Po starciu o pas NXT widzowie zgromadzeni w gorącym San Diego wyczekiwali na kolejne etapy, a przede wszystkim na następne walki RAW Supershow. Nagle na arenie zapanował spokój, ciemność pochłonęła każdy zakątek areny, a zielone lasery wbijały się każdemu śmiałkowi w oczy. Spiker momentalnie wyłapał mikrofon i począł swoją mowę:



Currently in the ring from Cameron, North Carolina, weighing 215 pounds, "The antichrist of professional wrestling" Jeffffff... HARDY!

Wreszcie z kłębu białego dymu dało się dojrzeć personę Antychrysta. Nie spieszył się. Wolnym krokiem udawał się w kierunku ringu. Jednakże największym zaskoczeniem na wrzeszczących fanów było to, iż w ustach człowieka podążającego do kwadratowego pierścienia znajdował się nieodpalony papieros. Jeffrey szedł rozbujany, jakby niczego się nie obawiał - czuł się jak u siebie w domu. Odziany był w czarną kurtkę, która idealnie zgrywała się z atmosferą panującą na arenie. Prędzej czy później musiało się to stać; jego ręka powędrowała do kieszeni, a lud ujrzał mały przedmiot z którego wydobył się ogień, który rozpalił papierosa.



Można powiedzieć, że brakuje mu tylko jeszcze piwka. Tłum nie był zachwycony zachowaniem Hardego, lecz on nie robił sobie z tego nic. Nadal pewnie podążał przed siebie, aż do czasu kiedy znalazł się już przy metalowych schodkach. Spoglądnął na publikę biorąc przy tym porządnego bucha z papierosa, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Człowiek napędzany białym zbawicielem okrążył pole walki jeden raz dookoła i ostatecznie zgasił papierosa o stopnie. Resztka wylądowała tuż przy barierkach, a Jeff wskoczył do ringu i przechwycił mikrofon.

- To wszystko było spiskiem. Na sam początek ten gówniany potwór sprawił, że wylądowaliśmy zamknięci w jednym pomieszczeniu przed walką na TLC, a na sam koniec wszyscy rzucili się tylko na mnie! Tak jest, to każdy obrał sobie mnie za cel! Byłem tam najlepszy, wszyscy się mnie obawiali, dlatego chcieli się mnie szybko pozbyć. Na pewno teraz sobie myślicie, że będę miał ochotę zgarnąć ten tytuł, lecz tak nie będzie. Po tym jak Christian zgarnął nagrodę straciła ona swą wartość. Teraz jest to nic nie znaczący tytuł. Mógłbym zmierzyć się sam na sam z Christianem i udowodnić , iż jego zwycięstwo jest tylko jedną wielką pomyłką , lecz tego nie zrobię...jest ku temu wiele powodów, lecz jeden z nich jest najważniejszy. Dokładniej mówiąc już dzisiejszego wieczoru zainicjuje coś bardziej wartego mojego wysiłku. Już za chwilę podejmę się walki o pretendenta do starcia o pas Stanów Zjednoczonych. Czy kogoś to jeszcze dziwi? Czy dziwi was to, że zarząd stawia na najlepszego zawodnika w swoich szeregach? Już niedługo na moim torsie spocznie pas, tym razem te słowa nie są puste, mogę raz jeszcze uczestniczyć w spisku przeciwko trzem rywalom - pierdoli mnie to! Tym razem pokażę każdemu na swojej drodze jak smakuje ból zadany przez upadłego anioła! Każde spotkanie ze mną stanie się najniebezpieczniejszym wydarzeniem w waszym życiu! Od momentu zamknięcia oczu ujrzycie moją twarz, każdy koszmar będzie kojarzył się ze mną - już nigdy nie wyjdę z waszego mózgu. No dalej, dajcie mi już tego rywala!

Jeff wkurzony wyrzucił mikrofon i zdjął kurtkę.

Nie jestem jakimś mistrzem segmentów.