Całą arenę ogarnęła ciemność, wrzawa jaka panowała nagle ucichła a widzowie byli zdziwieni. Wszystkie rozmowy ucichły, panowała grobowa cisza. Nagle ową ciszę przerwał wybuch skromnej ilości pirotechniki tuż przy telebimie, kibice nieco się ożywili. Po niespełna dziesięciu sekundach w tym samym miejscu zaczął powoli wyłaniać się dym, aż niespodziewanie na hali zaczęło grać nie znane dotąd theme "Sleeping Giant"


You Have Awaken A Sleeping Giant Beware !
Your God Can't Save You ...
From A People Who Have Walked The Moon.
You'll Be Gone Soon ,
And The World Will Go On Without You.

Beware...You've Awaken A Sleeping Giant
Beware...You've Awaken A Sleeping Giant

I Am But One Of Many
Our Bat-Like Bombers Will Fill Your Skies
Eyes Wide Open You Are Now In Our View.
Satilites Up In The Stars Are
Peering Down On You
Beware...You've Awaken A Sleeping Giant
Beware...You've Awaken A Sleeping Giant

Beware...You've Awaken A Sleeping Giant
Beware...You've Awaken A Sleeping Giant


Zza telebimu wyłonił się zapomniany już przez każdego Matt "The Blueprint" Morgan. Kibice byli bardzo zdziwieni, nie mogli uwierzyć, że olbrzym powrócił do federacji. Matthew przystanął na rampie i chwycił za płaszcz, który na nim się znajdował. Energicznym ruchem poderwał go do góry i odrzucił za siebie, zaś za nim ponownie wybuchła pirotechnika charakterystyczna dla jego postaci.




Gigant powolnym krokiem zaczął kierować się w kierunku miejsca gdzie stoczy swą bitwę. Kierując się w stronę pierścienia, Matt mijał tłumy ludzi na których nie zwracał nawet uwagi. Stając przed krawędzią ringu, wysunął swe łapska do przodu i pochwycił za najwyżej zawieszoną linę, z której pomocą wdrapał się na ów krawędź. Będąc w tym miejscu popatrzył w kierunku stołu komentatorskiego po czym przekroczył pomiędzy drugą a trzecią liną i przystanął już w ringu. Spokojnym krokiem podszedł do jednego z czterech narożników i wszedł na jego szczyt po czym zaprezentował swoją muskulaturę. Następnie oparł się o corner i wyczekiwał rozpoczęcia walki...

Ostatnio edytowany przez Nole (2015-12-19 14:29:32)

Pittsburgh, Pensylvania. Miasto hrabstwa Allegheny, miasto, które nigdy nie śpi. Nie inaczej było dzisiejszego wieczora. Tłumy rozbudzonej gawiedzi przybyły do areny, by na własne oczy ujrzeć dominatora Matta Morgana. Niezwyciężony, Głodny i Niebezpieczny Blueprint ponownie wkracza na wrestlingowy szlak by walczyć o najwyższe cele.

GONG!

Gdy techniczny nakazał rozpocząć walkę, wrzawa na trybunach osiągnęła nieopisaną siłę. Przez moment nie słyszałem własnych myśli, ponieważ ryk publiczności zagłuszał wszystko. Ani ja, ani ten zamaskowany dureń nie spodziewaliśmy się takiego przyjęcia. Cóż, widać ten plebs nauczony doświadczeniem, zaczął w końcu doceniać prawdziwą potęgę. Tym lepiej dla nich, bo wiedziałem, że będą świadkami niewyobrażalnego mordobicia oraz piekła, które zamierzam zgotować Pentagonowi. Zbliżając się do centrum ringu przystanąłem przed przeciwnikiem i z góry na niego spojrzałem. Strach w jego oczach był widoczny na odległość, widać było, że mój rozmiar zaczął go przerastać. Czując ogromną pewność siebie odepchnąłem z całych sił konkurenta do tyłu, ten pod wpływem mej siły padł niczym rażony piorunem. Jego przerośnięte ego sprawiło, iż momentalnie chciał się odkuć i zaatakować mnie. Jednakże gdy tylko wstał do pionu ja natychmiastowo sparaliżowałem to chucherko dewastującym Discus Clotheslinem. Po udanej akcji zbliżyłem się do lin i napiąłem swe mięśnie prezentując imponującą muskulaturę. Narastające buczenie ze strony widzów sprowokowało mnie do wypowiedzenia kilku słów w ich kierunku "Zamknijcie się, to dopiero początek, ten gnojek nie ma tu nic do szukania!". Czując oddech wstającego przeciwnika za mymi plecami w jednej chwili wróciłem ku niemu by kontynuować ofensywę. Silnym Irish Whipem posłałem tego opryszczka na liny a gdy do mnie powrócił pokazałem mu, że może latać jeszcze wyżej niż dotychczas to robił. Flapjack wykonany z tak ogromną siłą niewątpliwie wykluczył tego gnojka na jakiś czas, mogłem teraz cieszyć się chwilą i szykować do dalszej fazy starcia.

Ostatnio edytowany przez Nole (2015-12-19 20:51:42)

Kierowany dozą zemsty i siłą zbawczą wręczoną od Agesandrosa, meksykański luchador wsłuchiwał się w dźwięk upadającego oponenta. To dodawało mu siły oraz nadziei powiązanej z sukcesem procesu zbawienia. Meksykanin złapał za rękę Matta, szarpnął nią mocno i przy pomocy nóg, wbił ją w matę < Arm - Hold Leg Drop >. Akcja ta poskutkowała, albowiem Amerykanin gwałtownie złapał się za obolałą rękę. Nieznajomy, chcący dać upust swej złości i gniewu, splunął w stronę publiki, po czym zaprezentował charakterystyczny gest... ZERO FEAR - taunt w towarzystwie głośno wypowiedzianych słów wywołał wielki hate pośród tłumów. Samozwańcza bestia powoli podnosiła się, lecz ów zachowanie było zgubne. Obróciwszy się o 180 stopni, enigmatyczna postać dojrzała próbę powstania w wykonaniu Morgana. Ten został ukarany przez Zbawiciela poprzez kopnięcie w czaszkę < Grounded Superkick >. Wszystkie te zdarzenia miały miejsce w centrum oktagonu, gdzie aktualnie znajdował się Matthew. Po kopniaku leżał na brzuchu, co było idealną sytuacją dla Pentagona. Przedstawiciel stylu Lucha Libre, szybko złapał za rękę przeciwnika, po czym przyklęknął na jego biodrze i ramieniu, jednocześnie ciągnąc do góry, rękę znajdującą się w uchwycie. Druga kończyna górna Amerykanina została zablokowana poprzez ciężar ciała Meksykanina, albowiem to stopy znajdowały się na ręce Bestii < Fujiwara Armbar >.

Czując uciekającą szansę zniszczenia kolejnego przeciwnika na swej drodze, musiałem momentalnie jakoś zadziałać by wydostać się z dźwigni zapiętej przez rywala. Jedna z mych rąk była naciągana ku górze natomiast druga była zablokowana przez stopy przeciwnika. Rywal prawą mą rękę starał się naciągnąć do granic możliwości do góry tak by zmusić mnie do poddania. Gdy ją naciągał czułem straszny ból lecz gdy tylko troszkę luzował uchwyt wiedziałem, że to może być moja szansa. Gdy znów to zrobił wszystkie siły zebrane w ów ręce postanowiłem wykorzystać i z całych sił przeciwstawić się przeciwnikowi. Siła jest mą główną cechą, którą demoluje swych przeciwników a już w szczególności takiego knypka. Czując buzującą w żyłach adrenalinę począłem zginać trzymaną rękę w pół by choć delikatnie zachwiać rywala. W pewnym momencie wykonałem gwałtowne szarpnięcie zgiętą ręką do przodu tak, że uniosłem delikatnie ku górze ciało rywala. Wykorzystując moment że jego stopy powędrowały kawałek do góry wyszarpałem lewą rękę z pod jego stóp i mogłem choć troszkę odetchnąć. Jednakże nadal moja prawa ręką była w jego łapskach. Toteż wykonując kilka mocniejszych szarpnięć zgiętą ręką do przodu sprawiłem, że przeciwnik przeleciał przez moje ciało. Mając wolną lewą dłoń momentalnie postanowiłem ją zaangażować. Wykonując uderzenia z pięści obiłem całą czaszkę rywala potężną lawiną ciosów, która nie tylko pomogła uwolnić mi się z submissiona lecz także dać szansę na natychmiastowy atak na rywala.

Nah, proszę jeszcze jednego bardziej doświadczonego sędziego o napisanie werdyktu, albowiem śmiem twierdzić iż owe wyjście nie jest prawdopodobne

dalej

początek walki to i cztery szanse