Wbija twój dzisiejszy pogromca...

Opierając się nadal o corner, spoglądam na Rey'a który posiada tytuł który powinien być mój! Najpierw zdobyliśmy pasy tag-team'owe, a zaraz po tym odebrał mi tytuł Stanów Zjednoczonych. Zmierzyliśmy się ostatnio dopiero na RAW gdzie wystawiłem swojego partnera w pojedynku. Później na Elimination Chamber zostaliśmy ostatnimi w klatce i Mysterio pokonał mnie w emocjonującej walce. Nie wierzę do dziś, że zwyciężył, ale teraz w tym momencie pokaże, że to był tylko mały błąd. Dziś pokaże, że nadal mam szansę i chęć na pas który posiada Meksykanin i chętnie zmierzyłbym się z nim o niego na największej gali roku czyli Wrestlemanii który będzie za kilkanaście dni. Na tejże gali za wszelką cenę musiałbym wygrać i zdobyć pas na który pracuje od początku swojego pobycia w tej federacji i nareszcie pokazać wszystkim, że to nie wszystko co pokazałem, albowiem mam jeszcze parę asów w rękawie. Zwinnie odpycham się od narożnika i przystaje na przeciwko oponenta i rozmyślam nad planem który chcę wcielić w życie na początku walki wieczoru. Rozglądam się po arenie oraz po zebranych fanów wrestlingu którzy czekają na walkę wysokich lotów którą na pewno zapewnimy. Publiczność została zagłuszona dźwiękiem gongu który rozległ się po całej hali, wielkim echem. Równocześnie gdy usłyszałem ten metaliczny dźwięk, zacząłem krążyć na mojej połowie kwadratowego pierścienia w celu uśpienia jego czujności. Widownia zauważając, że obaj czekamy na odpowiedni moment do ofensywy, wybuchła wielkim pop'em jak za równo heat'em. Byłem pewien, że będę tym złym w walce, co w ogóle mi nie przeszkadzało, a ich jęki dodawały mi siły. Nadal chodziłem przed oczami Rey'a równocześnie rozgrzewając nadgarstki i przygotowując się psychicznie na ten ważny dla mnie pojedynek. Podszedłem na kilka kroków do Mysterio, a gdy zauważyłem, że to odpowiedni moment, żeby wyjść z ofensywą, zamarkowałem zryw. Oscar był przygotowany na to i przyjął styl obronny. Uśmiechnąłem się pod nosem i poprawiłem rękawki, stojąc przed Gutiérrez'em. Opuściłem wzrok w dół i pobrałem kilka dawek tlenu, albowiem zaraz zacznę torturować swojego rywala. Wbiłem się stopami w matę i wykonałem zryw w stronę wroga, serwując mu na wejściu silne low kick'i. Byłem pewien, że to nie wystarczy, więc na przemian dodawałem mu dodatkowy sierpowy w jego skroń z mych obu rąk. Po kilku uderzeniach, przepchnąłem go do corner'a o który się oparł, a ja nadal dodawałem od siebie kopnięcia na przemian z silnymi knife-edge chop'ami po których klatka piersiowa lotnika stawała się czerwona. Byłem zadowolony z takiego stanu początku tej batalii, więc nie dając mu nawet drobnej szansy, żeby odpoczął, znów zaczynam kopać go w brzuch. Walka nazywana Street Fight'em była bez zasad, więc mogłem robić wszystko, co mi się żywnie podoba. Rey dosłownie wkleił się w corner, dlatego chwyciłem go za rękę i postawiłem sztywno na nogi. Wykręciłem tą właśnie kończynę i wysłałem go w stronę lin za pomocą irish whip'a. Rey odbija się od nich i rozpędzony, wraca w moją stronę, ale zostaje ścięty z nóg przez silnego clothesline z mojej lewicy. Rey padł na matę, jednak po chwili znów stał na nogach, więc powtórzyłem tą akcje jeszcze dwukrotnie gdy już byłem pewien, że nie wstanie tak prędko. Schyliłem się i zobaczymy się na Wrestlemanii, za wszelką cenę się tam zmierzymy. krzyknąłem mu te słowa w twarz i zacząłem szaleńczo stomp'ować jego kończyny oraz głowę. Wyprostowałem się, zarzuciłem włosami do tyłu i wziąłem parę wdechów. Wściekłość wygrała nad innymi emocjami i rzuciłem się na niego rozkrokiem. Zaserwowałem mu paręnaście uderzeń pięścią w twarz. Rey próbował unikać i bronić się przed nimi, ale jego garda była marna i wręcz śmieszna, więc tym samym moje uderzenie sięgały celu. Nie kiedy dokładałem headbutt'a który mocniej uszkadzał czaszkę Oscar'a, ale również te uderzenie czułem. Odepchnąłem rywala i wstałem przy buczeniu widowni którą obrażała mnie słownie. Chciałem ich bardziej rozzłościć, więc stanąłem na środku ringu, rozstawiając ręce i ustawiając palca w znaną konfigurację. Cały czas miałem schyloną głowę, mając skierowane oczy na przyklejonym przeciwniku. Publiczność wybuchła wielkim heat'em jak bomba którą odpaliłem. Podszedłem do lin gdzie pod trzecią wyszedłem na tak zwany apron i zeskoczyłem z niego. Zajrzałem pod kwadratowy pierścień w poszukiwaniu jakiegoś przedmiotu. Na ślepo i po omacku, szukałem dłonią jakąś rzecz która zostanie moją sojuszniczką na parę minut. Poczuwszy coś drewnianego, chwyciłem pewniej tą rzecz i wyjąłem kij kendo! Podniosłem go do góry i wturlałem się z powrotem do ringu. Mysterio klęczał, a gdy zobaczył co mam w rękach, zaczął machać rękami. W jego oczach zobaczyłem tylko strach! Puściłem na chwilę kij i pomagając sobie jego ręką, podnoszę go. Łapie, uprzednio upuszczoną rzecz i zaczynam go okładać nią dopóki kij nie pęknie. Jego tors i plecy są dość mocno czerwone, więc pozostało mi tylko dobić go jakąś akcją z mego nieograniczonego arsenału. Przypomniała mi się moja ostatnią walka, więc wiedziałem już co zrobić! Wymierzyłem potężny gut kick w jego przeponę po którym się schylił, a sam odwróciłem się już do niego plecami. Na szczęście chwyciłem jego łeb i oparłem sobie go na barku, wykonując akcję pod nazwą Stunner po którym Rey dosłownie odleciał na kilka cal do tyłu. Zwinnie wstałem, uczyniwszy wspaniałą sprężynkę która została nagrodzona aplauzem przez moich oddanych fanów. Bez litości chwyciłem głowę oponenta i wynosząc ją do góry, ustawiłem mistrza WWE w pionie. Rey, chwiał się jak pijany, więc żeby ukrócić jego męki, wsadziłem sobie jego głowę pod pachę. Trzymając go w tak zwanym DDT Clutch'u, chwyciłem go za gacie i wyniosłem, serwując Lifting DDT. Jego głowa dosłownie wbiła się w matę jak nóż w masło, więc zadowolony, wstaję na nogi. Uśmiecham się szyderczo, spoglądając na mego delikwenta i cofam się do corner'a. Opieram się o niego i biorę parę wdechów równocześnie obmyślając dalszą taktykę.

Kontra przed Reverse of Fate

Tak się zastanawiałem czy ci zaliczyć czy nie . Bo kontra  słabo opisana i możliwe jest tylko obrót i wbicie w narożnik , ale iż to jest najważniejsze zaliczam ci .

Jedziesz dalej......

Pragnę zauważyć, że Hardyz popełnił błąd, punchowanie za siebie powoduje, że cios wytraca siłę i nie czyni rywalowi szkody, dla mnie kontra nie jest ok, ale skoro Hardyz tak zarządził

Podłączam się pod odpowiedz w ten sposób trudno by mu było zdążyć ale jeśli Hardyz tak chciał to proszę.. Ps. Hardyz nie sędziuj tej walki... ~Rafi~

Bronco Buster a zaraz za nim Dropkick...

Po czym kilka uderzeń w głowę Jeffa metalowym krzesłem...

Dalej Mistrzu Reju Fristajlo...

Jeff powoli podnosi się na nogi Rey widząc to wlewa do ust jakąś zieloną breję po czym wypluwając w twarz przeciwnika zapina mu ręce kajdankami... To nie koniec zdezorientowany Hardy od razu dostał Dropkick po którym  upadł na drugą linę gotowy do 619... Mysterio czując się na fali odbija się od lin ............................................ Jeff, ręce skute kajdankami, cała twarz w czymś zielonym, słyszysz jedynie ze ten chce, przygotowuje się finishera. Słysząc ze on biegnie już możesz jakoś skontrolować, uciec z ringu by nie dostać finishera. Musi być dobrze opisane by zostało zaliczone...

(Musiałem dać kontrę, gdyż M@rceli dostał kontrę opisał słabo ale mu zaliczyli więc teraz tez jest kontra)