Mocnym dyktatorskim wejściem Dario utorował sobie drogę do władzy pokazując całemu rosterowi, że nawet przez chwilę nie powinni myśleć o jakimkolwiek buncie. Twardo postępował on w przekonaniu iż liczy się tu tylko dobry biznes, miał rację nic w tej organizacji nie liczyło się tak jak zarobione pieniądze i on wiedział co zrobić by wykorzystać swe umiejętności mnożąc zarobek federacji podwójnie. Dlatego był jednym z asów McMahonów, Cueto udowodnił swą wartość kilka miesięcy temu doprowadzając Smackdown do zwycięstwa w Bragging Rights Matchu. Wciąż chodziło mu po głowie jak coś co budował od podstaw mogło popaść w ruinę i zostać zepchnięte na boczne tory. Nieważne, pomyślał kierując się w stronę piwnicy, powolnym krokiem przemierzał kolejne zakamarki z uśmiechem na twarzy pieścił spoczywający pas mistrzowski. Dziwne? Trofeum Matanzy leżało wygodnie na barku Dario, a ten nawet przez chwilę nie spuszczał dłoni że złota. Usiadł wygodnie na jakimś stołku, po czym skierował swój wzrok ku bocznej ścianie. Była to cela, za konstrukcją z metalowych pali znajdował się pogrążony w ciemnościach jego brat...Matanza Cueto. Siedział tam zupełnie samotny, że zdjętą maską przez chwilę pokazywał krwawiący nos, musiał nabawić się jakieś kontuzji, jednak uważając to za słabość, nawet nie przejął się tym.

Dario Cueto: Mój bracie przed tobą wielka chwila, dziś pokażesz wszystkim kim tak naprawdę jest Matanza. Udowodnisz czemu to Ciebie nazywają mistrzem i do czego zdolna jest rodzina Cueto.

Wstając z krzesła starszy brat podszedł do mosiężnych drzwi, widząc uśmiech na jego twarzy młodszy brat schował się w cieniu, jakby się bał nadchodzącej bratniej duszy. Cueto zdjął klucz, który przez cały czas robił mu za medalion. Otwierając mosiężne drzwi, stanął twarzą w twarz że swoim bratem. Dario uśmiechając się wręczył pas Matanzie.

Dario Cueto: Co się tak patrzysz? Jest twój! Wygrałeś go w uczciwym starciu i dziś musisz udowodnić że zrobisz to ponownie, tym razem załatwisz tego marnego Dibiase'go. Abyś nie musiał tego robić ponownie załatwiłem Ci kilka trumien. Będziesz mógł wybrać, w której go pogrzebiesz. Mama była by z Ciebie dumna.

Słowa starszego brata mocno wpłynęły na Matanze, widząc swe odbicie w pasie mistrzowskim, zauważył czym się stał, stał się potworem! Zrobił to by ratować rodzinę. Niestety nie udało mu się, dlatego wers o słowach otuchy strasznie go zabolały. Chciał coś zrobić, wyrwać się, powiesić, jednak wiedział że musi spłacić swoje grzechy. Zmazać z siebie plamę tego że poległ i zawiódł rodzinę. Złość zaczęła się z niego wydobywać, przerwała ją jednak obecność osób trzecich. Zauważył to też Dario, który ukrywając się w cieniu obserwował, kto śmiał przerwać wyładowanie Matanzy. Był to nikt inny jak jego dzisiejszy przeciwnik Ted Dibiase.

Ted Dibiase: Czym ty do diabła jesteś! Jakim cudem takie coś żyje, jesteś wrakiem, ty nie jesteś nawet człowiekiem.

Powiedział pewny siebie Ted, wówczas twarz Matanzy okryła się szaleńczą złością. Emanowane emocje Dibiasego, tylko karmiły Cueto. Wszystkiemu przyglądał się będący nadal w ciemności Dario. Matanza założył swą maskę i zaciskając pięści jednym prostym uderzeniem powalił młodego miliardera. Podnosząc go za szyję do góry, mocno przywarł nim do ściany i wówczas z cienia wyszedł Dario.

Dario Cueto: I co? Nadal będziesz taki wyszczekany? Mój brat jednym ruchem mógłby złamać Ci kark. I co wtedy? Ojczulek by Ci pomógł? Wiesz co jest najlepsze? Twojego ojca tu nie ma. Ale Matanza jeszcze pozwoli Ci pożyć, zniszczy Cię w dzisiejszym pojedynku. A ty do końca swojego życia będziecie miał przed oczami widok złamanej kariery. Wyrzuć go Matanza, nie potrzebujemy tutaj takiego ścierwa.

Nowy mistrz chwyciwszy Teda Dibiasego za kark i tułów jednym ruchem wyrzucił milionera z pomieszczenia, pozwalając mu samodzielnie opuścić jego terytorium. Zastraszony Ted w mgnieniu oka opuścił piwnicę, a Dario zabierając pas WWE, wraz z Matanzą udał się w stronę areny. Ponieważ właśnie zaczynał się main event dzisiejszej gali. Matanza wypowiedział jeszcze bełkoczącym głosem.

Matanza Cueto: Nie zawiodę Cię mamusiu, możesz być tego pewna...

(Segment ma na celu odniesienie się do historii gimmicku Matanzy jako potwora. Bardziej rozpisane macie to tutaj Karta Postaci: Matanza Cueto)

#Reklamy