Pierwsze nuty piosenki wejściowej wprowadziły wszystkich zebranych w spokojny klimat, aczkolwiek po kilku sekundach, młode dziewczęta zaczęły piszczeć. Powodem doprowadzania tych kobietek, był prawdopodobnie on, Enzo Amore... To przez niego przemawiała ogromna ilość energii, którą ujawniał światu poprzez energiczne wejście. Obok niego pojawił się bardziej spokojny oraz mniej porywczy Big Cass. Obaj mieli w swych dłoniach mikrofony, a gdy Enzo przyłożył ów przedmiot do swoich ust, zaczął przemowę, którą powtarzali razem z nim, wielkie tłumy zebrane, by podziwiać ich walki...



"My name is Enzo Amore,and I am a certified G, and a bona fide stud. And you can't. Teach. That.

Po pierwszych wypowiedzianych słowach, Enzo odwrócił się, aby spojrzeć na swojego Tag Team partnera, który począł uderzać się w klatkę piersiową, podczas gdy Amore wypowiadał kolejne słowa

And this right here? This is Big Cass, and he's 7 foot tall. And you can't. Teach. That.

Kolejny fragment wypowiedzi Amore został zakończony, co wiązało się z tym, że Big Cass powędrował do kwadratowego pierścienia, podczas gdy Amore chcąc dać upust swojej nazbyt dużej ilości energii, przy pomocy fanów wypowiedział ostatnie słowa...



Bada boom, realest guys in the room! HOW YOU DOIN'?"

Krótki monolog w towarzystwie głosów fanów, został zakończony gromkimi brawami. Przy tymże aplauzie, Amore stanął na apronie, aby pod trzecią liną wejść do ringu. SAWFT, zameldowali się w kwadratowym pierścieniu

--
Zacznie Mav czyli Big Cass!

+12

________________________

Ja oraz mój młodszy brat Enzo wciąż nie mogliśmy uwierzyć w to, że w końcu udało nam się coś osiągnąć. Te wszystkie lata wytężonych treningów i licznych wyrzeczeń w końcu się opłaciły. Przebrnęliśmy przez cały turniej niezwyciężeni i w finale pokazaliśmy na co nas stać. Od tamtej pory złoto należało właśnie do nas. Nie zamierzaliśmy tanio sprzedać naszej skóry, ale dzisiaj czekało na naszą drużynę pierwsze poważne zadanie. W przeciwnym narożniku stał legendarny Tag-Team - Dudley Boyz. Pamiętałem jak wraz z Enzo oglądaliśmy ich walki gdy byliśmy o kilkanaście lat młodsi - byli naszą inspiracją.

Teraz jednak - musieliśmy udowodnić, że jesteśmy godni bycia nazywanymi mistrzami. Devon Dudley spojrzał na swojego partnera, po czym przeskoczył nad linami i ustawił się w narożniku, po czym gestem ręki zachęcił jednego z nas do walki. Spojrzałem na swojego brata, po czym kiwnąłem głową. Czas na tradycyjny rytuał, czyli wybranie rozpoczynającego walkę.

- Na trzy, Enzo. Raz... Dwa... Trzy!

Na ten sygnał, obaj wyciągnęliśmy zza pleców nasze ręce. Gest mojej symbolizował kamień, a tej brata nożyce. Zwyciężyłem, a nagrodą było rozpoczęcie pojedynku. Poklepałem Amore po ramieniu, po czym wszedłem do kwadratowego pierścienia. Rozbrzmiał gong, a ja przełknąłem ślinę. Byłem gotów do starcia. Devon ruszył na mnie z wściekłą szarżą, ale pochyliłem się lekko i uniknąłem ciosu. Oponent błyskawicznie obrócił się i zaszarżował ponownie - tym razem jego zamiary zostały ukrócone przez precyzyjny Kitchen Sink! Dudley przyklęknął na jednym kolanie, a ja nie potrzebowałem specjalnego zaproszenia żeby wykorzystać taką sytuację - przechwyciłem głowę rywala pod pachę, po czym zaaplikowałem mu Suplex! Publiczność wybuchła gromkim cheerem, a Enzo zawył radośnie, dodając mi otuchy. Uśmiechnąłem się lekko, kiwając głową z zadowoleniem, po czym spojrzałem na podnoszącego się na równe nogi adwersarza. Chcąc iść za ciosem, popchnąłem Devona z całych sił, tak że znalazł się w naszym narożniku. Była to idealna pozycja do natarcia, dlatego też dołożyłem czarnoskóremu rywalowi potężny Corner Clothesline, który powalił go na deski. Początek tego pojedynku był dla mnie i mojego brata cholernie udany.

Po ostatniej akcji z mojego zasobnego arsenału, publiczność wybuchła gromkim cheerem, a Enzo zawył głośno z niewyobrażalnym entuzjazmem, po czym pokrzepił mnie słowami:

- Tak trzymaj, Cass! Pokaż im na co cię stać!

Kiwnąłem głową i uśmiechnąłem się lekko, po czym obróciłem się w stronę Devona. Adwersarz zdążył już podnieść się na równe nogi i rozpoczął szarżę w moją stronę. Przewidziałem jednak każdy jego ruch, uchyliłem się, po czym podniosłem rywala za nogę i wbiłem jego szyję w liny, wykonując Flapjack! Czarnoskóry rywal zachwiał się na nogach, ale nie upadł. Postanowiłem wykorzystać tę okazję - błyskawicznie przechwyciłem rywala na barki, po czym ruszyłem biegiem w stronę narożnika i dołożyłem Dudleyowi Snake Eyes! Devon jęknął z bólu, a ja przygryzłem wargę. Byłem gotów pokazać, na co stać prawdziwych mistrzów Tag-Team! Gdy zamroczony rywal obrócił się w moją stronę, zakończyłem combo perfekcyjnym Corner Splashem! Fani zaczęli skandować nasze imiona, a ja czułem, jak krew szybciej popłynęła w moich żyłach. Byłem gotów siać zniszczenie!

Całkowite wsparcie publiczności, oraz dawny idol z czasów dzieciństwa, leżący przede mną i obolały w efekcie ciosów, które mu zadałem. To uczucie było nie do opisania. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że moje marzenia się spełnią. Co jednak cieszyło mnie najbardziej to fakt, że mój brat Enzo mógł towarzyszyć mi w tych chwilach. Razem byliśmy niepokonani, razem nie dało się nas powstrzymać. Mieliśmy synergię, niespotykaną już w dzisiejszych czasach. Byliśmy drużyną kompletną. Teraz jednak, musiałem skupić się na moim rywalu. Devon bowiem zdążył już podnieść się na równe nogi i powoli obracał się w moją stronę. Moja reakcja oparta była tylko i wyłącznie na instynktach - powaliłem adwersarza bestialskim Lariatem! Impet uderzenia był tak ogromny, że ciało oponenta walnęła o matę z głuchym hukiem, a ja zawyłem radośnie. To nie był jednak koniec niespodzianek, które przygotowałem dla rywala. Bez chwili wytchnienia podniosłem jednego z Dudley Boyzów do pozycji stojącej tylko po to, aby zaaplikować mu Backbreaker i ponownie powalić na deski. Po tym wszystkim, podszedłem do naszego narożnika, po czym dokonałem zmiany z moim bratem. Enzo wskoczył do ringu, a ja zostałem razem z nim, aby wykonać Double Elbow Drop! Przepiękna akcja Tag-Teamowa pozwoliła Amore wkroczyć do akcji w wielkim stylu.

No cóż... W takim razie wszytki ciosy zaliczone. Zmiana i Enzo w ringu, który może kontynuować ofensywę.

Ostatnio edytowany przez Barni (2015-11-27 15:27:42)

Twoja zmiana pozwoliła mi rozprzestrzenić pokłady niewykorzystanej energii, bracie razem jesteśmy w stanie przebić się przez wszystkie mury.  Rzuciłem luzacko w stronę Big Cassa, wszystko stało się jasne, wraz ze zdobyciem pasów mistrzowskich staliśmy się najlepsi, stanęliśmy na samym szczycie łańcucha pokarmowego. Chwyciłem przeciwnika i tym samym zapiąłem mu na środku ringu Chinlock. Teraz pora zakończyć to spotkanie...