Wchodzę <niedługo edytuje>

Gong, do 450 slow

Kolejna szansa na przełamanie? Czy tym razem się uda? Przed tą walkę po głowie chodziły mi właśnie te pytania. Teoretycznie dzisiaj było łatwiejsze zadanie, bo mierzyłem się tylko z jednym przeciwnikiem, ale za to z jakim.

Poprzednie starcia po prostu mi nie wyszły. W życiu zdarzają się błędy, ale powoli margines ich się wyczerpywał. Dzisiaj najważniejsze jest zwycięstwo, nieważne w jakim stylu, a gdy walczysz o życie, nieważne jak przetrwasz, ale ważne jest to, że się uratujesz.

Niestety chyba dyrekcja nie lubiła mnie tak jak widownia. Poprzednie walki, w których musiałem stawić czoła kilku zawodnikom, a teraz miałem powstrzymać wielkiego, zdenerwowanego Brauna Strowmana. Przecież wygranie tej walki graniczyło z cudem.

Braun to nowy członek zarządu, który ostatnio przegrał walkę z pomocnikiem Huntera. Tak, więc w tej walce, mógł zrobić praktycznie wszystko. Jedno jest teraz pewne, że Braun będzie się stawiać Ciampie.

Gdy wszedłem do ringu, patrząc tylko na wielkoluda i patrząc, kiedy wystartuje z bloków startowych, aby mnie zaatakować. Nie ma co, ukrywać byłem przestraszony. Braun patrzył jakby, chciał mnie zabić, ale przecież to nie ja ustaliłem jego walkę z Blackheart'em. Gdy piękna dama wyszła na środek ringu, aby przedstawić gladiatorów dzisiejszego starcia, Strowman dał wyrok na mnie. Ruszył z pełnego rozpędu na mnie, a ja już nic nie mogłem zrobić. Spotkałem się z rozpędzonym czołgiem. Olbrzym pokazał, żeby w końcu rozpocząć starcie, a przestraszony sędzia wykonał rozkaz.

Odgłos gongu pozwolił w końcu po wyżywać się na mnie. Podniósł mnie i wrzucił w narożnik. Obijał moje ciało mocnymi Punchami. Kolejna przegrana się szykuje, w tamtej chwili przeżywałem ogromne rozczarowanie tym starciem. Miałem nadzieję, że się odbuduje, a tu ... Braun pokazał mi miejsce w szeregu. Czemu w tak okrutny sposób? Bestia długo nie czekała z następnymi atakami i od razu po poprzedniej akcji, przeszedł do następnej. Kolejnym ciosem pozbawiającym mnie wiary w zwycięstwo był Big Boot. Fani byli w większości załamani, ale znalazła się też, taka grupka, która liczyła, że olbrzym postawi się dyrekcji. Przeciwnik długo nie czekał z kolejną akcją, podniósł moje pobijane ciało i skosił mnie potężnym Clotheslin'em. 34- latek następnie stanął an środku ringu i podniósł swoje wielkie ramiona w górę, aby opisać swoją dominację w tym pojedynku. To była moja szansa, może jeszcze nie wszystko stracone? Rywal odwrócony, pewny siebie, tak więc zatem idealny moment do ataku. Niestety instynkt przetrwania kazał mi zaatakować oponenta, tak aby przewaga była po mojej stronie. Zdecydowałem się na potężne uderzenie w czułe miejsce. Sędzia nie widział tej niedozwolonej akcji, gdyż był zajęty uspokajaniem dwumetrowca. Przytaknął on na jedno kolano, a ja dodałem jeszcze Enzuigiri. Na hali rozbrzmiał gwizdy w moją stronę, niestety nie był to miły dźwięk dla moich uszów, ale najważniejsze jest to, że to ja teraz rozdaje karty.

Sędziów proszę o analizę i czy powinienem zostać przy Stormie?

Nole - przyzwoity post, może nie jeszcze szczyt Twoich możliwości, ale to taki post, który w tej walce może dać zwycięstwo. Ukazanie Strowmana jako bestii było, nawiązanie do dyrekcji było, ogolnie fabularnie ładnie rozpisane. Błędów takich, które uderzalyby po oczach nie było.

Koza - zostań przy swojej postaci, ale: czytaj swoje posty przed dodaniem, a unikniesz wielu błędów, dużo powtórzeń, za mało walki, za dużo ględzenia. Czytaj posty innych użytkowników, porównując je ze swoimi, a napewno Twój poziom znacznie wzrośnie.

Dla mnie Nole: post był poprawny i płynny, czego nie mogę powiedzieć o poście Kozy.

Walka od samego początku układała się po myśli Brauna Strowmana. Już na starcie zdominował on swojego rywala i mógł kontynuować ofensywę według własnego pomysłu. Publiczność niewątpliwie trzymała stronę Kowboja, lecz zanosi się na to, że po raz kolejny spotkają się z niemałym rozczarowaniem. A Monster Among Men spoglądał na leżącego przeciwnika, po chwili chwycił za jego przepocone włosy i podniósł go do stójki. Trzymając go za podbródek postanowił wymierzyć mu kilka policzków na co kibice zgromadzeni w arenie zareagowali buczeniem. Strowman nie zamierzał się tym przejmować i dołożył jeszcze kilka takowych uderzeń po czym posłał konkurenta w kierunku lin. Ten odbił się od nich, a gdy powrócił do olbrzyma zainkasował (Spinebuster). Braun pewny siebie postawił nogę na klatce piersiowej rywala, sędzia zatem musiał zacząć odliczanie. Ku niezadowoleniu potwora sędzia zdołał tylko dwukrotnie uderzyć o matę gdyż Storm zdołał poderwać barki. Niezadowolony z tego faktu olbrzym ponownie uniósł rywala do stójki i posłał go Irish Whip'em w jeden z narożników. Wziął delikatny rozbieg i ruszył w jego kierunku, James zdołał unieść jedną z nóg do góry przez co Braun zaliczył spotkanie z podeszwą jego buta, publiczność natychmiastowo się ożywiła. Pobudzony do działania Kowboj wykonał Dropkick, który jednak nie powalił olbrzyma na matę a jedynie delikatnie zamroczył. 41-latek ponownie wykonał Dropkick, który tym razem zmusił Brauna do przyklęknięcia. Napędzany przez kibiców Kowboj zaczął przygotowywać się do wykonania Last Call, jednakże Braun był na to gotowy i gdy noga Jamesa zmierzała w stronę jego czaszki bez większych problemów złapał ją. Storm był nieco zszokowany zaistniałą sytuację, po Braunie natomiast można było zauważyć, że jest rozwścieczony. Podnosząc się na proste nogi, Braun momentalnie zacisnął swoją dłoń na szyi przeciwnika, po czym bez choćby chwili zwłoki wykonał (Chokeslam). Strowman nie zamierzał tak zakończyć tego starcia dlatego też ponownie podniósł konkurenta do pionu, by następnie posłać go na liny. Gdy Kowboj powrócił natychmiastowo wpadł w łapska olbrzyma, który korzystając z okazji przeszedł do jednej ze swoich akcji kończących (Katagatame). Storm zaczął powoli odpływać, sędzia podniósł jedną z jego rąk do góry. Gdy ta bezproblemowo opadła w dół arbiter tego starcia w mgnieniu oka nakazał technicznym zabić w gong kończąc walkę. Braun jeszcze chwilę trzymał rywala w chwycie, dopiero po chwili odpuścił. Zadowolony z wygranej uniósł ręce ponad siebie i przeraźliwie ryknął. Następnie udał się na zaplecze, natomiast Storm powoli dochodził do siebie.