Leżący na środku ringu Drew był dla mnie łakomym kąskiem do pożarcia. Bez zbędnych rozpatrywań za i przeciw ruszyłem w kierunku przeciwległych mi lin i wskoczyłem na nie, co pozwoliło mi wylecieć w powietrze! Złożyłem się do salta w tył i tak opadając na przeciwnika wykonałem Lionsault! Publiczność nagle zamilkła, zaszokowana przebiegiem zdarzeń. Mimo mojego prowadzenia, każdy fan był wręcz pewien, że Szkot odżyje i zwycięży w tym pojedynku. Jakże przykro, że musiałem ich wszystkich wyprowadzić z błędu! Momentalnie podniosłem kwiczącego z bólu Mcintyre'a i solidnym slapem sponiewierałem jeszcze, nim wykończyłem rywala. Zaśmiałem się, kręcąc głową.

- Byłeś blisko Idioto! Ale Jericho jest dla Ciebie zbyt dobry! Masz, to Dar Jericho! Pij póki możesz!

Po tych słowach podskoczyłem, składając się do wykonania akcji kończącej i łapiąc rywala za głowę. Ułamek sekundy później Codebreaker został zaaplikowany, a ja padłem na nieprzytomnego adwersarza, przypinając go! Ten dzień oznaczcie sobie jako początek Ery Jericho!