Charlotte wchodzi do ringu.

Gong. 250 słów. Powodzenia.

Dzisiejszy pojedynek miał pokazać wszystkim powrót wielkiej mistrzyni. Stałam pewnie przy narożniku bacznie obserwując swoją przeciwniczkę, z moich obserwacji wynikło że cała panna Charlotte dopiero debiutuję w federacji, więc może stanowić świeży kąsek dla mnie. Obserwując blondynkę nie odczuwałam żadnego stresu bądź lęku przed przegraną wręcz przeciwnie odczuwałam pewne zwycięstwo. Delikatnie przybliżając się do rywalki uderzyłam ją mocnym punchem w twarz by sprawdzić jak szybko przeciwniczka dojdzie do siebie. Niestety na moje nie szczęście doszła szybko ale nie chciałam przerywać szarży dlatego też uderzając ją mocno kolankiem, chwyciłam ją za kudły powalając niebiańskim Hair Pull Matt Slam, i tak w taki sposób przeciwniczka po raz pierwszy w tym pojedynku wylądowała na chłodnej i brudnej macie. Parę słów o przeciwniczce wydaję się że ma wiekszą przewagę fizyczną lecz doskonale wiem że spryt i uroda jest po mojej stronie tym samym zyskując tym samym większe wsparcie fanów na trybunach trzymając plakaty z napisem "The Anti-Diva" cóż powracając do pojedynku odbiłam się od lin i tym samym poczęstowałam przeciwniczkę mocnym Elbow Drop prosto w jej klatkę piersiową przeczuwałam że ten pojedynek zakończy się jednym wielkim squashem z mojej strony, ponieważ można zauważyć że dominuję nad przeciwniczką i nie zamierzam w żaden sposób oddać ją tej Barbie bo nie wiadomo co może wpaść jej do głowy. Wrestling to sport i liczą się tutaj każde ruchy, a jeden ruch może spowodować kontuzję na długi czas.

Przemierzając przeciwniczkę wzrokiem ujrzałam że jest szansa na wygraną. Delikatnie podnosząc rękę do góry dałam znak widowni że ten pojedynek nie potrwa długo. Uśmiechając się do siebie pociągnęłam oponentkę za kudły prosto na liny gdzie w mojej główce pojawił się istny szalony plan. Blondynka znajdowała się na linach, po czym sama wychodząc zaczęłam kombinacje uderzeń kolankiem w jej brzydką twarz, po kilku uderzeń musiałam zaprzestać tej czynności. (Knee Strikes) wracając do ringu uniosłam ręcę do góry i w geście panowania wydarłam się na cały głos że to ja jestem najlepsza. Nie przerywając swojego panowania szybko podniosłam przeciwniczkę i tym szybciej znowu powaliłam ją na matę tak zwanym (Suplex'em). Koniec jest bliski, niech dziewczyna wie że nie skończyłam tego jeszcze. Zadowolona spojrzałam na przeciwniczkę jakbym chciała wykonać kolejną akcje.

Cóż kontrolę nad walką przejęłam i miałam już ją całkowicie w garści. Powoli nudziło mi się męczenie bezbronnej dziwy która wciąż obrywa po serii moich uderzeń. Zadowolona oczekiwałam powstania przeciwniczki, kiedy już powoli wstawała na kolana odbiłam się od lin i wyskoczyłam atakując przeciwniczkę mocnym Drop Kick'iem prosto w twarz. Kolejny cios zadany przeciwniczce przybliżał mnie do upragnionej wygranej po wielkim powrocie. Nie spodziewałam się że GM da mi do walki tak słabą przeciwniczkę. Uśmiechnięta postanowiłam powoli zakończyć ten pojedynek ukazując tym samym z tej walki jeden wielki squash. Podciągając ją do góry za kudły obeszłam ją od tyłu zaskakując głupią blondynę mocnym Back Suplex'em. To jest ten czas gdzie pokaże wszystkim że to ja jestem najlepsza dlatego też przeciągając dziewczynę na środek ringu postanowiłam zapiąć RamPaige. Tak dziwo klep, klep.

Barni olał walkę, za co spotka go kara. Charlotte odklepuje, Paige wygrywa!