Royal Rumble Match - zasady:

- 24 godziny na odpis. Do wykorzystania każdy ma raz w ciągu walki +12 (z możliwością podziału na +6 i +6)
- Sędzia wybiera najgorszy, a nie najlepszy post. Jedno przegrane kto ładniej = eliminacja. (Czyli gdy dajmy na to 3 osoby pisały OS to sędzia wybierze najgorszy z tych trzech)
- Każdy kolejny uczestnik wchodzi co 2 post sędziego.
- Wejście na wbicie od postu w którym sędzia piszę np. "6 numerek wchodzi" to 24h!

Wjeżdżam na ring z jakże piękną 1.

#3

18-stu śmiałków, tylko JEDEN zwycięzca. Dzisiejszego wieczoru tylko jedna persona wzniesie swe ręce ku górze w geście triumfu. Ten, który pozostanie jako ostatni w kwadratowym pierścieniu, dostanie szansę pojedynku na Wrestlemanii. Rozpoczynając ów batalię z numerem drugim, od samego początku plan działania został wyreżyserowany na to, by przetrwać jak najdłużej. Jednakże plany są ambitniejsze — zwycięstwo! Stacjonując w narożniku z pełnym skupieniem na twarzy, spoglądałem na swych przeciwników. Podchodząc do dzisiejszego zadania bardzo poważnie, szczególną uwagę będę skupiał na tym, aby zadać jak największą ilość bólu, jak najmniejszym kosztem swej energii. Przez chwilę zatrzymując swój wzrok na publiczności, było mi dane dojrzeć różnorodne plakaty nawiązujące do mej osoby, a także głośny doping — niesamowite wsparcie. Gdy tylko wybrzmiało metaliczne brzmienie, konkurenci rzucili się na siebie niczym wygłodniałe hieny, zaś ja bacznie kontrolując całą sytuację, przybrałem postawę widza. Widok wykańczających się nawzajem dysydentów był miły dla mego oka, obaj wykonywali robotę za mnie — było mi to na rękę. Dzisiejszego wieczoru panuje prawo dżungli — wygra silniejszy i bardziej doświadczony. Po dłuższym czasie nastał moment, w którym to wykonałem pierwszy krok w kierunku całego zamieszania. Wyskakując w kierunku oponentów, godziłem Black'a kolanem w głowę sprawiając, iż ten chwiejąc się na nogach, upadł na jedno kolano — High Knee! Zdezorientowany całym zajściem AJ został przeze mnie momentalnie pochwycony chwile po zaatakowaniu Aleister'a. Wsunąwszy głowę pod pachę Allen'a wyniosłem go w górę, aby upuścić chwilę poźniej na moje kolano — Backbreaker! Po wszystkim odsunąłem się od ofiary, aby rozłożyć ręce w geście dominacji.

220/220
30/30

Moja podróż do wnętrza kwadratowego pierścienia zakończyła się zajęciem pozycji siedzącej w jednym z narożników. Nie zważałem na ruchy obu przeciwników, zamiast tego przymknąłem oczy i wyciszyłem umysł, skupiając się na odbytej z moim Panem rozmowie.
- To twoja ostatnia szansa. Następnym razem zginiesz. A teraz zejdź mi z oczu!- słowa wykrzyczane w moim kierunku zakończyły konwersację, zaś niewidzialna siła w brutalny sposób wyrzuciła mnie z domu Lucyfera. Okazją na odmianę losu miało być osiemnastoosobowe starcie, którego tryumf oznaczał gwarancję walki o mistrzowski pas. Nic jednak nie obchodziła mnie nagroda, a jedynym powodem mego udziału była odbudowa zaufania. Do moich uszu szybko dotarł zjednoczony głos publiki. Nie pojawiły się jednak żadne pochlebstwa dotyczące mojej osoby, wszystkie przyśpiewki dotyczyły latającej po trybunie piłki plażowej. Z politowaniem pokiwałem na boki głową, dziwiąc się głupocie loży. Powoli otworzyłem oczy, zaś uwagę w podzielony sposób skupiłem na oponentach. Obaj wydawali się pewni swego, z pogardą łypali na mnie swoimi ślepiami. Wyśmiałem ich, chwyciłem mocno lin i wróciłem do pionu. Chwilę nieuwagi próbował wykorzystać Styles, który zerwał się z miejsca i z zamiarem ataku podbiegł do mnie. Pokarałem go mocnym kopnięciem w czaszkę, tym samym mocno naruszając jego powłokę (Roundhouse Kick). Pan Fenomenalny oparł się o liny, próbując dojść do siebie, ja zaś przeniosłem wzrok na drugiego z przeciwników. Rollins wyszedł do centrum pierścienia, gdzie po chwili do niego dołączyłem. Wysoko uniesione ramię miało zaprosić mnie do klinczu, jednak błyskawicznie poczęstowałem go mocnym kopnięciem w tors, zapędzając tym samym w narożnik (Powerful Chest Kick).

220+29

Spodziewałem się jakichś zaskoczeń, jednak obyło się bez nich. Po przeczytaniu od razu stwierdziłem, że to Nekro jest bezpieczny. Post bezbłędny, trochę widać, że się spieszyłeś i stać Cię na pewno na więcej, ale też nie o to w tej walce chodzi, aby co kolejny post był życiówką, bo pisania będzie sporo.

Z błędów: Zbooker popełniłeś jedno powtórzenie, płynność postu ze względu na ułożenie niektórych zdań momentami słabsza i za bardzo skupiłeś się na nawiązywaniu do znaczenia pojedynku przez co było trochę za mało gimmicku.

Koza - sporo sporo błędów. Na pewno źle poustawiane przecinki lub ich brak. Słowo "popatrzałem" zamiast "popatrzyłem". Do tego kilka dziiiwnych zdań jak:

Spoiler:

Wtedy sędzia pokazał, że ta batalia o zawalczenie na największej gali roku o pas właśnie ma swój początek.

Po słowie "Gong" powinna być kropka itd. Musisz zwracać szczególną uwagę na tego typu rzeczy bo z gimmickiem itd. jest całkiem nieźle.

Rafi i Norbert również przeczytali i wg. całej naszej trójki opada niestety koza. Ciężcy zawodnicy na początek, no ale cóż.. takie było losowanie i nie się nie poradzi.

Post inicjatywy piszę Nekro, wyeliminuj Stylesa.

Styles wyeliminowany, możesz lecieć dalej.