Ragi wybacz nie masz już czasówek. Dlatego dalej Ivelisse.

Pomimo powstania przy pomocy lin byłam pierwsza na nogach. Moje przeciwniczka roztrwoniła cały swój czas na bezsensowne rozpaczanie. Wszystko co wypowiedziałam na temat tutejszych dam do towarzystwa Vinca potwierdziło się. Na mojej twarzy nagle wyrysowała się bezkresna złość. Krzyknęłam w kierunku rywalki, która w końcu na mnie popatrzyła. W międzyczasie ruszyłam. Francuski model laleczki Barbie nie był wstanie nic zrobić. Jedynie co jej zostało to czekać na brutalny Running Clothesline, który właśnie stał się namacalnym faktem. "Królowa" z impetem uderzyła plecami o sprężystą powierzchnię. Ja tuż za nią się zatrzymałam, gdyż doświadczenie zdobyte na niedocenianej ziemi podpowiedziało, iż szybko się poderwie. Tak też właściwie się stało. Gdy odwróciła się frontalnie do mnie, sprawnie wyprowadziła swą nogę wykonując w tenże sposób Side Kick. Blondyna po otrzymaniu bocznego kopnięcia w odsłonięte podbrzusze zgięła się w pół. Głośno się zaśmiałam, po czym z miejsca dorzuciłam nieprzepisowy Mat Slam.

Sędzia po ostatniej akcji zaczął coś do mnie krzyczeć, lecz w naturze mam tak, że olewam takie wywody. Przecież do cholery jasnej nie jestem zapaśniczką od dnia dzisiejszego! Wiem na co sobie mogę pozwolić, a na co nie. To, że te odgórne zasady można naginać to już nie mój problem. Jedynie nieudacznicy nie potrafią wykorzystywać tych małych, ale jakże pomocnych luczek w prawie. Z ogromnym zażenowaniem spojrzałam na moją dzisiejszą przeciwniczkę. Postanowiłam nie dawać jej chodź by odrobiny czasu na odpoczynek. Ponownie złapałam za jej tłuste włosy. Pod wpływem kilku pociągnięć Maryse poczęła powstawać, a facet w pasiastym podkoszulku drzeć mordę, dlatego gdy jej nogi wyprostowały się w stawach kolanowych wymierzyłam Gut Kick. Po wyprowadzeniu kopnięcia przeniosłam się za jej linię obrony, czyli po prostu za plecy. Zapięłam szczelny uchwyt wokół jej pasa i wykonałam dewastujący German Suplex. Obie znajdujemy się na samym środku kwadratowego pierścienia. grzechem byłoby gdybym nie wykorzystała tego dogodnego usytuowania. Niech ta barbie poczuje, co to znaczy ból i cierpienie. Przejdźmy zatem do działania. Moja przeciwniczka aktualnie spoczywa na brzuchu. Ja tymczasem przemieściłam się na wysokość jej nóg. Jej lewa nogę wyprostowałam, natomiast prawią odpowiednio sobie zgięłam i położyłam tak, aby jej kostka wraz z stopą leżały na łydce lewej kończyny. Następnie sama nastąpiłam swoją lewą stopą na przekombinowane ustawienie kończyn rywalki. Złapałam za stopę lewej nogi i pociągnęłam w górę. Ostatnie co mi zostało to przewrócić się na plecy i naciągać ze wszystkich sił. Haas of Pain na samym środku ringu!

https://www.youtube.com/watch?v=7qjJS8lxdM8 > od 2.26

Parszywy, nieznośny, niewyobrażalny ból...A więc to czuje służba wygnana z dworu w środowisko plebsu? Tysiące myśli kłębiły się w mej głowie, nie pozwalając na trzeźwy rozrachunek. Nie rozumiałam też, jak mogłam dopuścić do sytuacji, w której ta dziwka przechyliła szalę na swoją korzyść. Musiałam się podnieść. Wstać z kolan i ruszyć z moją krucjatą, jak na wielką władczynie przystało.

Mój krzyk miał być ratunkiem. Wybawieniem, od chwilowego, delikatnie mówiąc, dyskomfortu jaki odczuwałam. Nogi za chwilę mogły odmówić mi posłuszeństwa. Pozycja była też dość nie wygodna, ale musiałam spróbować zadziałać. Po prostu musiałam.

Miałam wolne ręce, co na chwilę obecną wydawało się być ogromnym przywilejem. Jedyna podpora w tej trudnej sytuacji. Ivelisse zapinając tę dźwignię, położyła się macie, a chcąc bardziej naciągnąć moje kończyny, wyprostowała swoją nogę, która była "obiektem tortur". To był jej błąd. Sprawiło to, że dolna partia mojego ciała była również w całkowitym pionie. Idąc tym tropem, ułożyłam dłonie na macie i kierując w nie całą swoją siłę, uniosłam korpus do góry. Przez chwilę wyglądało, jakbym stała na rękach. Reakcja publiczności dała mi znak, że jest to widowiskowe, a zarazem skuteczne. Debiutantka próbowała poprawić uchwyt, unosząc lekko swoje ciało. Ten moment, dał mi nadzieję. Akcja musiała być błyskawiczna, inaczej rywalka poprawiła by dźwignię.

Pozwoliłam rękom zadziałać jak sprężyny. Będąc niemal w całkowitym pionie, ugięłam ręce, by po prostu odepchnąć się od maty, zawinąć całym tułowiem do środka i wyprostować się, tym razem w poziomie! Impet sprawił, że pośladki i plecy spotkały się matą. Widowiskowość tej akcji, ponownie rozruszała publiczność. Ale ja nie myślałam o tym, tylko poszłam za ciosem. Korzystając z faktu, iż leżałam na deskach, wyprostowałam nogi. Jednak na jednym bucie wciąż tkwiły palce mojej rywalki. Dlatego wolną stopą zaczęłam wyprowadzać potężne ciosy piętą w jej brzuch, by ostatecznie jeden cios wymierzyć prosto w jej gębę. Musiała puścić. Byłam wolna. Choć ból był nieznośny, musiałam pomścić tę zniewagę.

Czułam się upokorzona. Nie potrafiłam ustać na własnych nogach, bez pomocy lin. Wyglądałam żałośnie. Oddychając głęboko, próbowałam nabrać nowych sił. Jednak targały mną niezwykle silne emocje. Moja twarz była oznaczona grymasem ogromnej złości. Nie mogłam nie odpłacić się tej pindzie.

Choć czułam dyskomfort, to byłam gotowa do ataku. Gdy rywalka w końcu wstała na nogi, wystrzeliłam jak z armaty i ścięłam ją potężnym Clotheslinem. Błyskawicznie upadłam na matę, pozbawiona władzy w nogach. Nie mogłam znieść tej niemocy. Wpadłam w dziki szał, który zaowocował nawałnicą punchy, które znajdowały swoje miejsce na twarzy rywalki. W tej pozycji nie mogłam zrobić za wiele, dlatego obróciłam ją na brzuch, po czym szarpnęłam za włosy, poderwałam do góry łeb i cisnęłam nim o deski, aplikując mocny Facebuster. Brakowało mi już trochę energii, ale musiałam dociągnąc do końca.

Byłyśmy na środku ringu. Przeciwniczka ogłuszona na tyle, że mogłam podjąć próbę zakończenia tego starcia. Chciałam, by poczuła taki sam ból jak ja. Ale jednocześnie, by był to specyficzny ból. Dlatego wstałam, następnie usiadłam na niej, objęłam szyję i zaciągnęłam do tyłu. French Pain , był niezwykle podniecający, ale i morderczy. To Twój koniec, ladacznico.

Jednak wyrobiłem się zatem nie korzystam z 24 h

Sytuacja w ringu zmieniała się jak w kalejdoskopie. Raz na fali plastikowa królowa, później moja minuta chwały i tak w kółko. Najwidoczniej Maryse upodobała sobie zapinanie na mnie dźwigni, lecz przecież nie z takimi problemami musiałam sobie w wieloletniej karierze radzić. Wiedziałem, że czas to pieniądz. Każda upływająca sekunda w tej niedogodnej pozycji odpiera mi cennych sił. W tymże celu poczęłam energicznie ruszać zniewolonymi rękoma. Wiem, że zakres był znikomy, ale zawsze to coś, plus ruch musiał nieco zdekoncentrować moją rywalkę. Następnie starałam się podkurczyć nogi, tak aby znaleźć się na tak zwanych klęczkach. Później głośno krzyknęłam, aby wyzwolić w sobie nieco siły i mozolnie, lecz skutecznie poderwałam swe ciało do stójki. Bez zbędnych gestów zaczęłam kroczyć do tyłu w kierunku najbliższego narożnika, o który ostatecznie uderzyłam plecami. Chciałam aby moja sztuczna mistrzyni poluzowała uchwyt. Powtarzałam ten manewr doputy nie zwolniła dźwigni.

Ostatnio edytowany przez Uchiha Poradek (2015-02-14 21:52:25)

Ponownie twój jakże "cwany" plan spalił na panewce! Myślałam, że po pierwszej, nieudanej próbie poszłaś po rozum do głowy, lecz najwidoczniej nie bez kozery posiadasz blond włosy. Głupota pała od ciebie na kilometry. No cóż, to nie mój problem że jesteś typową idiotką z ładną buźką. Założę się, że nie ukończyłaś studiów, a robotę dostałaś za sprawą owocnych testów w łóżku Vinca! Szlak mnie trafia kiedy patrzę na taką suk*. Mam już ciebie serdecznie dosyć. Pora uronić parę kropel krwi z tego plastycznie naprawionego noska. Niezwłocznie oderwałam się od sprężystych lin, o które dotychczas się opierałam. Moja przeciwnika jeszcze spoczywała przy narożniku. Czyżby szok aż tak ją sparaliżował? W jej przypadku wszystko jest możliwe. Zmierzałam do niej pewnym krokiem. Miałam gdzieś czyhające na moją osobę niebezpieczeństwo. W bezpiecznej odległości zatrzymałam się. Starałam się zbliżyć do niej tak, aby pozostać poza zasięgami jej nóg, czy rąk, ale także tak abym to ja mogła dosięgnąć jej ciało swoją nogą. Momentalnie, wykorzystując jej zapatrzenie wymierzyłam efektowny Front Kick, po którym to głupiutka mistrzyni uderzyła plecami o podtrzymujący ją przedmiot, lecz zaraz po tym znacząco przechyliła się do przodu. Miałam już pomysł jak rozegrać tą sytuację. Pewnym chwytem złapałam ją za prawą rękę. Lekko pociągnęłam ją do siebie. Następnie swoją prawą stopę wbiłam w jej górną część prawej strony klatki piersiowej. Nie pozostało mi nic innego jak rzucić się na matę (Eat Defeat ).

200/200
30/30

Jeszcze bardzo miło zaskoczony. Oba posty na naprawdę świetnym poziomie. Gimmicki u obu są naprawdę dopracowane idealnie, lecz coś musiało przeważyć. Według mnie Rag lepiej nieco opisał sytuację w której Maryse było o włos od wygrania. Poradek nie załamuj się twój post jest również bardzo dobry. Decydowały naprawdę detale, następnym razem na pewno będzie lepiej. Zatem Maryse wykonuje French Kiss po którym przypina rywalkę. 1.2.3. Wygrywa Maryse.