Wbijam

Dzyń, dzyń

Walka rozpoczęła się jakieś pięć minut temu. Początek walki jest bardzo wyrównany. Widzimy emocjonujące starcie dwóch highlyerów, pełno kontr. Poziom starcia jest bardzo wysoki.

Rush wchodzi na narożnik i szykuje się do akcji, ale powoli podnosi się Willow.

KŁ na 450 słów:

Rush może skoczyć, albo wykombinować coś innego.

Willow może zdążyć i dobiec do narożnika zrzucić rywala, wykonać akcję podwyższonego ryzyka odskoczyć, albo jak chce to może nawet przyjąć cios.

Proszę o KŁ, w którym na koniec zawarty będzie wasz SM

Ja również

Nareszcie przyszedł czas na spotkanie twarzą w twarz z osobą, która pokonała Hardego. Człowieka, który sprawił, że mogłem się narodzić i teraz dumnie stać w ringu. Oboje wiedzieliśmy, że po tej walce nic już nie będzie takie samo. Jeden z nas wróci dzisiaj na tarczy i zostanie zapomniany, wiem że nie będę to ja. Willow jest ciągle rozwijającym się organizmem, czymś czego nie da się zatrzymać, właśnie tym się teraz stałem. Napędzaną przez ból moich przeciwników maszyną dążącą do zdobycia najwyższych laurów. Czas aby to co siedziało w głowie Rusha od momentu mojego pojawienia się zaczęło siać spustoszenie.

Wojna rozpoczęła się jakiś czas temu, żaden z nas nie okazywał litości dla drugiego.  Po jednej z akcji rywala znalazłem się na deskach, przed mymi oczyma ukazał się obraz tryumfującego na ostatnim PPV Lio. Wiedziałem, że młokos tylko wykorzystał szansę jaką dała mu marna cząstka mojego organizmu. Rush sądził, że nie wiem co się teraz dzieje, niestety bardzo mocno się rozczarował. W momencie gdy znajdował się na narożniku momentalnie stanąłem na nogi i zaskoczyłem przeciwnika potężnym punchem. Ten delikatnie się zachwiał i usiadł na narożniku, wiedziałem że jest to moja szansa. Mistrz postanowił, jednak wdać się w wymianę cios za cios, po chwili udało mi się poważnie zamroczyć przeciwnika. To był ten moment, przełożyłem rękę oponenta na swoje ramię i odbijając się z całych sił wykonałem Superplex! Akcja ta wywołała ogromną owację na trybunach. Ja jednak wykrzyczałem do ludzi aby się zamknęli, bo przedstawienie dopiero się zaczyna. Jakże wielkie było moje zdziwienia gdy zobaczyłem, że rywal znalazł się na nogach po tak potężnej akcji.

Ten dzieciak, jednak coś potrafi, musiałem przełknąć gorzką pigułkę i iść dalej, nie jestem tym samym człowiekiem co wcześniej i na pewno się nie poddam. Po krótkiej wymianie kopnięć udało mi się wykręcić rękę przeciwnika i posłać go na liny, ten wracając próbował wykonać Clothesline! Udało mu się! Jednak od razu stanąłem na nogi, coś w wewnątrz mnie nakazywało mi powstać i walczyć dalej. Rush ponowił odbicie od lin i trafił na Sit-Out Facebuster! Wstawaj mistrzu! Rzuciłem te słowa w stronę rywala po czym nonszalancko kopnąłem go w okolice żeber. Z moją małą pomocą Lio ponownie znalazł się na nogach, na pewno nie brakowało mu ambicji, jednak najgorsze dla niego miało dopiero nastąpić.

W rozpoczętym niedawno klinczu udało mi się wcisnąć krótki cios łokciem, który zamroczył przeciwnika, czas na Suplex, jednak poczułem, że moja noga została zablokowana. Było już za późno przeciwnik wykonał potężny Vertical Suplex, który zabrał mi sporo powietrza. Sam zaczął powolnie wchodzić na narożnik, chyba szykował się do ostatecznych akcji. Jak przez mgłę dostrzegałem Rusha, który powoli się wspinał, zaraz będzie skakać. Teraz albo nigdy! Wykonałem przewrót w tył i stanąłem natychmiast na nogi, rywal się tego nie spodziewał. Gdy wyskoczył było już za późno, przechwyciłem jego głowę i wykonałem Alley-Op Facebuster !Czas poznać nowego mistrza

472/450

Ryse - początek Twojego posta jest naprawdę bardzo dobry, przemiana hardego i odrodzenie Willowa jak dla mnie na plus. Dodatkowo to od walki z Rushem tak naprawdę wszystko się zaczęło. Jak już wspomniałem początek bardzo dobry, lecz później albo straciłeś ochotę albo pisałeś już tak hmm na luzie. Mógłby być to na prawdę dobry post.

Stif - zapamiętajmy ten dzień  w ktorym Stif wszedl do walki i co najwazniejsze napisal posta! Pokazales sukowaty gimmick Leo, wykonałeś polecenie naczelnika i co najważniejsze pięknie opisałem snieznobiala matę ringowa. XDDD

Postawilbym tutaj osobiście na Rysea bo sedziuje jego walkę już któryś raz i widzę jak powoli wyrasta nam kolejna duża gwiazda. Jednak to samo widziałem w postach Kevina, super początek, a dalej już tak jakby pisany bez siły i chęci. Stif jest chujowym mistrzem bo tygodniowki olewa ale na ppv pokazuje klasę i jak dla mnie trzyma ostro poziom midcardowy. Panowie to chyba wasze najlepsze spotkanie, jednak mój głos leci na Stifa.

Panie i panowie wasz ulubieniec Lio to ja najlepszy zawodnik w federacji haha! - wykrzyczałem głośno w stronę publiki , która tylko odwzajemniła nie inną reakcją jak gwizdy i buczenie. Nikt jednak nie mógł temu zaprzeczyć. Ostatnie nadzieje fanów mojego rywala właśnie zostały zamienione w drobny pył! Wszystko układało się wspaniale! Coś wspaniałego! Tak długo jeszcze tego wieczoru nikt z nas nie dominiował. To był moment przełomowy! Nie był to jednak koniec emocji, ponieważ po chwili wspaniałe Tilt-A-Whirl DDT stało się faktem! Prędko rzuciłem się do przypięcia jednak Jeff niczym jakiś robocop po raz kolejny, gdy sędzia dolicyzł do 2 zerwał się do góry. Niemożliwe! Tyle zrobiłem i jeszcze to nie był koniec. Chciałem obronić pas... Gdy tylko przypomniałem sobie o wspaniałej glorii i chwale, obudziłem w sobie jeszcze ostatnie pokłady siły, aby po chwili fenomenalne Rush Hour stało się faktem. Fani buczeli, ale dobrze wiedzieli, że to koniec... POnownie przypiąłem rywala, a tym razem sędzia już doliczył do 3! Co to była za walka co to były za emocje! Najlepsza walka na PPV! Udało się! Udowoniłem to co chciałem udowodnić, teraz rachunek został wyrównany, mogłem ze spokojem w głowie, pewny siebie że zrobiłem wszystko jak nalezy wrócic do domu. Wspaniały wieczór.