Wchodzę.

Standardowe KŁ na 335 słów.

Drugi pojedynek po powrocie i spotykam na swej drodze jedynego w swoim rodzaju CM Punk'a. Osiągnął wiele i ma niebywałe umiejętności w kwadratowym pierścieniu jak i za mikrofonem, który stara się nazywać "pipe bomb", jednak to nie wystarcza, żeby mnie pokonać. Moje mięśnie oraz organizm odpoczął po ostatniej łatwej potyczce, ale nadal nie czuję wystarczająco dobrze, żeby móc celować w tarczę na której znajdują się tytuły mistrzowskie. Moje myśli powędrowały do czasu, kiedy byłem zabawnym imprezowiczem, który rozbawia publiczność i stara być w tym najlepszym. Tamten Marty odszedł w zapomnienie, został wykreślony z mego umysłu i zapomniany, jednak pamiątki zostały. Publiczność nie umiejętnie stara mnie polubić w nowym image'u, jednak nie na tym mi zależy. Chodzi mi o to tylko, żeby przejrzeli na oczy i wpisali sobie do codziennego egzystowania, że życie to nie dar, a przekleństwo.

Phillip po usłyszeniu metalicznego dźwięku, który rozpoczyna to starcie ruszył w moją stronę z chęcią ujarzmienia mej pewności siebie, której nie wiadomo z skąd mam od liku. Nieprzyjemne spotkanie z moją podeszwą po wykonaniu Super Kick uspokoiło mego rywala, powalając go na matę. Nie chciał poprzestać tylko na tym, o nie. Jest zbyt ambitny, żeby dać za wygraną, dlatego też niezwłocznie się podniósł. Tym razem musiałem zaserwować coś mocniejszego, żeby utemperować rozgrzaną krew mego rywala, dlatego też w odpowiednim momencie widownia ujrzała przepiękny Powerslam po którym Brooks nie był już taki skory do próby ustania na nogi. Deski huknęły, a jęk mego wroga numer jeden dzisiejszej nocy został wysłuchany nawet w najdalszych zakamarkach hali. "Czysty" jak się sam nazywał podczołgał się do narożnika, dzięki którym stał już na dolnych kończynach, jednak opierając się o miękkie zabezpieczenie w rogu kwadratowego pola bitwy. Tej chwili nie mogłem nie wykorzystać, dlatego z prędkością na jaką pozwalały moje nogi ruszyły w stronę Punka i potraktowałem go Stinger Splash'em po którym mój opponent zsunął się po corner'u na matę. Rozdawałem w tej batalii karty niczym Joker, który posiadał zawsze tą z klaunem na przodzie. Niszczyłem mego rywala niczym Predator, wyprowadzając ciosy perfekcyjnie i bez zawahania. Wszystkie czarne charaktery w jednej osobie. We mnie...

Proszę o ocenienie jak nawet przeciwnik nie odpiszę. Dziękuje z góry. Błędy będą po pisany pomiędzy przerwą od pracy. Chodzi ogólnie o słownictwo i zawarcie gimmicku.

Dalej.

4szanse.

Di Ent