From Waco Texas
Weight 216 lb
"HARDCORE ONE" MASADA

Wchodzę wkurwiony.

Z tego co mi wiadomo to jesteście w pokojach i wyglodniali czekacie na swoje wejście. Pas wisi nad ringiem, rozpocznie najświeższy czyli Ahmed i Spajk dam wam opiis sytuacji na Max 300 słów (kolejna osoba wchodzi po 5 poście sędziego)

+12h

Edit : jeszcze +12 do tamtego czasu

Ostatnio edytowany przez Ahmed (2016-07-26 05:03:04)

Nadszedł ten wyczekiwany przez wszystkich dzień. Bestia wreszcie zasiądzie na tronie, a co za tym idzie, rozpocznie się panowanie nocy. Moi rywale poznali, czym jest mrok. Zaznali go we wcześniejszych starciach ze mną, jak i wczoraj - zamknięci w celach. Teraz w ich gestii leży to, co zrobią z nowo nabytą wiedzą. Mógł on stać się ich największym przeciwnikiem, lub sprzymierzeńcem. Dlaczego oddałem im tak wielką przysługę? Najzwyczajniej w świecie brakowało mi rozrywki, a łowca lubi wyzwania, jak i podróże w nieznane.

Naprzeciw mnie jako pierwszy stanął Christian. W pierwszym pojedynku z tą personą nie miałem zbyt wielu kłopotów, więc zapewne i tym razem okaże się jedynie przekąską dla potwora. Gong obwieścił początek batalii o złoto, które zwisało nad naszymi głowami. Kapitan Charyzma przez pewien czas spoglądał na pas, jak gdyby był on bóstwem. Jednak czy właśnie o to świecidełko tu chodzi? Nie sądzę ...

Zaczęliśmy powoli krążyć po kwadratowym pierścieniu. Co jakiś czas stąpałem stanowczo po macie, aby sprawdzić czujność rywala, który zdawał się być wpółobecny na miejscu starcia. Światło, które panowało na arenie oślepiało go w znacznym stopniu, co jest normalnym zachowaniem po tylu godzinach spędzonych w mroku. Ja byłem w znakomitej formie, a apetyt dopisywał mi wyjątkowo dzisiejszej nocy. Ogarnięty myślą o uczcie w postaci cierpienia na twarzy rywala ruszyłem stanowczo w jego stronę, zapychając go do narożnika. Widać było, że samotnia nie została jego przyjacielem, jedynie odebrała mu siły. "Nic nie wyciągnąłeś z lekcji, której Ci udzieliłem nędzny człowieku!" - wykrzyczałem prosto w jego nieobecną twarz. Potężny slap z mojej strony wylądował prosto na klatce piersiowej rywala. Miejsce uderzenia zalało się czerwienią, co wywołało szeroki uśmiech na mej paszczy. Wyraz bólu na jego buźce jedynie wzmógł mój zwierzęcy apetyt, co nie wróżyło dobrze dla żadnego z uczestników dzisiejszej walki.

Niemalże idealne wejście w pojedynek - pierwszy z rywali leży już na macie. Jak szybko mogło się wszystko zmienić, w jednej chwili z przerażonego weterana zrobiłem się ponownie gotowym do walki zawodnikiem, dla którego bariera wieku nie istnieje. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że w dalszym etapie walki pójdzie mi tak samo łatwo.

Podniosłem lezącego Boogeymana aby po chwili wbić go w narożnik. Przeciwnik uderzył głową w metalową rurkę co delikatnie go oszołomiło. Ja natomiast postanowiłem to wykorzystać biorąc rozbieg poprzez odbicie od lin. Gdy nabrałem trochę rozpędu, a oponent spojrzał w moją stronę otrzymał on Hurricanranę. Podniosła się nagle wrzawa na trybunach, ludzie znów we mnie uwierzyli i choć nie liczyłem na nich wcale to mimo wszystko stanowią jakiś dodatkowy bodziec, dzięki któremu walczy się lepiej.

Po chwili ponownie postawiłem rywala na nogi. Tym razem po to aby zaaplikować Backbreaker. Nie pozwoliłem jednak upaść Boogeymanowi, bowiem gdy ten przewracał się ja popchnąłem go w stronę lin. Nabrał on trochę prędkości, a mijając mnie nadział się na Back Heel Kick

Całkowicie zdominowany na starcie rywal był zdany na mą łaskę bądź nie łaskę. Niestety trafił na zły dzień, ponieważ dzisiaj nie biorę jeńców. Wszyscy polegną, a ja zabiorę to złoto do domu. Przynajmniej tak zakłada mój plan, oby wypalił.

Po wcześniej wykonanym potężnym kopnięciu w twarz rywala dałem mu chwilę przerwy. Miał teraz ostatnią szansę aby napełnić swoje płuca zanim ponownie zacznie wyć z bólu. I tak oto gdy Boogeyman podniósł się już na nogi wyruszyłem w jego stronę. Lou Thesz Press przybił go do maty, a seria punchy z mojej strony skutecznie osłabiała jego obronę i po chwili w pełni odkryty przyjmował wszystkie moje uderzenia. Chwilę później podniosłem rywala, lecz tylko po to aby znów wylądował  na macie, tym razem za sprawą Edge-o-matic.

Boogeyman upadł w pobliżu narożnika. Wyczułem tutaj idealną okazję na wykonanie akcji podwyższonego ryzyka. W tym celu wspiąłem się na wcześniej wspomniany narożnik i po krótkim przygotowaniu wykonałem Diving Crossbody.



@Jeśli będę pisał dalej to biorę +24