Obaj nadludzie leżeli teraz obok siebie. Bracia Zbawcy wstali teraz na nogi i z uwagą przyglądali się dalszym poczynaniom swego Pana, który raz jeszcze powalił Batistę. Stwórca wstał w pełni zmęczony za pomocą pobliskich lin. Dave natomiast po zainkasowanej kolejnej akcji leżał jeszcze na macie spoglądając w górę. Widać było po nim, że pragnie być już w miejscu gdzie nie ma łez. Rytuał zaczął się znakomicie i trwa nadal. Jeden błąd może jednak przekreślić dobro, a ziemię ogarnie zło, które rozprzestrzeni się jeszcze bardziej niż dotychczas. Publiczność zaczęła śpiewać dobrze znaną wszystkim wierzącym pieśń "He's got whole world in his hands". Wiedzieli bowiem, iż nadchodzi dla wszystkich najbardziej pamiętna chwila w życiu. Ich szare dni zamienią się w kolorowe tych samych dób odcienie. Raj obecny w odległym wszechświecie stanie teraz na polach grzeszników. "Powstań Batisto... On sprawi, że już nigdy nie zaznasz smutku." Braun oraz Erick wypowiedzieli owe zdanie w tym samym momencie. Ich słowa podziałały na mistrza jak woda na młyn. Niemal od razu powstał, jednak jego prawa noga nie pozwalała mu ustać w miejscu przez dłuższy czas. Wszechmogący musiał więc szybko atakować, by największy z wybrańców nie stracił równowagi. Dynamiczny Clothesline ściął z nóg Dave'a. Batista upadł na matę, a Bóg od razu przechwycił jego prawą nogę. Natychmiast wykonał brutalne, lecz konieczne Foot DDT. Po którym posłaniec diabła zawył z bólu. Jego noga była w coraz to gorszym stanie, ale gdy Stwórca chce wyplenić wszystkie bestie każdy ruch przez niego wykonany jest dogłębnie przemyślany, by zadziałał na korzyść wybrańca. Wyatt nie miał dla Dave'a litości. Na własnej skórze musiał poczuć, że kreatury, które hodował przez całe życie właśnie znikają. Wziął więc Pan prawą nogę Batisty i po wyprostowaniu jej wyprowadził osiem potężnych kopnięć pod kolano. Wskutek owych ataków, "Zwierz" nie mógł już ustać na nogach o własnych siłach. Po chwili, Zbawca wyszedł z ringu i zagadał sędziego. W tym momencie, Strowman oraz Rowan przyciągnęli mistrza pod metalowy narożnik i Braun jako ten potencjalnie silniejszy uderzył z całym impetem prawą nogą wybrańca o metalowy narożnik.* Dave zawył z bólu, który znów był cierpieniem koniecznym. Władca nie wszedł do kwadratowego pierścienia. Przeszedł bowiem w miejsce gdzie obecny był Batista i szybko, tak aby nie zdążył zareagować złapał jego prawą nogę i trzepnął nią cztery razy z całej siły o metalową konstrukcję. Posłaniec diabła tracił siły dość szybko. Jego kończyna była w stanie krytycznym. Bóg wszedł do ringu, a Batista nie mógł nic zrobić jak tylko zwijać się z bólu. Wszechmogący przeciągnął go do centrum ringu i raz jeszcze złapał go za bolącą okropnie nogę, po czym wyprostował jego prawą nogę i po odbiciu się od lin wykonał bardzo brutalny Running Senton wskutek czego zgniótł nogę mistrza całym swoim ciałem. Tej nocy widoczne są jego niesamowite starania, które mają zaprowadzić duszę największego z wybrańców do miejsca gdzie nie ma łez. Owe wydarzenia pokazują miłość Boga względem człowieka. Jest już bardzo blisko...

* - Umiejętność Dirty Move

Chrzęst kości rozniósł się po hali wprawiając publiczność w zachwyt. Wierzący obecni dzisiejszego wieczoru w owym budynku bardzo przeżywali wydarzenie, które rozgrywa się na ich oczach. Ekscytacja ogarnęła w pełni ich dusze. Są bowiem świadkami czegoś bardzo wielkiego... Rzekłbym, czegoś największego. Wszechmogący w każdym calu realizuje swój plan. Przepowiednia spełnia się. Już niedługo wróg numer jeden, który narobił na ziemi wiele złego zazna odkupienia, a nawrócenie stanie się jego priorytetem... a raczej w tym momencie się nim stało. Dave leżał teraz na macie trzymając się za bardzo obolałą już nogę. Cierpiał fizyczne katusze, które jednak zbliżają go coraz bliżej upragnionego miejsca. Podczas gdy mistrz w końcu przestał się kręcić, Bóg wyprowadził potężny Headbutt prosto w prawą nogę wybrańca upadając przy tym na brzuch tuż obok niego. Niesamowity krzyk wydał z siebie mistrz, który prawdopodobnie nie będzie mógł ustać na nogach o własnych siłach. Zbawca natomiast przeszedł do klęku i rozkładając ręce w bok, powiedział - "Jesteś tym, na którego tak długo wszyscy czekaliśmy. Podałeś mi rękę... wiem jednak, że jest ci ciężko. Wytrzymaj jeszcze trochę, synu." Zdanie to dodało otuchy cierpiącemu Batiście. Kiedy Wszechmogący skończył swoją wypowiedź natychmiast wyprowadził kolejny atak. Elbow Drop Series (5) Pięć precyzyjnie trafionych ataków łokciem trafiło prosto w cel, a mianowicie w prawą nogę największego z wybrańców. Władca koncentrował się tylko i wyłącznie na jednej części ciała swego przeciwnika. Tym razem bestie nie przejmą kontroli. Bóg zablokował je, aby już do końca dzisiejszego rytuału nie dały o sobie znać. Zakończenie walki dobra ze złem to już tylko formalność. Siły zła nie są w stanie przeciwstawić się Panu. Wszystko idzie zgodnie z planem. Zbawca raz jeszcze złapał prawą nogę Dave'a tym razem w samym środku ringu zapiął Single Leg Boston Crab. Katusze, które przeżywał mistrz miały się teraz zakończyć, a on trafić miał do raju. Przepowiednia dotarła do kresu...

Ból był potworny. Szybko podniosłem się na rękach i ze wszystkch sił zacząłem przesuwać się do lilin. Dodatkowo zacząłem przesuwać się wolnym kolanem. Razem z rękami, przez co z łatwościa dotarłem do lin, a sędzia przerwał dźwignie.

Spoiler:

Opisuję walkę oczami i myślami osoby trzeciej, która przygląda się całemu zajściu. Dodatkowo opisałem to co stało się po odliczeniu Batisty do trzech i jaki to będzie miało skutek dla świata zgodnie z gimmickiem (opisana symbolika mistrzostwa WWE).

Cudowny widok uderzył w me oczy. Przepełniony światłem i bieli odcieniem spoglądałem wybrańcowi głęboko w oczy. Z kraju śmierci go przyniesiono, aby zło czynił na polach ziemskich. Okryty hańbą dusz inteligentniejszych, wywyższony ponad wszystko przez głupców. Leżał wtedy Dave u stóp Boga. Łańcuchy cierniste zawiązały węzeł wokół serca jego. Łzami tonął w całości. Potworami i grzechami wnętrze jego wypełnione, a ucieczka od nich wiedzie tylko jedną ścieżką. Wystawienie ręki ku Panu, złego ducha przepędzi. "Wzywam was, siły nieczyste, które spowiłyście wnętrze brata mego. Opuśćcie jego łono bowiem nie godzien jest on troski waszej." Święte słowo po raz wtóry wydobyło się z ust Wszechmogącego. Stwórca stał nad mistrzem, który łapiąc się nóg Jego powoli próbował podnieść się. Z czeluści piekielnych swe życie przenosi do krainy chwały wiecznej od nieszczęścia wolnej. Batista nie w pełni świadom klęknął przed Panem. Banalny gest, ciało jego nieszczęsne zamienić zdołał w dobro bezkresne. Uppercut na twarzy jego wylądował i przybliżył do miejsca gdzie smutek nie istnieje. Ze śmiertelnego łona poczęci ludzie, obecni tego legendarnego dnia na arenie, zgodnie, jakby jednym głosem krzyczeli - "Chwała Panu!", słowami tymi miłość względem Pana podkreślili. Bóg uklęknął przed wybrańcem i jak na dziecko swoje patrzył, myśląc jak pomóc mu przejść w lepsze miejsce. Mistrz wstał za lin pomocą, a Władca stał już od dawna blisko niego. Wybraniec, na wielkość Pana nie zważając, ciosy w jego głowę wyprowadził do defensywy go tym samym sprowadzając. Garda przetrwała grad ciosów. Była niczym mur chroniący dobrą ludność przed najazdem złych najeźdźców. Bóg wyprowadził kopnięcie w prawe kolano przyszłego brata swego wskutek czego, mistrz na jedno kolano uklęknął. Wszechmogący asekuracyjnie uderzył go w nos, następnie szarpnął posłańca diabła za rękę. Wówczas już obaj znajdowali się w stójce, a Zbawca wykorzystując ową sytuację Uranage wykonał. W grobową ciszę bestie wewnątrz mistrza zapadły. Hardymi czynami na Boga się porywały, nastał czas w którym skonały. Formalnością był wówczas koniec rytuału. Wyatt uklęknął nad wybrańcem raz jeszcze i piękne słowa doń wypowiedział - "Ujęty w macki złego pana, nie wiedziałeś co czynić. Teraz jesteś tym, o którego walczyłem co dnia. Już za chwilę doznasz raju, a w nim radości niepohamowanej. Bestie zniknęły, Abigail złapie cię delikatnie za dłoń i zaprowadzi przed miłości ołtarze. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą."  Kończąc swą wypowiedź, Wszechmocny podniósł za głowę wybrańca i ustawił jego tors na swym kolanie. W jednej chwili całe życie przeleciało mistrzowi przed oczami. Pocałunek w czoło przez Władcę mu podarowany zniwelował wszystkie grzechu jego. Sister Abigail zostało zaaplikowane niczym lekarstwo... "Rytuał dopełnił się!" - krzyczeli grzesznicy w hali obecni. W centrum ringu nastąpił pin. Gdy sędzia do trzech go odliczył, przepowiednia wypełniła się. Lont palący się w sercu Batisty w jednej chwili został ugaszony. Gdy Pan dostał złoto w swe dłonie niemal natychmiast wszyscy wierzący skakać i śpiewać z radości zaczęli. Miłość zwyciężyła  z nienawiścią... Bowiem trofeum to jest tego symbolem. Dopóki zostanie w rękach Boga, świat będzie rajem, a wierzący w anioły się zamienią...

Edit: usunięcie powtórzenia

Ostatnio edytowany przez eronics (2015-11-04 15:00:33)

Jeszcze raz wielkie dzięki Ero, za wyrozumiałość Wybaczcie opóźnienie, ale anatomia pożera tyle czasu, że szok

__________________________________________________________________________________________

Leżąc na macie ringu kurczowo trzymałem się lin, jakby stały się wodopojem, w którym mogłem zregenerować siły. Sapałem głośno i szybko, próbując złapać choć odrobinę życiodajnego tlenu. Ból był nie do zniesienia , jakby wielki cierń utkwił w prawej nodze. Marzyłem tylko o tym, aby go wyciągnąć... i uwolnić się od cierpienia. Bray Wyatt stał tuż za mną, śmiejąc się w niebogłosy, wywołując we mnie istną furię, lecz wciąż nie mogłem stanąć na nogi i rozszarpać go na strzępy. Pragnąłem powstać wśród owacji fanów, ale nie miałem wystarczająco energii. Wtedy przez myśl przeszło mi jedno zdanie- "moc w słabości się doskonali." Właśnie w tym momencie zorientowałem się jak głośno wspiera mnie audytorium. Kakofonia dźwięków w dziczy okazała się nadzwyczaj pomocna! Rytmiczne "Go Batista!" powtarzane wielokrotnie z nadzieją na pomyślne zakończenie łowów. Była to chwila, w której ponownie wysunąłem pazury i zacisnąłem pięści gotując się do pogoni za zwierzyną. Wspomagając się linami powoli zaczynałem wracać do gry! Na początku niepewnie, wciąż szukając wsparcia w utrzymaniu równowagi , odwróciłem się w kierunku adwersarza. W końcu stanąłem twarzą w twarz z barankiem przyprowadzonym do mnie na rzeź! Reakcja trybun była natychmiastowa- każdy wykrzykiwał "KILL HIM! KILL HIM!" Pobudzony do działania wziąłem zamach, aby wymierzyć cios... lecz kłucie w nodze mnie pokonało. Stanąłem na jednej kończynie, aby uśmierzyć ból drugiej. Fałszywy Prorok bezpardonowo wykorzystał sytuację i natychmiast ruszył w moją stronę. Okazał się to być jego największy błąd! Widok biegnącego kawałka mięsiwa rozpalił wszystkie zmysły łowcy! Natura ciągnie wilka do lasu. Wspomnienie dwóch przystawek, wciągniętych na jedno kłapnięcie paszczy, dodało mi animuszu. Musiałem zaspokoić apetyt! Gdy tylko Pasterz zbliżył się do mnie sprawnym ruchem objąłem go w pasie i wykorzystując impet jego szarży, z niedźwiedzią siłą, wcisnąłem go w deski! (Spinebuster) Hala eksplodowała z euforii, niczym bomba atomowa, ale sam zużyłem całkiem sporo krzepy. Ległem obok cielska oponenta, szukając sposobu na wywołanie erupcji wewnętrznego wulkanu wigoru, drzemiącego we mnie. Polowanie nadal trwało i musiałem zakończyć je jak najszybciej. Dźwięk dyszącej ofiary uruchamiał we mnie istny zew krwi. Wyobrażenie tłuściutkiego kąska podanego na tacy zmuszało mnie do przerwania wylegiwania się. Podniosłem głowę wysoko, wtapiając ślepia w logo WWE. Jego widok był jak kubeł zimnej wody. To ja jestem największym mistrzem! Najcenniejsze trofeum w dziczy należy do mnie! Co wilk złapie, próżno wydzierać- nigdy nie oddam złota! Duma płynąca z jego posiadania natychmiast poderwała mnie do pionu. Z trudem udało mi się utrzymać prostą postawę, ale nie mogłem się poddać! Zaabsorbowani widzowie z uwagą śledzili bieg wydarzeń. Jednocześnie nie ustawali w podtrzymywaniu mnie na duchu, dzięki czemu zyskałem pewność kto jest szczytowym drapieżnikiem! Nakręcony zbliżyłem się do rywala, który właśnie zaczynał się podnosić. Widząc jak klęczy uświadomiłem sobie dlaczego zostawiłem go sobie na deser... jego atak z zaskoczenia rozsierdził mnie do granic możliwości. Frustracja osiągnęła apogeum! Zamierzałem przegryźć mu tętnicę! Nie tracąc czasu wykonałem solidny Knee Lift, a z nosa Wyatta wyciekł strumień czerwonej posoki- dokładnie tak, jak sączyła się ona ze wszystkich ran Luke'a Harpera! Pobudzony zapachem świeżej krwi wyciągnąłem ręce na boki, wyjąc przy tym do zgromadzonych na sali, niczym wilk do księżyca. Oni odpowiedzieli owacją na stojąco, gdyż każdy wiedział co za chwilę się stanie. Skierowałem kciuki w dół, wydając ostateczny wyrok śmierci! Brutalnie pochwyciłem głowę ofiary i wsadziłem ją między nogi. Z grymasem bólu na twarzy wyniosłem Fałszywego Proroka na barki, żeby już po chwili z impetem wgnieść go w parkiet! (Batista Bomb) Nareszcie zmiękczyłem mięsiwo adwersarza do idealnej konsystencji i mogłem zabrać się do uczty na jego truchle. Wygłodniały zatraciłem wszelkie hamulce moralne. Błyskawicznie rzuciłem się do pinu, a arbiter rozpoczął odliczanie. WWE Universe krzyczało wraz z nim. Finalnie padło długo wyczekiwane 3... kibice popadli w istny szał świętowania, a ja mogłem zatopić zębiska w tłuściutkim kąsku, z moim pasem na ramieniu! Udowodniłem kto stoi na szczycie łańcucha pokarmowego!

ilość słów: 628