Chwila mojego debiutu nadeszła, a razem z nią początek upadku Ameryki. Pora rozpocząć inwazję i zapoczątkować  erę panowania Rosji. Przeciwnik nie wyglądał na groźnego bynajmniej, to zwykły idiota, zamiast skupić się na walce wolał śmiać się jak gdyby był na haju. No cóż, walka musi się rozegrać czego faktem był gong. Niczym sowiecki czołg doskoczyłem do niego, jednak w ostatniej chwili odwrócił się do mnie plecami wykrzykując w stronę fanów. Ameryka to kraj idiotów, a takie zachowanie tylko to potwierdzało, za głupotę się płaci, bez chili namysłu zaatakowałem jego plecy prostym lecz skutecznym Dropkick'iem po którym ten prostak wylądował na linach. Wystarczył ułamek sekundy aby odbijający wracający wysłannik zachodniego mocarstwa otrzymał Scoop Powerslam, chwała Rosji niech będzie wieczna, a ten pajac pogrzebany. Widząc iż parszywy pomiot zachodu spoczywa na macie, niczym cień przeniknąłem na apron, aby dołożyć jeszcze Springboard Splash. Dominacja moja, a zarazem całej Rosji była świetnym prezentem dla z pewnością oglądającego tę walkę Wladimira Putina. Wsparty o liny spoglądałem jak murzyn z trudem się podnosi na kolana, wykorzystałem to momentalnie wspinając się na stojący za mną słupek. Ułamek sekundy i slumsowy bohater  po raz kolejny witał się z mata po moim Driving Crossbody, jednak fala moich ataków na tym się nie zakończyła, w chwilę później dołożyłem jeszcze Standing Moonsault. Śmieć pozna jak kończy się stawanie w szranki z Rosyjskim Komandosem, inwazja stała się faktem nikt się nie obroni. Po raz kolejny wspiąłem się na narożnik, tym razem aby już zakończyć ten śmiesznie łatwe starcie, poszybowałem w powietrze niczym rosyjska rakieta idealnie lądując na wykończonym walką kapitaliście (Russian Star Press). Teraz nie pozostało mi już nic nic innego jak tylko zapakować reprezentanta rasy sodomskiej na braki po czym ubić go kończącym to wszystko i wykonać Contract Killer, pin był tylko formalnością. Wszystko dla chwały i potęgi Świętej Rosji.