Miz i End zmęczeni po walce. Nekro zacznij jakoś krótko i napisz jaką wybierasz stypulację walki na TLC.

Po usłyszeniu gongu, przetarłem z niedowierzania spoconą twarz, bawełnianym ręcznikiem, który właśnie podawała mi Maryse. Patrząc przez chwilę na nią zauważyłem iż blask zszedł z jej twarzy, pojawił się strach, były to zbyt duże nerwy jak na nią, lecz za wszelką cenę nie chciała mi tego pokazać. Zrozumiałem że dalej tak być nie może! Wciąż nie wiedziałem, jakim cudem ta walka się już zakończyła. Jednak musiałem stawić czoła tym wydarzeniom i przyjąć wszystko na klatę. Wystarczyło tylko iż założyłem swe przeciwsłoneczne okulary, by pewność ponownie przepłynęła przez me ciało. Powoli się podnosiłem słuchając co do powiedzenia ma Tommy, uśmiechałem się dokładnie wczuwając się w każde słowo wymierzone w mą stronę. Przez chwilę popatrzyłem na leżący pas International po czym zabierając mu mikrofon powiedziałem:





The Miz: Skończyłeś już? Pokazałeś się dziś z dobrej strony i udało Ci się wygrać. Brawo! Tylko co z tego? Jeśli w głębi siebie boisz się, jesteś przerażony iż twoja ofensywa szybko może się zakończyć. Twe słowa o pochodzeniu, ogniu i ciężkimi warunkami to tylko zwykła wyimaginowana przez wyobraźnie wizja świata, który byłby dla Ciebie odpowiedni. Czasami dobre zło jest lepsze niż złe dobro! Własnie taki jesteś! Wyimaginowany! Gdy w niedzielę stoczymy walkę na TLC, będziesz musiał otworzyć oczy i zobaczyć że otaczająca Cię rzeczywistość jest o wiele bardziej brutalna niż twoje całe dziedzictwo. Czułeś kiedyś to uczucie, gdy ktoś odbiera Ci najważniejszą dla Ciebie rzecz? Czułeś? To właśnie w niedziele ponownie zobaczysz jak to jest, gdy na twoim podwórku ulegniesz i będziesz musiał uznać moją wyższość. Odbiorę Ci wszystko, godność, trofeum i chęć do życia. Co więcej sam podasz mi pas i wniesiesz mą rękę w geście zwycięstwa. Ciesz się chwilą piotrusiu...ciesz się chwilą...

Po tych słowach uśmiechnięty Miz chwycił w tali swą kobietę i razem opuścili ring.