Strony: 1
Wątek Zamknięty
~Segment na zapleczu:
Wywiad z Kenny'm Omegą~
Ostatnio edytowany przez Remik (2018-06-14 16:27:15)
Offline
Po zakończeniu Battle Royal o pas United Kingdom, kamera błyskawicznie przeniosła się na backstage. Tam, z przygotowanym mikrofonem i w pełnej gotowości, stała już uśmiechnięta od ucha do ucha Renee Young. Nim dostała sygnał z zaplecza, poprawiła jeszcze słuchawkę, którą miała za uchem i rozpoczęła, zaczynając - standardowo - od swojej codziennej formułki.
Renee Young: Panie i panowie, proszę przywitajcie gorąco mojego następnego gościa. Jest nim druga połowa dzisiejszej walki wieczoru - "The Cleaner"... Kenny Omega!
Kamera lekko się odsunęła, tworząc miejsce w kadrze dla wywołanego przed obiektyw Kennetha. Nie było widać po nim żadnych emocji. Blady jak ściana, stał jak słup, wpatrując się w daleką nicość. Gdy tylko Renee zbierała się do zadawania pytań, Kenny - lekko poirytowany - drgnął kącikiem ust i wydusił z siebie niedbale...
Kenny Omega: Jesteś wolna, Renee.
RY: A-ale...
KO: Daj mi mikrofon. Powiedziałem, że jesteś wolna.
Zdezorientowana blondynka, widząc rozzłoszczonego Kennyego, nie myślała długo i podążyła za jego żądaniami, oddając mu mikrofon. Krótko potem, ta zniknęła w cieniu, a Omega - będąc w pokoju sam na sam z kamerą - mógł w końcu wydusić z siebie wszystko co leżało mu na duszy.
KO: Od samego początku, kiedy trafiłem do tego miejsca, pomiatano mną na lewo i prawo. The Miz starał się pokazać mi moje miejsce, mówiąc, że nie mam czego tu szukać, a przejście z NJPW do WWE, to przeskok kilku poziomów. Poradziłem sobie z nim. Na mojej drodze był też Chris Jericho. Och, Chris... Biedny Chris miał problem z zapamiętaniem mojego imienia. Imienia człowieka, który pozbawił go miejsca w dzisiejszej walce wieczoru. Przez ostatnie cztery tygodnie mierzyłem się w ringu z różnymi dziwakami. Przede mną została jednak ostatnia przeszkoda na mojej drodze do mistrzostwa. EC3... Co za ciekawe nazwisko. Gdziekolwiek się pojawi, emanuje elegancją, a prestiż dosłownie po nim spływa. Co tydzień ubrany w garnitur, podobno pochodzi z zamożnej rodziny. Na każdego patrzy z góry. Może i słusznie. W końcu trzeba jakoś budować swoje ego. Jednakże... Nazywanie mnie plebsem było ciekawe. Zwłaszcza, że padło to z ust byłego psa takiego tworu jak IMPACT Wrestling. To niebywałe, że ludzie takiego pokroju szczekają najgłośniej i skaczą najwyżej. Ta federacja potrzebuje konkretnego przesiania i - och jak dobrze się składa - WWE ma odpowiedniego człowieka na odpowiednim miejscu. EC3, ten plebs, którego czelność miałeś uderzyć z zaskoczenia tydzień temu, zrobi z ciebie kolejny fragment wielkiej historii Kennyego Omegi. Wrestlera, który mimo, że oddawał swoje serce, duszę i ciało dla tego biznesu, zawsze był opluwany, ale szedł po swoje i dostawał to czego chce. Na twoje nieszczęście, na oku mam teraz główny pas tej federacji, by wziąć ją na swoje barki i zafundować jej zmiany, których potrzebuje. Nie oszukujmy się - chociaż gadasz o sobie jak o milionie dolarów, ludzie zawsze mówili i będą mówić o mnie. Masz wrażenie, że gadam bzdury? Zajrzyj do telewizji, zerknij w internet. Przeczytaj nagłówki gazet z ostatnich tygodni! "Kenny Omega w końcu w WWE!", "WWE nareszcie pozyskało topowego wrestlera", "Kanadyjski geniusz od teraz reprezentuje barwy największej federacji świata!". Gdy porównasz pewne fakty, Ethan... To ty jesteś nikim. Jesteś marnym plebsem, który nie ma honoru i jakiejkolwiek godności. W końcu tylko po tobie spodziewałbym się tych nieczystych zagrywek sprzed tygodnia. Na początku byłem mocno zirytowany, przyznaję. Chciałem w tamtej chwili roznieść cię po ścianach, ale dobrze, że tak się nie stało, bo dziś będę mieć ku temu najlepszą okazję. W walce, na którą wszyscy czekają. W walce, która zamknie dzisiejszą galę, a wszystkie oczy i reflektory będą zwrócone tylko na nas. Ethan, będziesz żałować, bo nieważne jakie i ile planów wymyślisz, to wszystko będzie prowadzić do jednego rezultatu. V-Trigger... One-Winged Angel... Raz... Dwa... Trzy... W ciągu tych trzech sekund zaprzepaszczę wszystko co zbudowałeś na tych marnych przechwałkach przez ostatni miesiąc. Wzniosę nad Tobą pas. Wytrę o Ciebie obuwie. Nadszedł czas, by przekonać się czy możliwe jest stoczyć się jeszcze niżej niż dotychczas... Powodzenia, Carter. Będziesz tego potrzebować.
Kenny zakończył swój monolog. Przez chwilę wpatrywał się jeszcze w kamerę, rażąc oglądających swoim chorym uśmieszkiem. Kenny był pewny siebie, ale czy to dobrze? W końcu od dawien dawna mówi się, że nadmierna pewność siebie i utrata umiejętności racjonalnego myślenia dzieli cienka granica. Teraz można było tylko gdybać... Omega wczuł się na tyle, że chyba tylko porażka wybudziłaby go z hipnozy, w której obecnie się znajduje. Choć Kenneth zachowywał się nadzwyczaj normalnie, coś było nie tak. Można było dostrzec w nim stłumioną furię, która - niczym tykająca bomba - mogła wylać się na otoczenie w każdej chwili. Prawdopodobnie ujrzymy ją podczas walki wieczoru, jednak w tym momencie, kamera powróciła na ring, gdzie przygotowywane było następne starcie...
Karta Postaci:
> Kenny Omega <
Offline
Wątek Zamknięty
Strony: 1