Bitwa, w której nie ma strony dominującej. Starcie, które od dłuższego czasu sprawia wrażenie pojedynku bez zwycięzcy, wreszcie będzie musiało się zakończyć. Trójka śmiałków walczących w ringu, każdy w jednym prostym celu — możliwość walki o pas InterNational! Jednakże tylko JEDEN opuści kwadratowy pierścień z tarczą, pozostali wrócą na niej. Stanąwszy w letargu przed konkurentem, dłonie swe miałem opuszczone wzdłuż talii, a wzrok wbity w ślepia „szaleńca". Twarz pozostawiona bez żadnych emocji, jej kamienny wyraz ukazywał me prawdziwe oblicze. Przybywając do federacji, nie miałem zamiaru wracać do swej wioski z pustymi rękoma — nie przypłynąłem tutaj na darmo. W żadnej płaszczyźnie nie spotkałem jeszcze tak wymagającego przeciwnika, jakim jest Havoc. Nie zważając jednak na ten fakt, stawiam mu czoła — jak równy z równym!

Przede wszystkim rozumiem teraz potrzebę wiary – czystej, ślepej, nic sobie nierobiącej z rozumnych argumentów – gdyż wiem, że tylko ona pozwala przetrwać w nieskończonym, dzikim oceanie wszechświata, rządzonym nieczułymi prawami i całkowicie obojętnym na los małych, myślących istotek, które go zamieszkują.
Wielokrotnie próbowałem przejąć kontrolę nad ów batalią, jednakże za każdym razem powalał mnie silny ból. Był nieodłączną częścią mego świata tak jak zbyt małe, gorące słońce i zielonolazurowe niebo. Ból stał się moim sojusznikiem, aniołem stróżem, jedyną nicią łączącą mnie jeszcze z ludzkością. Wreszcie przyszedł czas, aby po dłuższej refleksji ruszyć z ofensywą. Trafiając w facjatę idealnie wymierzonym European Uppercutt'em sprawiłem, iż przeciwnik nieprzygotowany na taki zbieg wydarzeń zachwiał się na nogach — wtedy pobiegłem przed siebie. Odbijając się od lin, w drodze powrotnej trafiłem antagonistę potężną „włócznią” - Spear! Prostując momentalnie swą sylwetkę, niesiony przypływem adrenaliny udałem się w kierunku Assasyna. Gdy ten zamierzał osiągnąć pion, zaaplikował na szczękę kolano — High Knee!

250/250
30/30

Zbooker

Post dobry, jeden z Twoich lepszych i z tego co się naliczyłem brakowało jednego lub max dwóch przecinków - więc co do tego jest duża poprawa.
Stanąwszy w letargu przed konkurentem, dłonie swe miałem opuszczone wzdłuż talii, a wzrok wbity w ślepia „szaleńca". - w tym zdaniu jest za dużo zbędnych słów, co działa na płynność czytania. No i ogółem do reszty nie mam się co przyczepić, bo wszystko było. Może dodałbym trochę więcej publiki...

Haris

W pierwszym zdaniu już rzuca się w oczy słowo ,,na przeciw", oczywiście pisze się to razem... To było łatwe do wychwycenia, dziwne, że tego nie ogarnąłeś. Pod koniec pierwszej części ten sam błąd. W sumie mogłeś już go sobie oszczędzić, albo chociaż jakoś zamienić - powtórzenie. Potem w następnej części takie ciężkie zdanie z literówką, nieprzyjemne, że tak powiem....
Szczeka mężczyzny - no proszę, wykryto czasownik!
Mimo, iż słyszał hasała wsparcia rzucane w jego stronę przez publikę on nadal stał - starał się utrzymać bestię na wodzy. - brak przecinka, bardzo nieprzyjemne do czytania, mogłeś trochę oszczędzić słów, serio...
Nie Rangnar, tylko Ragnar, ech... Coraz gorzej, coraz gorzej, a pierwszy post był taki dobry... Potem na końcu jeszcze kilka połkniętych przecinków...

Decyzja jest prosta, w każdym aspekcie przeważał Zbooker, jedynie widownia lepsza u Harisa, więc viking może skończyć walkę.

1... 2... 3...

Zbooker wygrywa, 0,5 litra dla niego!

Ostatnio edytowany przez Curix (2017-03-31 22:26:44)

Stop stop stop... (Nagle na rampie pojawił się nikt inny jak sam Shane z mikrofonem w ręku) Po co zaraz te niedozwolone ataki, ciosy i szpile wbijane w plecy swoich rywali, aby w następstwie zapłonął ogień nienawiści? Danny jesteś wikingiem jak ten którego właśnie w zakazany, najgorszy sposób, od tyłu zaatakowałeś jak najgorszego wroga. To on tymsczesem zapracował sobie ciężką własną pracą na wygraną i pretendenta. Ale wiesz co?... Podoba mi się twoja zaciętość w dążeniu do celu. Mimo, że przegrałeś naprawdę niewielką różnicą, ale jednak przegrałeś to postanowiłeś zaryzykować własny kontrakt i odwalić coś takiego. Choć powinienem jak to było w przypadku Dolpha, właśnie teraz nasłać na Ciebie pogromców buntowników, sprzeciwiających się wyznaczonym zasadą to jednak dam Ci szansę... Ty sam w końcu nie tak dawno pomogłeś mi w zniszczeniu Zigglera. Dlatego, właśnie dam Ci szansę i zarazem jak się zapewne domyślasz - drugiego pretendenta. Spraw, abym nie pożałował swojej decyzji.