BRIE MODE!!!

Brie wyszła powoli zza kulis, ukazując się wszystkim zebranym na widowni. Hala automatycznie została wypełniona dużym popem, za który podziękowała pięknym uśmiechem. Stanęła na środku rampy w rozkroku i uniosła do góry rękę z wyprostowanym jednym palcem. Następnie ruszyła w stronę ringu, lekko kręcąc biodrami. Po drodze przybijała fanom piątki, niektórym podpisując również koszulki lub plakaty. Gdy dotarła do ringu spojrzała tylko z pogardą na swoją siostrę, która całkiem niedawno ją zostawiła. Brie przybyła tu tylko po to, by pokazać siostrze iż jest od niej lepsza pod każdym względem.

Ostatnio edytowany przez Jakub ;x (2014-11-11 19:32:03)

Eva wchodzi.  (bd edit, przepraszam ale piszę z phone'a + jestem chory)

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=ZCrwxjtz8tE[/youtube]
Na stage'u pojawiła się postać, była to kobieta. Wysoka, lecz drobna, ale za to bardzo seksowna, jej zapierająca dech w piersiach uroda, sprawiła, iż na licach wielu mężczyzn zgromadzonych na dzisiejszym show, pojawił się błogi uśmiech. Szczęśliwi, Ci którzy są tu bez swojej drugiej połówki, bowiem dane im będzie podziwiać jakże zalotne wejście, ów drobnej kobietki - Summer Rae. Stanęła na środku sceny, tuż przed rampą prowadzącą do ringu. Rozłożyła ręce, stając w lekkim rozkroku, a jej głowa przyozdobiona lśniącymi włosami powędrowała w tył. Delikatnie zaczęła przemieszczać, swoje górne kończyny, ku kurze, tak iż lekko się złączyły. Cały sceniczny ruch blondynki, zwieńczyło seksowne ustawienie się bokiem, a jej prawe kolano zgięło się, wędrując nieznacznie ku górze.  Strzepnęła z ramion swe włosie, i lekko uśmiechając się do jednego z fanów ruszyła w wiadomym kierunku.

Przemknęła przez ścieżkę, pomiędzy trybunami lekko się rozglądając, wchodząc w interakcję z najmłodszymi. Nie zajęło jej, to jednak dużo czasu. W mgnieniu oka znalazła się przy ringu, a następnie z gracją się nań wspięła, i w tym miejscu przybierając jedną ze swych uwodzicielskich póz, przy czym zalotnie zerkając na pierwszy rząd, pobliskiej trybuny. Puściła oczko, jednemu z nich, po czym przeszła pomiędzy drugą, a trzecią liną znajdując się w pierścieniu. Jednak czy to koniec tańca zmysłów, w wykonaniu naszej drogiej Summer? Absolutnie nie. Wspięła się na jeden z narożników, tak, aby móc na nim usiąść, a nogi wygodnie ułożyć na górnej linie. Podparła się rękoma o prostopadłą linkę, oraz element łączony słupek, z cornerem. I tutaj nie omieszkała wyeksponować swych perfekcyjnych włosów, widowiskowo nimi zarzucając. Lekko zagryzła wargę, wciąż kokietując, w tej samej chwili zeskakując z poduszki na uchwycie, do mocowania sznurów. Ustawiła się w ringu, oczekując na przybycie swojej oponentki.

Ostatnio edytowany przez Barni (2014-11-13 16:56:34)

Powoli kręcąc głową, rozejrzałam się po ringu. Gail z Alexą rozmawiały w jednym narożniku, inne divy z pychą rozglądały się po reszcie zawodniczek. Moją uwagę przykuła jednak Nikki. Wiedziałam, iż będzie to mój pierwszy, najważniejszy w tej walce cel. Tak na prawdę, pas się nie liczył. Liczyło się tylko wyeliminowanie mojej tępej siostry. Może w ten sposób mogłabym wbić jej coś do tej pustej główki i pokazać, że nie liczą się tylko wygląd i kasa. Gdy usłyszałam gong momentalnie ruszyłam w jej stronę, jednak ta idiotka uciekła za plecy Summer, popychając ją w moim kierunku. Nie mogłam przepuścić takiej okazji i sprzedałam biegnącej zawodniczce Slapa w policzek. Gdy to jej nie otumaniło, dołożyłam dwa kolejne Slapy, zakończone wbiciem kolana w brzuch. Spojrzałam nad ramieniem Rae w stronę mojej siostry, siłującej się z Gail. Nie uciekniesz Nikki! Nie w tej walce! Prędzej czy później cię dorwę! Moja złość na tą idiotkę znalazła ujście w Summer. Wrzuciłam oponentkę do narożnika, w którym momentalnie zainkasowała Corner Clothesline! Osunęła się tyłkiem na matę, a ja odeszłam dwa kroki do tyłu by posilić trochę publiczność. Uniosłam w górę ręce i rozpoczęłam krzyczeć "YES! YES! YES! YES! YES! YES!" Fani jak zahipnotyzowani skandowali to jedno, krótkie słowo razem ze mną aż do momentu w którym moja adwersarka zaczęła podnosić się na równe nogi. To była tylko malutka bitwa, prawdziwa wojna dopiero się rozpoczyna!

+ 12...Pewna sprawa odnośnie teatru się zjebała, więc nie jestem w stanie nic napisać teraz.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`

Dzień wielkiej Glorii wreszcie nadszedł. Choć los po raz kolejny się do mnie uśmiechnął, ostatnie tygodnie sprawiły, że niemal definitywnie zatraciłam nadzieję na jeszcze jeden pojedynek o najcenniejsze trofeum w tym biznesie. Każdy kolejny dzień, był jak igła wbijana w mą królewską duszę. W raz z nią cierpiało serce, które na moment zaprzestało rozprowadzać błękitną esencję po moim wymęczonym ciele. Czułam się jak wrak. Zapomniana i odrzucona na samo dno pluszowa zabawka, której blasku nie da się już przywrócić. Tak myślałam jeszcze do wczoraj... Jednak gdy dziś pojawiłam się na arenie i ponownie poczułam tę atmosferę, zazdrosne spojrzenia wszystkich kobiet i męskie feromony, ożyłam na nowo. Zdetronizowana Królowa powstała z kolan. To starcie pozwoli mi odzyskać koronę, a pierwszą ofiarą mej krucjaty będzie mała...Właśnie. Kim ona w ogóle jest?

Gdy spoglądałam na jej młodziutką twarz, przez głowę przebiegało mi wiele myśli. Pierwszą była taka, że ta niedoświadczona małolata nie będzie stanowiła dla mnie żadnego zagrożenia. Drganie jej rąk zdradzało, iż stresuje się niczym przy egzaminie dojrzałości. Lekcja życia, którą chciałam jej zafundować, miała być najłagodniejszą karą za wejście do mojego ringu. Widząc jej zaczerwienienie na twarzy, szybko odbiłam się od lin i posłałam ją na deski mocnym Big Bootem, wywołując jęk zawodu wśród publiczności. Następnie nie zważając na nic, dostojnym krokiem przeszłam na druga stronę, by znów nabrać prędkości i wymierzyć jej z gracją pięknego Leg Dropa. Królowa znowu przejmowała władzę.

230

Delikatnie opuściłam głowę. Uczucie, które towarzyszyło mi w tym momencie było niesamowite. Tak bardzo pragnęłam znaleźć się w tym miejscu. Było ono niezwykłe, ponieważ było skupiskiem najbardziej zagubionych dusz. Banda rozpieszczonych, egoistycznych kobiet myślących, że mają świat na wyciągnięcie ręki. Puste, pozbawione empatii i wyższych idei lale pragnące ukazać swoją wyższość. Jakże błędne było ich myślenia. Ja byłem lepsza od nich pod każdym względem - mój umysł był czysty, nie byłam zwykłą pociechą dla oczu. Byłam wojowniczką, która wymierzy sprawiedliwość - nie byłam Divą, a kobiecym mesjaszem zapasów.

Gdy tylko padł gong rzuciłam się do najbliżej stojącej mnie przeciwniczki - Evy Marie. Była ona idealnym przykładem pustego opakowania, a ja byłam kimś kto wypełni ją uczuciami. A pierwszymi z tych uczuć będą gniew, ból i nienawiść. Podbiegłam do rywalki, kopnęłam ją w brzuch i wykonałam Snap DDT. Ta słaba istota nawet nie była w stanie zareagować, była zbyt wolna - jej bezsensowne myśli ją ograniczały. Szybko przeszłam do headlocka i utrzymując go podniosłam się z maty sprawnie przechodząc przy okazji do Neckbreaker'a. Pochyliła się nad leżącą przeciwniczką i zaczęłam szeptać jej do ucha: "Uwierz we mnie... Uwierz..". Zaśmiałam się i spokojnie odsunąłem się od rywalki oblizując wargi. Już nie mogłam doczekać się kolejnego ciosu, a gdy ta tylko się podniosła wbiłam się w nią Running Elbow'em, Marie niemal natychmiast została ścięta z nóg i ponowie runęła na matę.