Kamera w pewnym momencie przeniosła się na zaplecze, gdzie przez długi i wąski korytarz przedostawał się obecny mistrz WWE - Kane. Wielka Czerwona Maszyna kierowała się do drzwi generalnego menadżera czerwonego rosteru. Kolos stanął i delikatnie zapukał, a po chwili usłyszał "wejść" - był to zdecydowanie głos Austina. Mistrz bez zawahania pociągnął za klamkę i wkroczył do gabinetu władcy. Kamerzysta podążał tuż za kapitanem czerwonej tygodniówki i przystanął, gdy kamera schwytała wyraźny obraz.

Kane: Wzywał mnie Pan. O co się rozchodzi?
Stone Cold Steve Austin: A o co ma się rozchodzić?! Chyba nie muszę wspominać, że mnie zawiodłeś? Miałeś doprowadzić tę pieprzoną drużynę do zdobycia pucharu! I co?! Po raz kolejny te niebieskie gówno nas pokonało... Jestem zdenerwowany, rozumiesz?
Kane: Robiłem co w mojej mocy, aby to wygrać. Wyeliminowałem...
SCSA: Facet. Nie interesuje mnie kogo wyeliminowałeś. Interesują mnie fakty. Obiecałeś mi coś i nie dotrzymałeś słowa. Jak mam to traktować, co?
Kane: Starałem się zrobić co tylko mogę. Nie moja wina, że miałem samym tłuków w drużynie. Wystarczy spojrzeć na te ścierwa.
SCSA: O właśnie! Dziś spotka ich kara. Ciebie również to nie ominie, lecz dziś dam Ci przerwę. Nie będziesz musiał walczyć - masz wolne. Ale pamiętaj, że na następnym RAW będzie gorąco, oj będzie. A teraz wyjdź!

Kamerzysta odsunął się, gdy zauważył, że Kane był wściekły tym jak potraktował go generalny menadżer RAW. Stone Cold Steve Austin nie owijał w bawełnę - zrobił wszystko w swoim skurwysyńskim stylu...