząc to uśmiecham się, a następnie wyrzucam na rampę sześć krzeseł, po czym układam Takera na rampie w odległości 6 metrów od krzeseł, aby móc je swobodnie rozłożyć. Toteż czynię układając taką samą konstrukcję, co Cena podczas matchu z Barrettem. Chwilę później wykonuję już Flapjack na rozłożone krzesła sprawiając, iż Deadman swym ciężarem doprowadza je do zniszczenia. Po udanej akcji prędko podnoszę rywala, spoglądam mu chwilę prosto w twarz, po czym nokautuję go Big Bootem, po którym ten spada po rampie aż pod sam ring.

Rywal znajduje się tuż przy kwadratowym pierścieniu. Już po chwili do niego podchodzę, podnoszę i wykonuję Edgecution (12 mój cios), a głowa mego oponenta ląduje z impetem na apronie. Po udanej akcji wrzucam go do ringu, a następnie wspinam się na narożnik i kilka sekund później fani oglądają przepiękny Diving Crossbody! Rywal znajduje się na środku ringu. Ja posłusznie czekam aż ten wstanie, a gdy to uczyni inkasuje Edge-O-Matic!

Widząc, że Deadman jest niemalże nieprzytomny od razu chwytam go za nogi i zapinam Edgecator!

PS. Jesteśmy na środku ringu.

Jestem nieźle zamroczony, ale to jeszcze nie oznacza porażki. Zapięcie tak groźnego submission'u robi mi jeszcze bardziej pod górkę, ale przecież jestem The Phenom i nie poddam się tak po prostu. Może i Edge zapiął moje nogi, ale nadal mam wolne ręce, których nie zawaham się użyć. Jestem większy, cięższy i silniejszy od Edge'a, dlatego musi mieć on problemy z utrzymaniem mnie kiedy zacznę działać. Podnoszę się na rękach i próbuję po prostu odepchnąć go siłą nóg, jednak szybko czuję, że nie mogę tego zrobić, bo bardzo dobrze zablokował obie moje kończyny dolne. To jednak jeszcze nic nie oznacza, jestem na rękach i ze wszystkich sił prę do przodu, do najbliższych lin. Udało mi się przesunąć kawałek, ale w tym momencie Rated R Superstar przyklęka. Teraz jest mi jeszcze ciężej i padam na klatę. Nie poddaję się jednak, ale walczę dalej. Edge powstrzymał mój "spacer" przyklękając, ale już wiem jak kontynuować mój plan. Wyciągam swoje ręce jak najdalej i kładę je na macie, po czym ze wszystkich sił przesuwam się do nich całym ciałem (tak jakbym się podciągał) ciągnąc za sobą Edge'a. Po kilku takich próbach jesteśmy już przy linach, co muszę wykorzystać, wiem, że sędzia nie przerwie akcji, bo ich dotknę, ale wykorzystam je do oswobodzenia się. Chwytam się dolnej linki i przy jej pomocy nabieram większej mocy i wyślizguję się z ringu tak jak poprzednio, jednak tym razem Edge wbija się szyją w jedną z lin, co jeszcze bardziej osłabia jego układ oddechowy.