Wbijam

Witam w ringu obu panów, z tej okazji chciałbym poinformować, że z tej okazji otrzymacie ode mnie początkowe kto ładniej na 350 słów. Macie świeże postacie, więc pewnie łatwiej będzie wam wyskrobać coś, co jest od samego początku, abyście mogli wczuć się w swoje postacie. Nie mam żadnych wymagań, lecz pamiętajcie, że w poście należy umieścić dwie akcję, o czym informuje nasz regulamin. Życzę powodzenia!

Niestety mój powrót do ringu, nie okazał się być udaną eskapadą, ale zgodnie z teorią, że szczęśliwi ludzie czasu nie liczą, postanowiłem, stanąć do kolejnej batalii. Chyba mam pecha, tydzień temu trafiłem na fanatyka subkultury, a dziś na nacjonalistę. Dont’t worry be happy, ależ to cudowna nuta, która teraz nie wiedzieć czemu krążyła po mojej głowie. Rywal od początku postanowił na mnie ruszyć, biegnąca kupa mięsa przypominała mi byka, z którego kilka godzin wcześniej jadłem stek. Czyżby biegł właśnie na mnie, kolejny świetnie wysmażony posiłek? Ale dlaczego on mnie kopie? Potężny Big Boot wybudził mnie z tego pięknego snu, a moje łopatki dotknęły sprężystej maty.

A więc tak chcesz się bawić jurny Bułgarze? Z tego, co wiem to Twoja żona, woli czarnych. Słowa te nieświadomie wypowiedziałem na głos, powodując salwę śmiechu na trybunach, oraz jeszcze większą frustrację u mojego oponenta. Ten momentalnie chwycił mnie w swoje niedźwiedzie łapska , ależ on ma siły, ciekawe czy Bear Grylss by się z nim uporał? Niestety nigdy nie byłem na obozie przetrwania, a teraz, znalazłem się w nieciekawym położeniu. Gdy misiowaty oponent trzymał mnie w uścisku, rozłożyłem szeroko swoje dłonie i potężnie uderzyłem nimi w uszy Ruseva, który został tym zamroczony i zaprzestał swego chwytu. Czas na superbohatera trutha, zawyłem w kierunku publiczności niczym wilk do księżyca będącego w pełni. Nacjonalista w tym czasie ponownie złapał kontakt z rzeczywistością i wykręcił moją rękę, posyłając mnie na liny. Gdy się od nich odbiłem, poczułem się jak podczas skoku na bungee. Moje ciało nabrało niesamowitego pędu, odbijając się od sprężystego elementu konstrukcji ringu. Wyskoczyłem tak wysoko ,jak tylko potrafiłem to zrobić i zaskoczyłem oponenta Jumping heel kick enzuigiri

Naoliwione ciało Ruseva dotknęło maty, spojrzałem w kierunku widowni. Dostrzegłem tam małego chłopca, który cały czas wykrzykiwał What’s Up, niestety nie spotykało się to z followem od innych. Tym razem to ja zdzierając swoje struny głosowe, wykrzyczałem dobrze znany slogan, powodując ogromną wrzawę na widowni. Ponownie podczas dzisiejszej batalii wykorzystałem liny i po odbiciu się od nich dołożyłem Leg Drop, który zabrał rywalowi sporo tlenu. Dzisiaj, nie będzie tutaj żadnego Rusev Day, ponieważ już wszyscy czują co się tutaj gotuje, R Truth ma ochotę na pieczeń z dzika, a moim upolowanym zwierzęciem, będzie nie kto inny jak Bułgar, znajdujący się teraz w nieciekawym położeniu.

hyppe

Twój post zapowiadał się z początku na dużo, dużo lepszy, niż pisałeś wcześniej, jako Kofi. Mimo wszystko czytając go w pewnym momencie, traciłem płynność całego posta. Musisz spróbować pisać troszkę wygodniejszym językiem, moim zdaniem - troszkę inaczej budować zdania ze względu na ciągłość. Gimmick został ukazany, ale ja chciałbym jeszcze więcej brutalności i zdecydowania od Ruseva. W końcu to taka bestia i brutal. Myślę, że musi się to czuć znacznie bardziej... Zbyt dużo koncentracji na rywalu, a nie na własnej postaci. Takie jest moje zdanie. Jednak mimo wszystko ta postać pasuje Ci dużo, dużo lepiej i prawdopodobnie z postu na post będzie widać jeszcze większe postępy.

Błędy główne doskonale wytknął mój poprzednik.

Ryse

Po pierwsze to ciężko w tych dwóch pierwszych częściach wyłapać konkretnie, że piszesz jako R-Truth. Niektóre zdania są takie mocno przeciągnięte i moim zdaniem nie pasują zupełnie do tej postaci. Dopiero tak pod koniec można skapnąć się, że to rzeczywiście on, ale z chyba wiadomych powodów. Gdyby wyrzucić poprzednie części tekstu, post wyglądałby znacznie lepiej.

Zabawne, bo znów muszę zgodzić się z moim poprzednikiem. Rozmawiałem nawet z pewną osobą o tym, jak bardzo podobało nam się wystąpienie na RR jako Dude Love. Myślę, że gdyby to typowo szło w tym kierunku, jak najbardziej mógłbyś czynić postępy. R-Truth w Twoim wydaniu jest chyba mocno ,,przekoloryzowany" i to wygląda tak... Niezbyt ciekawie. Momentami właśnie nawet odrzucająco.

Jakbym miał doradzić - Ryse proponuję zmianę postaci na kogoś pokroju Dude Love. Chodzą mi jednak po głowie wrestlerzy ze sceny niezależnej, jakbyś chciał się odezwać, mogę coś zaproponować, albo zupełnie zmienić styl pisania obecną postacią, bo główny problem wcale nie tyczy się Trutha.

Hyppe zaś powinien wziąć sobie moje uwagi do serca i z postu na post powinno być coraz lepiej.

W mojej opinii - 2:0 dla hyppe.

Złe demony ponownie nawiedziły mój umysł. Czułem się okropnie stłamszony i ośmieszony tym, jak R-Truth poczynał sobie w kwadratowym pierścieniu. Wbity twarzą w matę wsłuchiwałem się w dźwięk trybun i rozmyślałem. Oszałamiające było to, jak wrestler pod wpływem widowni może się unosić ponad wyżyny swoich możliwości. Jeszcze za dawnych czasów mógłbym pozwolić sobie na porażkę, ale teraz już nie jestem tym samym słabym Rusev sprzed lat. Nie pozwolę aby moja kobieta była zawiedziona moimi porażkami. Nie pozwolę również na to, aby jakiś żałosny Amerykanin, plamił moje bułgarskie korzenie. Pod wpływem zmęczenia dałem unieść się w górę przez oponenta, który ciągnął mnie za włosy, niczym szmacianą lalkę. Stojąc na nogach, oberwałem kopniakiem prosto w brzuch. Nie mogąc złapać oddechu, lekko się pochyliłem, a rywal zawiesił mi się na szyi próbując wykonać What's Up. Cała moja żałosna przeszłość przeszła mi przed oczami, ale kiedy kątem oka zobaczyłem zmartwioną Lanę, doznałem natchnienia. Nie dając ściągnąć się na ziemię, trzymałem się twardo na nogach. Byłem twardy niczym skała, jaką zawsze planowałem być. R-Truth nie dowierzał, jak ktoś przemęczony trudami takiego pojedynku, mógł wciąż mu się sprzeciwiać. Rywal do tego momentu, nie był świadom jak twardy może być bułgarski charakter. Za chwilę jednak mógł się przekonać, inkasując Matchka Kick dosłownie znikąd, prosto w jego śmieszną twarzyczkę. Alkohol po tej batalii będzie przelewał się litrami, a moja kobieta w końcu będzie ze mnie dumna. Podziwiając jeszcze na chwilę zszokowaną widownię, przystąpiłem do przypięcia przeciwnika. Kiedy arbiter odliczył do trzech, bez zbędnych ceregieli opuściłem ring.