Nagle znalazłem się w narożniku. Oparłem się o niego, ciężko oddychając... Po chwili skupiłem swoje myśli na walce, która nie do końca układała się tak, jak tego chciałem.

Myśli: - Daniels! Co jest z Tobą?! Wielka gala Extrime Rules w Ohio, a Ty toczysz wyrównany pojedynek? Serio? Chcesz zakończyć starcie, które było zacięte czy wygrać jako zawodnik, który pod koniec zdominował walkę? Wreszcie masz szansę pokazać wszystkim, jak wiele potrafisz. Los jest w Twoich rękach. Lepiej wybierz właściwą opcję, zanim będzie za późno.

Spojrzałem bardzo uważnie na mojego przeciwnika, ruszając po chwili do ataku. Drew równie szybko przemieścił się w moją stronę, a gdy spotkaliśmy się już w okolicach środka kwadratowego pierścienia, poczęstowałem go solidnym kopnięciem, które zwaliło go z nóg (Enzuigiri). Chwilę później podjąłem pierwszą próbę pinu, sprawnie przywołując sędziego. Ten padł na matę i zaczął liczenie. 1... 2... Zdecydowanie za wcześnie, jednak warto próbować... Pokręciłem tylko głową w geście niezadowolenia i podniosłem swojego rywala powoli do pionu. Chwyciłem go szybko za rękę, pchając przed siebie na liny, a ten bardzo szybko się od nich odbił. Już miałem wykonać kolejną akcję, gdy ten błyskawicznie znalazł się za moimi plecami. To było bardzo zaskakujące. Zrobiłem duże oczy, powoli odwracając się. Drew już miał trafić we mnie nogami, jednak zdołałem odsunąć się od niego w odpowiednim momencie. Teraz to on był zdziwiony. Udało się! Punkt dla mnie. Chociaż... Wcześniej to on zrobił coś nieprzewidywalnego, więc rachunek został wyrównany. Czy tak miało zostać? Oczywiście, że nie! Król ringu jest tylko jeden i jestem nim ja - Christopher Daniels. W tym momencie publika wzmogła swój doping. W mojej głowie brzmiało to jak bębny, które nie przestaną bić, dopóki nie wygram tej walki. Musiałem udowodnić tym wszystkim ludziom, że nie ma cienia szans, aby ich idol wyszedł dzisiaj zwycięsko z tego pojedynku. Jednak co to?! Jakbym na chwilę stracił uwagę w pojedynku. Drew przygotowuje się do wykonania jego popularnej akcji Reverse STO, jednak obudziłem się w porę, wychodząc z niewygodnej dla mnie pozycji i to ja wyprowadziłem kontrę, wykonując to na nim - Reverse STO! Po tym wszystkim odetchnąłem z ulgą, jednak nagle zawodnik chwycił mnie za nogę, leżac na ringu. Szybko obalił mnie i już zdawało się, że zapowiada się dźwignia, jednak na szczęście znalazłem się bardzo blisko liny, za którą od razu chwyciłem. Sędzia błyskawicznie zapobiegł jakiemukolwiek trzymaniu i zaczął ostrzegać mojego przeciwnika, który rozwścieczony zaczął się z nim kłócić. Skorzystałem na tym, sprawnie stając do pionu. Wtedy znów znaleźliśmy się naprzeciw siebie. Oko w oko niczym przed wielką walką MMA. W sumie to mogło zaraz nastąpić. Fani Szkota znowu zaczęli go nieziemsko dopingować i prawdopodobnie mieli wiele nadziei na szczęśliwe dla nich zakończenie. Pozostawało teraz wiele pytań, co za chwilę się wydarzy... Tego nie wiedział nikt.

- Wiesz, czym się od Ciebie różnię Drew? Nie tylko tym, że jestem lepszy, zdolniejszy i oczywiście bardziej seksowny, ale... Zawsze wiem, kiedy zaatakować. Ty niekoniecznie. - odparłem, błyskawicznie układając sobie rywala i wykonałem na nim Last Rites.

Wydawało się, że nie ma nic prostszego, niż to, co zrobiłem przed chwilą. Drew chyba kompletnie zrezygnował z jakiejkolwiek rywalizacji z moją osobą, więc co pozostało mi zrobić? Sprawnie go wykończyć. Wszedłem sobie spokojnie, kręcąc przy tym zgrabnie tyłkiem na linę, następnie zeskoczyłem z niej, wykonując bezproblemowo Best Moonsault Ever, a następnie ze stoickim spokojem chwyciłem za nogę mojego oponenta, a sędzia został automatycznie zmuszony do liczenia. 1... 2... Nie wygląda na to, żeby Drew w jakiś sposób zareagował... 3! Bardzo łatwe zwycięstwo, czyli to czego się spodziewałem. Może początek spowodował trochę chaosu, ale finalnie to ja wyszedłem z ręką w górze. Kamera po raz kolejny ukazała moją uśmiechniętą facjatę, a fani nagrodzili mnie buczeniem. Była to kolejna piękna chwila w mojej karierze wrestlingowej.