Hala przybrała czerwonych kolorów a powyższe intro oraz wybuchające po nim fajerwerki, rozpoczęły dzisiejsze Monday Night RAW! Kamera "przejechała" po zebranych na trybunach widzach, by po chwili skierować się ku loży komentatorskiej, w której rozgorzała już gorąca dyskusja!

JBL: Żartujesz Jim?!
Michael Cole: On ma rację, to było beznadziejne!
JBL: Co było beznadziejne?! To tak jakbyś porównywał MacDonalds do KFC i stwierdził, że to drugie jest beznadziejne!
Michael Cole: Bo McDonalds jest lepszy!
Jim Ross Czy wy powariowaliście?! Kłócicie się o śmieciowe żarcie,w momencie w którym ja mówię o zachowaniu CM Punka! Jego ataka na Batistę tydzień temu nie jest ani beznadziejny, ani świetny idioci! Jest po prostu ciekawy!
Michael Cole: Ciekawy?! Czy ty w ogóle wiesz co...

Wywód komentatora przerwał jednak powyższy theme song, zwiastujący przybycie zawodnika, który tydzień temu wywołał swoimi czynami tak wiele kontrowersji. CM Punk lekkim krokiem wkroczył na rampę, przeczesując spojrzeniem całe WWE Universe. Ci jednak najwidoczniej nie chcieli go widzieć, rozpoczęli bowiem solidnie buczeć, częściowo zagłuszając muzykę wrestlera. Phillip w odpowiedzi przywołał na twarz ironiczny uśmiech, dołączając do niego krótkie wzruszenie ramionami. Po kilku sekundach był już w ringu, w którym zasiadł po turecku, z mikrofonem zaciśniętym w dłoni.

CM Punk: Nie będę się tłumaczył z tego co zrobiłem z Batistą tydzień temu.<buczenie> Nie po to tu przyszedłem, by przypominać jak brutalnie potraktowałem mistrza WWE! <buczenie> Jestem tu po to, by przybliżyć wam jak będą wyglądać najbliższe tygodnie. Każdy z nich będzie wypełniony bólem, cierpieniem i strachem. Do tej pory byłem gościem, który starał się przypodobać wszystkim dookoła, nieważne za jaką cenę. Teraz jednak kończę z tą zabawą. To nie dawało mi nic, oprócz gorzkiego smaku porażki i łez zawodu. Byłem słaby! Chociaż wy za pewne nazwalibyście to byciem dobrym! Idioci, współczucie i honor jest dla głupców! To pierwotne instynkty napędzają nas do osiągania szczytów! Teraz już to wiem i zamierzam oddać się - nawet jeśli będzie ona ciemna - stronie zwycięstwa! Także uważaj Dave, bo twoje dni są już policzone. Każdy kolejny oddech przybliża cię do nieuniknionego końca. Nie wiem jeszcze jak długo to potrwa, jednak z dnia na dzień będę coraz bliżej nie tylko pokonania, ale także i zniszczenia twojej osobowości i odebrania ci tytułu Mistrza WWE! Za kilka tygodni wszyscy zapomną o twoim istnieniu, a jak choć znienawidzony, wciąż tutaj będę, jako Władca WWE!

CM Punk opuścił mikrofon, drapiąc się lekko po szczecinowatym zaroście. Wydawałoby się, że to już koniec przemowy Brooksa, jednakże ten po chwili uniósł mikrofon do ust po raz ostatni.

CM Punk: Aa i jeszcze jedno Batista - to nie ostatni raz, gdy dzisiaj widzisz moją twarz. Spotkamy się jeszcze, czy tego chcesz czy nie. Dam ci próbkę mojej nowej mocy.

Po tych słowach Phillip odrzucił mikrofon, po czym wstał i spokojnym krokiem skierował się ku backstage'owi, przy akompaniamencie "Cult of Personality".