Montel wyglądał jak wyjęty z horroru. Tak wyglądał zresztą każdy kto tylko starł się z moim tworem. Nikt nie wychodził z tego cało. Niestety dla niego dziś to MVP musiał stawić czoła najbardziej dominującemu zawodnikowi w historii tego biznesu. Ospreay na ten moment czuł się bezpieczny, ale nadal nieswojo. Patrzył bowiem na to jak Brock Lesnar z łatwością zamiata jego partnerem cały ring. Will wiedział, że gdy tylko wejdzie do kwadratowego pierścienia, a naprzeciw niego stanie Bestia wówczas jedynym wyjściem jest ucieczka, choć nawet to nie uratuje go od tęgiego lania. Brock wrócił do WWE, aby masakrować wszystko co rzucone jest mu pod nogi. Właśnie pod nimi znalazł się Montel, który usilnie próbował wreszcie stanąć na nogi. Lesnar skierował głowę w moim kierunku. Oczekiwał polecenia z mojej strony, a ja mu je dałem...
"DOKONAJ ZMIANY BROCK. NIECH FINN POKAŻE NA CO GO STAĆ." Zdobywca złapał swoją ofiarę za głowę i pchnął ją w narożnik. MVP uderzył głową o twardą konstrukcję i upadł na matę. Lesnar podszedł do swojego cornera i zepchnął z apronu Balora, który upadł na twardą posadzkę poza ringiem. Została dokonana zmiana, a mój klient ukazał pełny brak szacunku względem swojego dzisiejszego partnera.

Odnoszący w ostatnim czasie same porażki Finn Balor poprzez pryzmat walki drużynowej miał okazję do swoistego zadośćuczynienia, czy też zmazania ostatnim plam rozczarowań. Niestety los nie był dla niego łaskawy, ponieważ mścicielowi została przydzielona za kompana zapaśnicza bestia. Brock Lesnar, bo o o nim była przed chwilą mowa skutecznie rozprawiał się w adwersarzami. W typowy dla siebie sposób dominował. Był agresywny i nieustępliwy. Posłusznie wykonywał polecenia swego mentora, który to wymusił jakby dokonanie przez walczącego klienta zmiany. W niezbyt elegancki sposób Balor został trafiony w klatkę piersiową. Impet zmiany był na tyle okazały, iż ten upadł na twardą posadzkę. Zgromadzona publiczność umilkła, bowiem nikt nie rozumiał opisanej przed chwilą sytuacji. Rozzłoszczony Finn sprawnie poderwał się do stójki i płynnym ruchem prześlizgnął się pod dolną, trzecią liną. Następnie ustawił się przed siedzącym oponentem, którego to poczęstował serią szybkich stompów. W celu wzmocnienia swych na stąpnięć przetrzymywał się lin, dzięki czemu mógł delikatnie podskakiwać. W oka mgnieniu oddalił się od celu na trzy lub cztery kroki, by z niewielkiego rozbiegu dorzucić Running Corner Dropkick. Kując żelazo dopóty było gorące pochwycił powracającego po przerwie MVP za prawą rękę i mocno za nią pociągnął, powodując przeto jego powstanie. Utrzymując wspomniany chwyt dorzucił manewr Short - Arm Clothesline. Mściciel nigdy nie odpuszcza. Obrońca uciemiężonych walczy do ostatniego tchnienia. Tak będzie i tym razem.

Niespodziewanie Finn Balor z uśmiechem na twarzy rozłożył swe ręce na boki, po czym płynnym ruchem wprawił swe umięśnione ciało w krótki lot. W czasie nabierania wymaganej wysokości, mściciel przybrał odpowiednią postawę, dzięki której mógł urzeczywistnić manewr o nazwie Jumping Elbow Drop. Wysunięty łokieć idealnie zespolił się na ułamek sekundy ze spoconą czaszką adwersarza. Ulubieniec publiczności szybko powstał, lecz to uczynił mogło zaskoczyć licznie zgromadzoną publiczność. Również stojąca w narożniku bestia nie miała możliwości przewidzenia tej interakcji. Otóż Finn zaraz po powstaniu ze sprężystego podłoża wykonał płynny ruch na pięcie.  Przy okazji krótkiego zwrotu wysunął swoją dłoń, w skutek czego Lesnar otrzymał liść w twarz. Zaszokowany Paul nie mógł uwierzyć w to co ujrzał, zaś Irlandczyk pokazał palcem na zbierającego się wroga. "Ruszaj, bo ci ucieknie".

Początek tej walki nie należał do udanych w moim wykonaniu, najpierw Lesnar, a potem jego Tag Team Partner z dzisiejszej walki - Finn Balor zdołali zadać mi trochę bólu, jednak nagle zobaczyłem okazję. Chociaż byłem zamroczony, zauważyłem, że znajdujący się obecnie w ringu Brock jest odwrócony do mnie plecami. Widać był bardziej zajęty potyczkami ze swym partnerem niż samym pojedynkiem. Ale karma jest dziwką... z resztą tak samo jak i ty Lesnar, wnioskując po twoim piskliwym głosiku! Heyman wiedział, że stąpam już twardo po podłożu i znajdując się kawałek dalej od niego tylko czekam na jego odwrócenie, aby brutalnie przywitać go z realiami tego pojedynku. Adwokat Bestii począł krzyczeć "Brock, uważaj!", jednak sam opponent już odwracał się w tym momencie, a gdy to zauważyłem momentalnie ruszyłem na niego by przywitać jego głowę kolanem. Running Knee Smash zaaplikowany! Brock pochylił się nieco, co przypłacił wspaniałym DDT. Sam upadek na matę przy wykonaniu tej akcji spowodował ból i zmęczenie, dlatego korzystając z ogłuszenia rywala zacząłem czołgać się w stronę narożnika, gdzie znajdował się William Ospreay. Przy pomocy lin poradziłem sobie z tym zaskakujaco szybko i gdy już klepnąłem Anglika w rękę, wyturlałem się poza ring, gdzie oparty o barykady kręciłem głową starając się dojść do siebie.

I też nic nie zrobił.
Bestia może poskładać Anglika.

No co mogę rzec. Bestia wykonała 2 German Suplexy, MVP zdenerwowany, że Anglik przybrał bierną postawę, a Finn z uśmiechem patrzy na wydarzenia.

Dalej.

Brock szykuje się do F5! Do ringu wskakuje M.V.P i może zrobić coś, co uchroni jego partnera przez głodem Bestii.

Hehe, #postępnyGrand

No i trututut... Bestia na kolanach i glebie. Anglik przedostał się do narożnika i zmienił z M.V.P.
I mamy... Opis Sytuacji na maksymalnie 200 słówek. Bestia jest na kolanach - podnosi się.
M.V.P natomiast wszedł do ringu i to on chce rozdawać karty.
Sprawa wygląda następująco - M.V.P ma wykonać jeden cios z KP, by dobrze wejść w ewentualną ofensywę, Brock natomiast nie może wykonać żadnego ciosu nawet nie może użyć akcji uniwersalnej.
Let's go!