Damien Sandow przemierza backstage, omijając różnych ludzi, gdy nagle zatrzymał go... Matt Striker.

- Witaj Damien. czy mógłbym przeprowadzić z tobą wyw... W tym momencie, Damien odebrał mikrofon od Strikera, z uśmieszkiem na twarzy, popatrzył się w niego, rozpoczynając swój monolog:

- Oj, oj... Matt pozwól, że ci przerwę... Po pierwsze nie jestem Damien Sandow, ale Pan Damien Sandow. Rozumiesz?

Matt w geście po słuszności, pokiwał głową, czekając co The Intellectual Savior ma do powiedzenia.

- Po drugie... Jeśli chcesz zapytać co do dzisiejszego pojedynku z moimi rywalami... No cóż, walczę z samymi ignorantami. Te istoty ludzkie nie są nauczone manier, szacunku, a zapewne nigdy w życiu nie otworzyli książki w celu uzyskania jakiejś wiedzy o życiu... Jeden z nich to zwykły grubas, który odżywia się w fast foodach, uważając się za brutala w stosunku do innych... A drugi to wychowany na Brooklynie raper w cudzysłowie, który używa prostego słownictwa, nie darząc nikogo szacunkiem. A ci ludzie, są w nich zapatrzeni! Zahipnotyzowani, biorą z nich przykład. I krótko mówiąc... Rośnie nam... Społeczeństwo debili! Ale przybywam ja! I ich wszystkich uratuję, jestem drugim mesjaszem, który zaprowadzi ich w z ciemnych ścieżek na drogę światła! Nauczę tych dwóch półgłówków, dam solidną lekcję, którą popamiętają do końca swojego życia... A teraz przepraszam, muszę przygotować się do batalii z głupcami. You're Welcome! Damien wepchnął w Strikera mikrofon, poprawił swój szlafrok i pewny siebie zmierzył na arenę.