Undertaker vs. Mystery Oponent (wygrywa ten co pierwszy zaaplikuje rywalowi 13 ciosów)
Jednym słowem - najlepszy. Shane chcąc zmienić posiadacza najważniejszego mistrzostwa w federacji wysłał na Grabrza, młodego i jak było widać - fenomenalnego Gargano. Od początku było widać walki wydawało się, że dla Umarlaka nie ma ratunku, a jednak! Ten obrócił szalę na swoją stronę, aby wyjść z ringu z tarczą i co najważniejsze - ciągle z pasem! Mało tego! Po brutalnej i niesamowitej końcówce, a raczej tym co w niej zaszło dziś nie zobaczymy Gargano, co tylko wyraźnie potwierdza z jakim impetem Grabarz zakończył bitwę. Z kim jednak przyjdzie mu dziś stanąć? Kogo tym razem wysyła Shane? Pozostaje na razie być tylko cierpliwym...
Offline
Kolory na arenie w jednej chwili przybrały mroczne, fioletowe kolory, a dzwony pogrzebowe rozbrzmiały na arenie przyprawiając wszystkich widzów o ciarki. Strach, w połączeniu z niezwykłą ekscytacją buchał z hali niczym ogień piekielny, ponieważ każdy doskonale wiedział kto lada moment wejdzie na rampę. Owacje wraz z okrzykami uwielbienia przelewały się z jednej strony trybun do drugiej i z powrotem. Nagle widok zakapturzonych mężczyzn w brązowych sztach, którzy do złudzenia przypominali mnichów, na krótką chwilę uciszył wszystkich. W rękach trzymali pochodnie i ustawili się po obu stronach rampy, wyciągając pochodnie przed siebie, tworząc tym samym drogę do ringu. Ku zaskoczeniu wszystkich The Undertaker wciąż nie pojawiał się na scenie... zamiast niego niespodziewany grom uderzył w podłogę i światło na moment przygasło, a kiedy ciemne barwy reflektorów ponownie dały podgląd pola walki sam Władca Ciemności stał przed ścieżką dziwnych postaci, w swoim charakterystycznym kapeluszu, czarnym płaszczu, wysokich butach na nogach, rękawicach na dłoniach i z pasem WWE na biodrach. Powolnym krokiem DeadMan przemierzał ścieżkę ognia i coraz bardziej zbliżał się do ringu... z każdym jego krokiem owacje fanów zwiększały się jeszcze bardziej. W końcu Ponury Grabarz znalazł się tuż pod apronem, gdzie zdjął z siebie płaszcz i metalowymi schodkami wszedł na niego. Następnie przekładając nogi ponad linami wszedł do kwadratowego pierścienia, stanął w samym jego centrum i zdjął kapelusz, którym zakrył twarz. Po chwili nagle powtórnie pokazał swe oblicze, lecz jego ślepia były zupełnie białe! Phenom odrzucił kapelusz i nie zmieniając wyrazu twarzy przyklęknął na jedno kolano wyciągając prawą rękę w kierunku oponenta, jakby już chciał wydrzeć jego duszę i zamknąć w złotej urnie razem z niezliczonym zastępem pokonanych. W końcu jednak wstał, w jego oczy ponownie wróciły do normy. Lord of the Darkness zdjął pas z bioder, popatrzył na niego przez chwilę, po czym zajął miejsce w swoim narożniku i rozgrzał nadgarstki przed pojedynkiem.
Offline
Po mrocznej atmosferze przy wejściu mistrza świata na arenie zapanował spokój. Zapewne każdy zastanawiał się kto tym razem zostanie rzucony pod łopatę grabarza. No cóż, kto by to nie był i tak prawdopodobnie będzie zmuszony pogodzić się z klęską, lecz nagle przy wejściu pojawił się grubszy mężczyzna - był to Paul Heyman! Paul zadowolony przystanął na rampie i przyłożył mikrofon do ust:
Paul Heyman: Panie i panowie...nazywam się Paul Heyman! Pewnie już mnie znacie... aczkolwiek zapewne zastanawiacie, dlaczego moja postać zjawia się tutaj po tym, jak pewien zawodnik miał odwagę mnie wyrolować. Powinienem nie posiadać pracy, czyż nie? Otóż tak nie jest! CM Punk jest po prostu zwykłym kłamcą. Ile razy zapewniał was wszystkich, że jest tutaj najlepszy? Zapewne setki tysięcy razy. Daliście się po prostu zwykle oszukać... Punk nigdy nie był najlepszy i zapewne nigdy tak się nie stanie. W głębi duszy przeczuwałem, że przegra walkę o tytuł mistrzowski, on po prostu czuł, iż zostanie niedługo na lodzie - w mojej głowie rozrysował się już plan porzucenia go. Uprzedził mnie, no cóż, bywa... Ale nie po to tutaj się zjawiłem. Jestem tutaj, aby wyjaśnić pewną sprawę. Zachowałem robotę tylko i wyłącznie dzięki postaci, którą mam zamiar wam przedstawić. Człowiekiem, o którego zarząd dopytywał się już od miesięcy, błagali mnie wręcz o niego. Chcieli pogromcę Undertekera, powiadali mi, że nie ma tutaj nikogo kto może go pokonać i wiecie co? Stało się. Odezwałem się do niego i udało mi się go namówić do ponownego wejścia do ringu... Panie i panowie moim największym zaszczytem w karierze jest praca na stanowisku menadżera wcielonej bestii a jest nią...BRRRRRROCK LESNAR!!!
OH MY GOODNES The BEAST is back! To dzieje się naprawdę, albowiem postura bestii wyłoniła się zza kurtyny. Zawodnik złowrogim wzrokiem wypatrywał przed sobą pierwszej ofiary a dzisiaj miał nią być sam Undertaker! Brock w końcu ruszył w kierunku ringu, a docierając już tam zaczął podskakiwać na nogach, finalnie energicznym ruchem wskoczył na apron. Spojrzał wprost w oczy Grabarza i wkroczył do kwadratowego pierścienia. Zabawę czas zacząć!
Ostatnio edytowany przez MacOSX (2017-02-10 11:03:53)
Offline
Dla mnie też +24 wybaczcie, ale praca
Offline
Nie bez powodu byłem nazywany bestią. Jedynie czego pragnąłem każdego dnia, to aby po moich dłoniach spływała krew każdej kłody rzuconej pod nogi. Obowiązkowo każdy z tej potyczki musiał wyjść z uszczerbkiem na zdrowiu, a tak miało stać się dzisiejszego dnia. Zostałem zesłany tutaj w jednym celu - miałem zniszczyć mistrza organizacji i przyrzekłem sobie, że stanie się to już pierwszego dnia.
Mój wzrok już dosłownie przebijał ciało Grabarza, po prostu nie mogłem doczekać się, kiedy będę mógł dorwać się do jego skóry. Żąda potopu krwi była mocniejsza od czegokolwiek, a jej woń wyczuwałem już wraz z prologiem starcia. Nie mogłem oczekiwać, aż to on ukuje jako pierwszy dlatego nawet nie czekając na dźwięk rozpoczęcia walki wbiegłem po prostu w ciało adwersarza. Pod moim oporem mistrz przewrócił się na plecy. Momentalnie dosiadłem jego klatki piersiowej tudzież począłem okładać jego twarz. Agresja wylewała się hektolitrami z każdego mojego ruchu. Czaszka umarlaka okazała się być pierwszym celem, z tej przyczyny zaraz po ciosach z pięści zastosowałem inną opcję spustoszenia, tym razem mój łokieć drażnił czoło oponenta. Raczej nikt tutaj zebrany nie był w żaden sposób zaskoczony obrotem sytuacji, prócz jednego pana, a dokładniej arbitra tego spotkania. Zaraz po nawałnicy, jaka napotkała nosiciela czempionatu tej dyscypliny doskoczył do mnie i prędko w ramach bezpieczeństwa odciągnął mnie od padliny. W momencie, gdy sędzia zdołał ostudzić moje zamiary przeciwnik już doszedł do siebie i zaczął wydrapywać się na proste nogi, dostrzegając jego zachowanie czym prędzej niczym lokomotywa ruszyłem w jego kierunku. Undertaker w jednej chwili żywcem został obalony, a to wszystko za sprawą mojej ręki, która wjechała w krtań (Clothesline). Po inwazji, którą wszyscy mieli zaszczyt oglądać wstałem na proste nogi i spojrzałem przed siebie. Ludzie najwidoczniej byli niezadowoleni z tak szybkiego obrotu sytuacji, toteż rzucali obelgi w moją stronę. Naprawdę byli skłoni myśleć, iż słowa w moim kierunku w jakikolwiek mnie osłabią? Treść kierowanych przekazów do mnie pobudzała mnie jeszcze bardziej, a apetyt wzrastał z każdą sekundą pojedynku.
Offline
No co ja mogę tu powiedzieć MacOSX kontynuuje, ponieważ Remik nie napisał żadnego posta.
Remik - 1 obrażeń / stan: minimalny
MacOSX - 0 obrażeń / stan zerowy
Offline
Grabarz lada chwila miał zostać pogrzebany. Jego czoło zaliczyło już spore draśnięcia poprzez ciosy z łokcia. Aktualnie leżał rozłożony na samym środku ringu, oddał się już w sidła mej dominacji, zatem z mojej twarzy nie znikał uśmiech - przeczuwałem, że lada moment zniszczę posiadacza mistrzowskiego tytułu. W ramach kontynuacji dalszej dominacji w kwadratowym pierścieniu przechwyciłem oponenta w pasie i uniosłem jego ciało do stójki, ażeby finalnie przerzucić go nad sobą (German suplex). Mistrz runął z impetem na matę ringową ciężko dysząc, jego wiek dawał o sobie znać, niemniej jednak nie miałem zamiaru pohamować się w moich ruchach, toteż przechwyciłem konkurenta po raz kolejny w pasie i powtórzyłem wcześniej wykonaną czynność (German suplex). Po idealnie zaaplikowanej inicjatywie oddaliłem się parę kroków w tył. Oczekiwałem teraz jedynie aż antagonista ponownie wróci do żywych, a to stało się lada moment - powstał do stójki, a wtedy wbiłem się barkiem w jego żebra (Spear).
Offline
Bestia przejmuje kontrolę w ringu, Taker jest dewastowany! Co Brock Lesnar nam dalej pokaże?
Remik - 4 obrażenia / stan: minimalny
MacOSX - 0 obrażeń / stan zerowy
Offline
Nienawiść do dzisiejszego rywala była na tyle mocna, że nie miałem zamiaru ani na chwilę zaprzestać tortur nad jego ciałem. Dzisiejszego dnia miałem zamiar go wykończyć, wysłać do szpitala. Nie było innej opcji. Umarlak aktualnie zdychał na samym środku ringu i nie wyrażał żadnej chęci na odzyskanie inicjatywy, dlatego ponownie przechwyciłem go w pasie i podniosłem na równe nogi. W dalszej części moich ruchów można było ujrzeć lecącego mistrza ponad moją głową, znowu to zrobiłem! (German suplex) Witamy w świecie suplexów można było powiedzieć. Mój menadżer wariował z zadowolenia koło ringu, zatem ja oddałem się czystej zabawie nad ciałem posiadacza czempionatu i kontynuowałem akt zniszczenia. Po raz kolejny chwyciłem Grabarza w taki sam sposób jak wcześniej i powtórzyłem czynność przerzucając go nad sobą (German suplex). Po idealnie zainicjowanej akcji powstałem na równe nogi. Nie dałem ani sekundy wytchnienia rywalowi, dlatego przechwyciłem jego głowę i wsadziłem ją pod moją pachę, a ostatecznie przybiłem ją do maty ringowej (DDT).
Offline
Prawie wszystkie akcje udane, Taker ma szanse na kontre przed DDT, dowolny moment.
Remik - 6 obrażenia / stan: minimalny
MacOSX - 0 obrażeń / stan zerowy
Offline
Brock Lesnar dominował w ringu, fani buczeli, nikt nie chciał oglądać jednostronnego starcia, w którym Bestia poskramiała mistrza. Undertaker również miał już serdecznie dość... kiedy tylko Lesnar pochwycił jego głowę, Pan Ciemności złapał drugi oddech. Mimo tego, iż jego głowa znajdowała się pod pachą przeciwnika doskonale wiedział jak przechylić szalę zwycięstw na swoją stronę. Nie tracąc czasu zaczął mocno pracować rękami- nie bez powodu nosi tytuł "The Best Pure Striker in WWE history"! Wyprowadzając kilka potężnych punchy w brzuch adwersarza skutecznie zahamował jego zapędy do wykonywania dalszych akcji. Kolejny cios był na tyle skuteczny, iż poluzował uchwyt, a Umarlak momentalnie wyrwał się z opresji i nie tracąc ani chwili cennego czas dołożył jeszcze solidny *Uppercut*, który "zwalił mięśniaka z nóg". Nogi Potwora stały się jak z waty, na chwilę go zamroczyło, a Phenom miał wolną rękę na wzięcie odwetu!
*Zdolność K.O*
Offline
Undertaker nie zamierzał dawać odetchnąć swojemu dotychczasowemu oprawcy. W jednej chwili to on objął szyję przeciwnika, po czym bezzwłocznie przeszedł do torturowania jego ciała. Preludium do tego okazało się być Reverse STO, które jeszcze bardziej zamroczyło osiłka. Dzięki temu Demon z Doliny Śmierci zyskał trochę czasu, aby udać się do narożnika, gdzie z odwiązał najwyższy ochraniacz i zdjął go ze stalowego kółka związującego liny. Brock zaczynał się już podnosić... lecz zanim w pełni doszedł do siebie przyjął bezpośrednio na twarz potężny Knee Lift, który ponownie przyćmił obraz przed jego oczami. Nawet nie zauważył kiedy Umarlak wynosił go na bark, a kiedy wyrzucił go twarzą prosto w stalowe kółko było już za późno na reakcję! (Snake Eyes) Publika szalała z zachwytu, a Mistrz nie próżnował. Odbił się od lin z przeciwległej strony i dopadając do chwiejącego się adwersarza wymierzył mu potężnego kopniaka, który dosięgnął głowy ofiary! (Running Big Boot) Odrzucona Bestia oparła się o liny, aby ustać na nogach... uratował się przed przeniesieniem walki poza ring? Nie... tylko na chwilę odroczył swój wyrok!
Offline