Wchodzę. Jeżeli będzie gong, to biorę +36 z miejsca.

... Powroty zawsze są trudne, jednak kiedy wykona się ten krok, nie mam co żałować. Stojąc teraz tu - w ringu największej federacji świata, otoczona tymi wszystkimi ludźmi i rywalkami, wiem o jednym, to był słuszny wybór. Do tego szansa, przed jaką mnie postawiono, była najlepszą rzeczą, jaka mogła się przydarzyć - walka o miano pretendentki do pasa Div. Wystarczyło pokonać jedynie dwie rywalki, żaden problem. Z tą tymi fanami i motywacją mogłam osiągnąć wszystko! "Na co się kurwa gapisz pasztecie?!" wykrzyknąłem do wielkiego babska stojącego obok mnie. Jej maniakalne spojrzenie wbite we mnie, irytowało mnie niesamowicie, a zaczynająca buzować adrenalina, sprawiała, że chciałam zrobić jej realna krzywdę. Druga przeciwniczka również sprawiała wrażenie nieco nie normalnej. Jej różowe włosy i pogardliwe spojrzenia dla wszystkie w okół budziły we mnie jedynie śmiech. Gdy tylko dźwięk stali rozbrzmiał, niewiele się zastanawiając zaatakowałam tę niby straszną Jessice. Pierwszy prosty bez problemu trafił w jej tłustą gębę, a cios z kolana w brzuch, sprawił że z wyrazem grymasu zgięła się w pół. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko chwycić ją za włosy i wbić się kolanem w jej łeb (Knee Lift). To był dopiero początek, teraz skierowałam się ku różowowłosej. "Dawaj! Będziesz się tylko przyglądać, czy ruszysz swój plastikowy tyłek i spróbujesz się ze mną?", nie czekając na jej odpowiedź zdecydowanym krokiem ruszyłam w jej stronę. Najwyraźniej ta sztuczna i pusta kreatura była głucha, nadal stojąc oparta o narożnik oglądała swoje paznokcie. Jednak szybki Slap natychmiastowo zwrócił jej uwagę ku mnie. Teraz jednak było zbyt późna na jakiekolwiek kulturalne rozwiązania. Wyskakując w górę, momentalnie wykonałam sprowadzające ją na kolana Enzugiri. "Teraz mnie słyszysz?"
Nie, zaraz, co ja wyprawiam? Nie mogę być "taka", nie po to starałam się zmienić, aby teraz wściekłość przejęła nade mną władzę. Czyżbym zapominała o fanach? Oddaliłam się na kilka kroków od leżącej na linach, uniosłam w górę rękę i zaskandowałam znane fanom "Oi, Oi, Oi". Ich reakcja była natychmiastowa - fala dopingu przeszłą przez trybuny. Chyba jednak nie znienawidzili mnie? Bez zbędnych ceregieli rozpędziłam się w kierunku nadal znajdującej się przy linach przeciwniczki i potraktowałam jej twarz Face Wash, po którym ta wyleciała z ringu. Chyba czas to kończyć, tak zdecydowanie. Ze spokojem odwróciłam się do podnoszącej się nieśmiało z maty Jessiki, teraz jej kolej. Stając nad nią w rozkroku włożyłam jej głowę między swoje nogi, zablokowałam jej ręce i z impetem wbiłam ją w matę potężnym Graveyard Smash. Teraz nie pozostało mi nic innego jak tylko zapiąć kończące West Coast Curse.