Mr. Lau: W zeszłym tygodniu nie pokazałeś nic, zupełnie. Nie dałeś z siebie ani procenta w ringu. Nie przejmuj się jednak, to nie była twoja wina - odgłosy rozchodziły się po korytarzu, po którym ze spokojem przechadzało się dwóch Azjatów. Był to znany publice duet - Mr. Lau i jego podopieczny Anderson Cho. Starczy z mężczyzn odziany jak zwykle w garnitur prowadził monolog skierowany do swego ucznia. Cho słuchał tego z jak zwykle kamiennym wyrazem twarzy - Pamiętaj, aby się rozwijać musisz walczyć, pokazywać się w ringu. Co ci ze zwycięstwa, skoro nie zadałeś ani jednego ciosu? Nic. - tu na chwilę przerwał, gdyż obydwaj zatrzymali się przy tablicy z rozpiską walk.
Mr. Lau: Widzisz to? - skazał ręką na tablicę - To jest Twoja szansa, nie tylko na zwycięstwo, ale też na wyrobienie sobie marki. Masz szansę na pokonanie tych pozbawionych honoru oprychów. Tak jak cię uczyłem - "Honor i zasady moralne muszą zwyciężyć". Pokażesz im, czym jest Chińska szkoła walki i dokonasz tego, co nie udało się twojemu dzisiejszemu partnerowi. Pokonasz tę włochatą bestię i jej grubego przyjaciela. Tak, dasz radę.

Gdy Pan Lau toną w swoim mowie motywacyjnej oderwał się całkowicie od świata, zatracił się w myślach, które chciał przekazać swemu uczniowi. Natomiast sam Anderson patrzył na to trochę przez palce - wiedział jak wygląda sytuacja z jego dzisiejszymi rywalami. To były bestie gotowe rozszarpać każdego bez względu na wszystko. Widział, że musi stanąć na wysokości zadania i pokonać ich. Nie będzie jednak tam sam. Co prawda wiedział, jak skończyła się zeszłotygodniowa walka jego dzisiejszego partnera i to napawało go lekkim niezdecydowaniem. Był pewien, że Devitt będzie głodny zemsty i chętny do walki, ale nie wiedział, czy to nie przysłoni mu całkowicie umysłu. Miał tylko nadzieję, że obydwaj dadzą radę pokonać samozwańczych niszczycieli i porządnie nadepnąć im na ego.

Wtem Anderson poczuł czyjś wzrok na sobie. Nie zwracając uwagi na dalszą przemowę mentora powoli odwrócił głowę, aby stanąć twarzą w twarz z nim z nieznajomym....

Nagle Devitt został stratowany. Wpadł na stojący w pobliżu stół bufetowy, rozwalając znajdujące się na nim jedzenie. Nim Cho zdążył choćby odskoczyć, został staranowany przez drugą osobę, lądując na skrzyni z zaopatrzeniem. The Nameless zaatakowali! Braun podniósł Prince'a i trzykrotnie uderzył jego głową w stół, następnie posyłając go w ścianę. Kevin w tym czasie okładał Andersona pięściami, by po chwili wrzucić go na Irlandczyka. Zawodnicy zderzyli się głowami, po czym upadli na posadzkę. Dwaj brutale jednak nie skończyli. Strowman podniósł Jokera i po schwyceniu go za szyję, wyprowadził Chokeslam, wprost na stół który złamał się pod ciężarem zawodnika. Po chwili uniósł do góry również drugą z ofiarą i cisnął ją na Balora! Lau niewiele myśląc chciał czmychnąć z miejsca zdarzeń, jednak na to nie pozwolił KO. Schwycił uciekającego mężczyznę i po Gut Kicku schwycił go w odpowiedniej pozycji, wykonując Package Piledriver! Po chwili wstał i biorąc mocny rozbieg, wpadł na Cho oraz Devitta z Cannonballem! Na ratunek przybiegł cały sztab ochroniarzy, zamierzający odciągnąć oprawców od swoich ofiar. Ci wyrwali się jednak i Kevin wymierzył Pop-Up Powerbomb wstającemu Irlandczykowi, a Cho przyjął Wrecking Slam!