Wątek Zamknięty
#9. Triple Threat Match:
Suicide versus John Morrison versus Massada
Osiągnięcia:
2# Tag Team Champion (Bully Ray, Big E)
1# NXT Champion (Tyson Kidd)
1# US Champion (Tyson Kidd)
JOHNNY GARGANO JEST PRAWOWITYM MISTRZEM IC
Offline
WBIJAM
Character Card:
Mr. Splendor
Streak:
0/0/1
Achievements:
~~
Summary Match:
Aztec Warfare Match - lose by. pinfall
Offline
No to zaczynajcie. Kto ładniej na 300 słów, powodzenia.
N W U A C H I E V E M E N T S
1x United States Champion (CM Punk)
1x WWE World Heavyweight Champion (CM Punk)
nWU Hall of Famer
Graphic of the Year 2016
Offline
+12 h
Ostatnie tygodnie były dla mnie wyjątkowo ciężkie. Każda cegła ciągnęła za sobą kolejną pozostawiając po sobie nagusieńki fundament. Cała moja kariera została rozbita w drobny mak. Stoję tu - w kwadratowym pierścieniu - i to moja jedyna szansa na pokazanie się w końcu z dobrej strony. Poprzednie porażki sprawiły, że dostałem od losu kopa w dupę ale pomogły mi za to nabrać pewności siebie. Muszę przestać się obijać i wznieść na wyżyny. Szaman seksu - najważniejsza persona w Ameryce - nie może zostać upokorzony przez brukowce, które towarzyszą mu na każdym kroku. Czas postawić sobie konkretny cel w życiu i podążyć za jego spełnieniem po trupach.
Opierając się o narożnik, obserwowałem każdy ruch, a nawet oddech przeciwnika. Wiem, że tego wieczoru nie mogę się stoczyć. Ba... wręcz muszę udowodnić każdemu, że moja osoba w tej federacji jest jeszcze potrzebna. Miałem gdzieś gorliwych dziesięcioletnich kibiców, którzy przyglądali się całemu przebiegowi tej walki. Z dwojga złego, to niby ja według ich ocenie wyszedłem na tego gorszego, któremu skupia się mniej uwagi niż dotychczas. Rewolucja nadchodzi małymi kroczkami ale najlepsze zawsze zostawiam na koniec. Wygrana z MASADĄ będzie jej tylko zapieczętowaniem.
Usłyszawszy gong, od razu ustawiłem się na środku ringu oczekując ruchu ze strony oponenta. Najwidoczniej przeciwnik był zmieszany całą sytuacją..bo w sumie, jakim cudem taka szara myszka może próbować przejąć ofensywę stając twarzą z twarzą z rodowym psycholem? Nie tracąc ani chwili, szybko podbiegłem do Masady i wymierzyłem mu skuteczną serię Punchów w twarz. Ów atak nawet nie zrobił na nim żadnego wrażenia ale pozostawił po sobie czerwone ślady na jego policzkach. To zdecydowanie za mało żeby obalić 185 centymetrowego 'potwora' więc w bonusie zaserwowałem Masadzie potężne Enzuiguri.
BALUJCIE SIĘ NARODY! ERA MORRISONA NADCHODZI!
Ostatnio edytowany przez Kostek (2016-09-04 15:44:50)
Character Card:
Mr. Splendor
Streak:
0/0/1
Achievements:
~~
Summary Match:
Aztec Warfare Match - lose by. pinfall
Offline
Agresja, siła zniszczenia i radość z zadawania bólu - te cechy zbyt długo pozostawały uwiązane na smyczy dobrych manier i walki dla publiki. Nie dawało mi to nic, poza wewnętrznymi mękami - udawałem kogoś, kim nie byłem. I co mi z tego przyszło? Nic, tylko porażki i upokorzenia. Teraz jednak wszystko potoczy się inaczej, czemu? Ponieważ bestia już nie chodzi na sznurku, bestia jest wolna!
Pierwszym, który miał zasmakować mocy nieokiełznanej destrukcji miał był jakiś zniewieściały pajac. Nie interesowało mnie kim on jest, ani co osiągną - to bez znaczenia. Liczyło się tylko to, ile ciosów zdoła przyjąć, nim złamię jego wolę do dalszej walki, nic więcej.
Słysząc, jak metaliczny dźwięk rozchodzi się po sali miałem już gotowy cel i plan, dzięki któremu miałem ten cel osiągnąć. Z szyderczym uśmiechem wymalowanym na ustach ruszyłem ku swemu rywalowi. Nie bałem się go, nie miałem ku temu powodów - byłem bardziej doświadczony w boju, wiedziałem czym jest ból i potrafiłem go zadać, jednym słowem wiedziałem jak do zniszczyć.
Obserwując, jak rywal ostrożnym krokiem zbliża się w moim kierunku lekko zgiąłem się w kolanach przygotowując się na zadanie szybkiego ataku. Nie odrywając wzroku od długowłosego adwersarza ze spokojem liczyłem jego kroki - jeden.... dwa... trzy - teraz! Gdy dzieląca nas odległość skróciła się jedynie do jednego kroku, nie zastanawiając się wiele ruszyłem w jego kierunku zadając mu obalający Lariat. Przeciwnik z głuchym uderzeniem upadł na matę, z której błyskawicznie zdołał się podnieść - to był błąd. Z pełnym impetem wbiłem czubek swego buta w jego przeponę, następnie zaś posłałem go na deski po raz drugi, tym razem za sprawą Butterfly Suplex'a.
Jedno spojrzenie wy jego kierunku wystarczyło, aby upewnić się, że prędko się nie podniesie. Wykorzystując daną mi chwilę wspiąłem się na narożnik, aby z jego szczytu pozdrowić widzów środkowymi palcami. "Walcie się! Nikt z was nie może się ze mną równać!" - wykrzyknąłem w ich kierunku otrzymując w zamian oczekiwaną falę gwizdów - o to mi chodziło.
300/300
25/30
03.05.2015 - 09.07.2020
Nie osiągnąłem nic
Offline
Oba posty nie były jakieś idealne lecz stały na dobrym poziomie. Gimmickowo obaj nie zawiedliście za co duży plus. Treściowo w moim mniemaniu nieco lepiej wypadł Masada. U obu z was były jakieś nieznaczne błędy jednakże tak po prostu lepiej i płynniej czytało mi się KŁ w wykonaniu Harisa.
Osiągnięcia:
2# Tag Team Champion (Bully Ray, Big E)
1# NXT Champion (Tyson Kidd)
1# US Champion (Tyson Kidd)
JOHNNY GARGANO JEST PRAWOWITYM MISTRZEM IC
Offline
Stojąc na narożniku czułem się na władca - pan życia i śmierci, był to fakt. Wszyscy, bez wyjątku widzieli w jaki sposób pomiatałem moim "rywalem". Ta długowłosa dziwka nie była w stanie sprostać tempu, jakie narzucałem. Korzystając z chwili mojej nieuwagi, były mistrz postanowił ruszyć dupę i w końcu wstać - "Bardzo dobrze" - pomyślałem. "Sam daje mi okazję, aby bardziej go skopał, no ale skoro nalega". Z tą myślą wybiłem się z mojej pozycji i z pełnym impetem wbiłem się w jego pierś obiema podeszwami butów - Missile Dropkick.
Moja ofiara niczym szmaciana lalka upadła na plecy, zaś ja niespiesznie podniosłem się z desek. Wiedziałem, że to tylko kwestia czasu, aż zniszczę tę marną imitację wrestlera, nie było innej możliwości. Opierając się o liny spoglądałem jak rywal po raz kolejny podnosi się z do pionu. Było mi go prawie szkoda, jednak nie miałem sentymentu dla ludzi takich jak on - słabych i niezdolnych do walk na najwyższym poziomie hardcoru. Z wolna ruszyłem ku stojącemu, lecz zamroczonemu przeciwnikowi. Lekko ugiąłem kolana szykując się, aż twarz mego przeciwnika zwróci się w moim kierunku. Uśmiechnąłem się krzywo, a gdy wyczekiwana przeze mnie sytuacja w końcu nastąpiła potraktowałem szczękę rywala Superkick. Nie upadł on jednak, gdyż znajdujące się za nim liny uniemożliwiły mu to, zaś mi stworzyły idealną okazję, by wyprowadzić kolejną akcję.
Bez najmniejszych skrupułów objąłem ręką głowę rywala, oplotłem go swoimi nogami tym samym sprowadzając go do parteru, gdzie ostatecznie zapiąłem Arm-Trap Guillotine Choke. Pora zakończyć to wszystko.
"Zdychaj cipo. To nie miejsce dla takich jak ty - grzecznych chłopców." - wyszeptałem w jego ucho, a następnie docisnąłem mocniej zapiętą już dźwignię.
Sorry za ewentualny błąd w nazwie dźwigni, na filmiku niezbyt dobrze ją widać
Dźwignia
03.05.2015 - 09.07.2020
Nie osiągnąłem nic
Offline
4 szanse na wyjście z dźwigni.
N W U A C H I E V E M E N T S
1x United States Champion (CM Punk)
1x WWE World Heavyweight Champion (CM Punk)
nWU Hall of Famer
Graphic of the Year 2016
Offline
Liczy się zawsze pierwsze wejście..Cóż, w moim przypadku było ono cholernie nieudane. Rywal zdominował mnie jak jakaś szmatę. Hmm..rodzice chyba nie nauczyli go kultury osobistej i tego że nie krzywdzi się wysoko postawionej osoby w tym kraju. W końcu tytuł szamana seksu jest tylko jeden a przeciwnik najwyraźniej nie wie nic na temat prawdziwego seksapilu. Może zżera go zazdrość, że został obdarzony przez naturę wyjątkowo krzywą i nieapetyczną mordą?
W każdym bądź razie byłem w opałach. Dźwignia, jaką mi założoną coraz bardziej dała się we znaki a ból każdej części ciała z sekundy na sekundę się nasilał. Skorzystałem z faktu, że jestem niedaleko lin i energicznie położyłem najbliższą nogę na ów sznurek.
Character Card:
Mr. Splendor
Streak:
0/0/1
Achievements:
~~
Summary Match:
Aztec Warfare Match - lose by. pinfall
Offline
Udane...
Poatakuj trochę, gdyż kluczowy moment może zakończyć tą walkę przedwcześnie.
... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ...
Chris Jericho KP
... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ...
Piszę po nocach...
Czasem bez skreśleń jak Mozart...
Widzę to w oczach tubylców z okolicznych moczar...
Mówią mi "Nie odkładaj pióra, bo rap akurat potrzebuje tych, co przetną grubą sieć jak tarantula, bo...
"Dać Ci mikrofon to jak zlecić coś komuś..."
Zawsze miałem świętych ziomów- byli jak "Święci z Bostonu"!
Czasem pomogłem coś komuś innym razem ktoś pomógł...
I tak wdzięczność do zgonu trochę jak w GhostDog'u...
Są znowu...! Kipi atrament, a rapy ukochane są dla nas koranem...
Skończę to jak Mahomet ranem, tematy same płyną wszechoceanem...
Skuma to Do 3% Amen! 3W Fokus...!
... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ...
Offline
24h!!
Dalej Hariss.
... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ...
Chris Jericho KP
... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ...
Piszę po nocach...
Czasem bez skreśleń jak Mozart...
Widzę to w oczach tubylców z okolicznych moczar...
Mówią mi "Nie odkładaj pióra, bo rap akurat potrzebuje tych, co przetną grubą sieć jak tarantula, bo...
"Dać Ci mikrofon to jak zlecić coś komuś..."
Zawsze miałem świętych ziomów- byli jak "Święci z Bostonu"!
Czasem pomogłem coś komuś innym razem ktoś pomógł...
I tak wdzięczność do zgonu trochę jak w GhostDog'u...
Są znowu...! Kipi atrament, a rapy ukochane są dla nas koranem...
Skończę to jak Mahomet ranem, tematy same płyną wszechoceanem...
Skuma to Do 3% Amen! 3W Fokus...!
... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ...
Offline
Jeden błąd, a mój plan zniszczenia rywala legł w gruzach. Musiałem jak najszybciej naprowadzić walkę na właściwy tor! Bez ani chwili zwłoki puściłem uchwyt zapięty na rywalu i powoli przemieściłem się w kierunku środka ringu. Byłem zmotywowany, aby wygrać te steracie i żeby udowodnić wszystkim, że nie potrzebuję pomocy fanów, aby coś osiągnąć.
Stojąc opaty o liny na drugim końcu ringu, obserwowałem, jak rywal powoli podnosi się z maty. Chciałem zaatakować go jak najprędzej, jednak nie mogłem pozwolić, aby pucha i niekontrolowana wściekłość przejęły nade mną kontrolę.
Z ironicznym uśmieszkiem patrzyłem, jak długowłosy pajac zbiera się z maty, nie był on jednak utrzymać się prosto w pionie, chwiał się i za taczał - to była idealna okazja. Raźnym krokiem ruszyłem w jego kierunku, aby po chwili złapać go za nadgarstek, aby chwilę później pchnąć go w kierunku lin.
Powracając z dwukrotną siłą John natkną się na trafiający w swoją twarz Big Boot. Adwersarz runął z hukiem na matę, poderwał się z niej kierowany bardziej nieprzytomnym instynktem, niż zdrowym rozsądkiem. Tym razem również otrzymał ode mnie solidny cios, tym raz był to równający go z matą Discus Clothesline.
Stojąc nad jego nieprzytomnym ciałem nie czułem nic innego niż pogardza zmieszana z agresją. Chciałem urwać mu każdą kończynę, a następnie nadziać każdą z nich na jeden z narożników ringu. Miałem jednak lepszy plan. Łapiąc go za nogi bez problemu odwróciłem go na plecy.
"I jak się wam podoba? Możecie gwizdać, możecie nienawidzić, jednak bawi was to. Jesteście jak zwierzęta - chcecie krwi i agresji. Proszę bardzo, dostaniecie to."
Kończąc wykrzykiwać te słowa ruszyłem w kierunku, aby odbiwszy się od nich wbić się w plecy rywala Sentonem. Leżąc nad nim dostrzegłem jak w spazmach bólu Morrison poderwał głowę. Jego twarz była wykrzywiona w grymasie bólu - to dobry znak. Podrywając się z jego pleców stanąłem na nim w rozkroku. "Złamie go, zniszczę" - z tą myślą zapiąłem na nim mający dopełnić dzieła zniszczenia Camel Clutch*. Besta się rodzi - ja się rodzę, a on będzie jedynie pierwszym, który pozna moją skrywaną siłę.
*UM Tactics
03.05.2015 - 09.07.2020
Nie osiągnąłem nic
Offline
Udane i zapiete 3 szansę dla jomo
... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ...
Chris Jericho KP
... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ...
Piszę po nocach...
Czasem bez skreśleń jak Mozart...
Widzę to w oczach tubylców z okolicznych moczar...
Mówią mi "Nie odkładaj pióra, bo rap akurat potrzebuje tych, co przetną grubą sieć jak tarantula, bo...
"Dać Ci mikrofon to jak zlecić coś komuś..."
Zawsze miałem świętych ziomów- byli jak "Święci z Bostonu"!
Czasem pomogłem coś komuś innym razem ktoś pomógł...
I tak wdzięczność do zgonu trochę jak w GhostDog'u...
Są znowu...! Kipi atrament, a rapy ukochane są dla nas koranem...
Skończę to jak Mahomet ranem, tematy same płyną wszechoceanem...
Skuma to Do 3% Amen! 3W Fokus...!
... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ...
Offline
Wątek Zamknięty