"What you gonna do when we come for you?
Correle. Correle. Andale.
What you gonna do when we come for you?"



Justin Roberts: The following contest is scheduled for a Tag Team Match! Introducing first...from San Diego California. Weighning 175 pounds...The Ultimate Underdog - REY MYSTERIO!

Ostatnio edytowany przez Sithani (2014-03-16 13:31:09)

(Zaczyna Batista & The Miz)

Ostatnia wygrana na Raw, wiele zmieniał w moim dotychczasowym żywocie. Dzięki temu nie podważalnemu zwycięstwu, wraz z mym Tag Team partnerem zdobyliśmy pasy mistrzowskie. To właśnie głównie nim jestem teraz  co raz bliżej fanów tej olbrzymiej federacji, o dziwo muszę przyznać że podoba mi się to.  Ich doping pod czas wejścia naszego duetu do kwadratowego pierścienia jest po prostu wspaniały. Wiara w moje siły oraz motywacja wzrosła dosłownie w mgnieniu oka z zerowego na najwyższy możliwy poziom. Czuję że mogę przenosić góry.  W czasie, wykonywania swoje pozy na narożniku dostrzegłem małego chłopczyka z plakatem na, którym widniał czerwony napis THE ANIMAL. Przez dłuższą chwilę przyglądałem się temu dziecku, po czym wzniosłem najwyżej jak tylko potrafiłem swój pas ,drugą dłonią wskazałem na złoto. Gest ten zaskoczył wszystkich zebranych ludzi na arenie wygląda na to że Deve zmienił swoje negatywne podejście do życia.

Din, Din, Din

Zeskakując z narożnika usłyszałem metaliczny dźwięk gongu, wiedziałem że nie mogę dłużej czekać mimo tak ogromnego dopingu nie odniosę zwycięstwa jeśli się nie przyłożę do tego. Z niepewnością wymalowaną na twarzy zrobiłem pierwszy krok ku swemu przeciwnikowi, pokonując kolejne metry zastanawiałem się w jaki sposób zaatakować swą ofiarę. Po dość krótkiej analizie uznałem że muszę go podpuścić żeby pod czas ataku nie nadziać się na szybka kontrę z jego strony. Z tego właśnie powodu wyciągnąłem dłoń w stronę zapaśnika stojącego nieopodal, miałem cichą nadziej że Miz podejmie moje wyzwanie siłowe. Pyszałkowaty uśmiech mego oponenta znikł z jego twarzy w chwili, której znaleźliśmy się w tak zwanym klinczu. Przez pierwsze kilkanaście sekund pan Awansom jakoś jeszcze dawał sobie radę dopiero w momencie, którym naprawdę zabrałem się do roboty naszemu pyszałkowi zabrakło pary. Grymas na jego żabim ryjku mógł oznaczać że wkłada w to starcie naprawdę całe serce. Przez to rozmyślanie nawet nie zorientowałem się a obaj już znajdowaliśmy się w jednym z czterech narożników, wykorzystując pozytywny obrót sytuacji przytupnąłem palce swego oponenta pietą a następnie zacząłem wbijać się barkiem w jego brzuch wykonując *Shoulder Trust Multipli*

Sory brak  neta prawdopodobnie będę go miał  dopiero za  dwa tygodnie.

Po udanej  akcji  spojrzałem  jeszcze na leżącego Miza,  dość lekceważąco się uśmiechnąłem  po czym  podniosłem go energicznie na  proste nogi. Patrząc w jego zakłopotane oczy postanowiłem dokonać zmiany. I to  właśnie dla tego momentalnie cisnąłem  nim prosto  do  swojego Tag Team partnera.  Tuż przed klepnięciem Rey  w bark uderzyłem jeszcze oponenta łokciem w twarz. 

Ostatnio edytowany przez Lolix ;] (2014-03-24 13:12:03)

Początek walki Batista rozegrał bardzo dobrze, teraz gdy zostałem wprowadzony do gry wiedziałem dobrze co muszę uczynić. Jedynym moim celem, aktualnie stał się The Miz którego już niedługo na dobre zamknę w swoim świecie i tam też pozostanie. Przeszedłem pod drugą liną i wyczekiwałem odpowiedniego momentu by zaatakować Mike. Ten nie raczył wstać z naszego narożnika więc musiałem sam to uczynić. Podszedłem do niego i targając go za włosy podniosłem do pionu. Chwytając jego dłoń byłem przygotowany na jego możliwą kontrę, byłem przygotowany na każdy obrót spraw więc pora zaryzykować. Silnym Irish Whipem posłałem rywala na liny i czekałem tylko aż ten do mnie wrócił. Gdy tak się stało przechwyciłem jego ciało a następnie umieściłem je w macie przy pomocy Sidewalk Slam. Jeszcze wogóle nie zmęczony stałem tuż nad rywalem i spoglądałem mu prosto w oczy, widziałem w nich strach, a co najważniejsze ten strach był spowodowany przeze mnie. Nie mogłem wymarzyć sobie innego początku tego starcia, jeden rywal praktycznie nie przytomny leże na macie natomiast jego tag team partner Rey Mysterio stoi bezczynnie w ich narożniku i patrzy na cierpienia swojego partnera. Właśnie może tylko spoglądać, bowiem nie dam Mizowi szansy na dokonanie z nim zmiany, wykończę go do końca, odliczę a po walce gdzie nic mnie ani Batisty nie powstrzyma wykończymy razem jeszcze właśnie Reya. Chciałem już w tym momencie na niego ruszyć jednakże poczułem że Mike tak jakby chciał w jakiś sposób na nogi, nie myliłem się, złapał się on lin i próbował wrócić do stójki jednakże szybko mu to uniemożliwię, sam go podniosłem a następnie zwróciłem się w kierunku środku ringu i właśnie w to miejsce wbiłem oponenta za sprawą Lifting Side Slam. To jest ten moment! Miz nie jest w stanie nic zrobił więc mogę teraz jakoś zająć się Meksykaninem. By nie zwrócić na siebie jego uwagi cały czas spoglądam w kierunku Mizanina dopiero gdy czujność Reya była wręcz zminimalizowana do 0 ruszyłem w jego kierunku i natychmiastowo zrzuciłem go z krawędzi ringu potężnym jak i zarówno skutecznym Clotheslinem. Teraz w końcu mogłem spokojnie odpocząć, oboje rywali leżało w dwóch różnych miejscach więc nic z ich strony mi teraz nie zagraża. Brałem wdech a potem wydech nabierając powietrza by nie wypaść z swojego dobrego rytmu, bowiem jest on kluczem do mojego sukcesu. Gdy poczułem się jakbym dopiero wszedł do tego ringu, kilkoma krokami zbliżyłem się do Miza i szarpiąc za jego włosy podniosłem go i trzymając cały czas za jego kudły ruszyłem z nim w kierunku lin a następnie przerzuciłem go ponad nimi, ten wylądował dokładnie w tym samym miejscu co aktualnie znajdował się Rey. Gdy zobaczyłem, że oboje zaczynają się powoli podnosić natychmiastowo ruszyłem w kierunku lin będących tuż za mną i odbiłem się od nich, z pełnym impetem zmierzam teraz w kierunku kolejnych lin, od których jednak się nie odbijam, wykorzystując całą swoją siłę przeskoczyłem ponad nimi idealnie kontrolując swój lot następnie lądując całym swoim ciałem na dwójce rywali. Vaulting Plancha. Miz zarówno jak i Rey padł niczym rażony piorunem, co pokazało jaką przewagą aktualnie dysponujemy ja oraz Batista nad swymi rywalami. Sędzia odliczał cały czas więc podniosłem uprawnionego rywala do bycia w ringu jakim jest Miz i wepchnąłem go do ringu, następnie sam za nim wchodząc, przeciągnąłem go na środek ringu i spróbowałem próby pinu. Jednakże na moje nieszczęście sędzia klepnął w matę tylko dwukrotnie. Przepełniony wściekłością i nabuzowany do granic możliwości, oparłem się o jeden z narożników i z niedowierzaniem spoglądałem na mojego rywala. Jakim cudem? Jak mu się to udało? Zainkasował tyle akcji i nadal jest w stanie walczyć... Wiedziałem, że ta walka będzie bardzo ciężka, jednakże nie sądziłbym że aż tak. Miz postawił mi bardzo ciężkie warunki walki, mimo że to ja cały czas jestem tym dominującym w ringu. Nie pozostawił mi wyboru.. Pora zaatakować bardziej wiarygodnie. Z problemami podniosłem adwersarza do pionu i począłem okładać jego twarz solidnymi ciosami które idealnie trafiały w wycelowany punkt. Patrzcie na to! Wykrzyczałem w kierunku ignorantów zwanych też kibicami i uniosłem Miza na swoje barki, padając z nim do tyłu. Samoan Drop idealnie odzwierciedlił przebieg tego pojedynku. Monster Animals dominują od początku do końca pokazując, że nie bez powodu mają zaszczyt nosić pasy Tag Team na swoich biodrach...



UM TACTICS:

Pewien swego, stałem w jednym miejscu czekając na moment w którym to Mizanin wstanie na swe nogi by móc po raz kolejny sprowadzić go do parteru.  Gdy ten moment w końcu nadszedł Mike wiedział co go zaraz spotka, bowiem szybko znów padł na matę. Zachowanie bardzo głupie jednakże nie pozbawione sensu. W ten sposób ma dłużej czasu by dojśc do siebie... Po moim trupie! Nie będzie tak łatwo, nie ze mną. Zblizyłem się do pół przytomnego rywala i podniosłem go do stójki i byłem przygotowany do ataku. Kopniakiem w brzuch zmusiłem rywala by delikatnie zgiął się w pół,  następnie jego głowę umieściłem pomiędzy swoimi nogami, następnie wyniosłem go na swoje ramiona by następnie rzucić go przed siebie za pomocą Fallaway Powerbomb. Rey Mysterio zaczął powoli wracać na krawędź ringu i dlatego też do akcji właśnie wkroczył Batista który zaszedł Mysteria od tyłu i szarpnął za jego nogę tak że ten przyłożył głową o krawędź ów ringu. Teraz gdy nic mi już nie zagraża przeciągam rywala na środek ringu gdzie zapinam silny Armbar.

Mam nadzieję, że mogę to zrobić.

The Miz odklepuje! Wygrywają Monster Animals!