Wchodzę.

Co stanie się, gdy przeciwko siebie znów staną ci sami rywale? Czy walka dobra ze złem po raz kolejny zakończy się w taki sam sposób jak ostatnio? Wiele osób chciałoby znać odpowiedź na to jakże ciekawe pytanie, jednak już za chwilę wszystko powinno być jasne. Obaj zawodnicy wpatrują się sobie w oczy i zapewne myślą tylko o wygranej w tym starciu. Myślałem tylko o taktyce jak pokonać swojego oponenta, kiedy nagle wszystko przerwał gong.

Zaczęło się tradycyjne siłowanie, w którym w domyśle faworytem jestem ja. Dlaczego? Głównie ze względu na swoje gabaryty oraz domyślną większą siłę, którą czasem potrafię pokazać w trudnych momentach. Wbiłem szybko swojego oportunistę w narożnik i stało się tak, jak większość spekulowała... W owej chwili czułem niesamowitą euforię i spełnienie. Jakbym zrobił pierwszy krok, który małymi kroczkami przybliża mnie do zwycięstwa, jednak to dopiero początek... Zacisnąłem zęby i ruszyłem na oponenta, ten jednak zechciał mnie zaskoczyć i szybko wybiegł z narożnika, stojąc tuż za mną. Odwróciłem się do niego i tym razem to on został niemile zaskoczony; wykonałem Vertical suplex jako początek dewastacji mojego oponenta.
,,To jeszcze nie koniec, gnido! Stwierdzam, że to dopiero początek!" - po tych słowach zaśmiałem się demonicznie. Dokładnie tak jakby z góry do dołu przepełniał mnie mrok, zło, wszystko, co opisywane jest jako negatywne.
,,Zjem Cię na kolację niczym Armin Meiwes. Zdajesz sobie z tego sprawę?!" - krzyczałem do oponenta, a ten nic nie odpowiadał, więc chwyciłem go za głowę i podniosłem. Wtedy nie wyglądał zbyt pewnie, więc wyprowadziłem kolejną akcję. Chair shot wykonany i oportunista ląduje na macie! Świetne przedstawienie! Większość ludzi powinna klaskać, a oni od razu zaczynają buczeć i to coraz głośniej. Czyżby nie podobało im się moje zachowanie? Przecież tak pięknie wykonuję kolejną egzekucję... Dajcie mi się skupić do cholery! Mam wrażenie, że z roku na rok nie przybywa mi lat... Wcale nie czuję się gorzej, a wręcz przeciwnie. Czuję się mocniejszy. Chcę być jeszcze bardziej brutalny i rządny krwi! Nie przestanę niszczyć przeciwników! Klęska już nadchodzi... Jest tuż za wami.

Fani buczeli coraz głośniej, nie wiedzieli, że dopiero zaczynam. Nie przeszkadzało mi to, że tak negatywnie reagowali na to, co wykonywałem. Przecież to wszystko zasługuje na pochwałę, a nie na gwizdy czy buczenie. Uśmiechnąłem się zadziornie i przystąpiłem do następnych kroków. Szybko wykonałem Neckbreaker na Christianie, który był w pozycji pionowej i szybciutko zmienił swoje położenie. Następnie przystąpiłem do odliczania mojego rywala! Sędzia zaczyna liczenie! Niestety tylko do jednego i walka trwa dalej! Jumping elbow drop kompletnie dobił oportunistę i ten jakby na chwilę stracił orientację co do pojedynku. Czyżby był to początek jego kryzysu?! Chyba wszystko na to wskazuje! Niedługo ten dobry człowiek będzie spokojnie spoczywał w pokoju...

Snap DDT no i mamy kolejny upadek zawodnika, którego fani tak bardzo uwielbiają. Nie mam pojęcia czy każdy stawiał na taki przebieg walki, jednak jeśli już zakładał coś podobnego to trzeba przyznać mu gratulację. Ci wszyscy fani tego zabawowego i dobrego człowieka to jedna wielka ściema. Nie patrzą na to kto ma większe umiejętności, tylko na charakter. Kapitan Charyzma? No nie wydaje mi się... Nie ma tej cechy za grosz. Nie porywa tłumów. Zdaje im się, że to ich zbawiciel, bo nie znają okrutnego losu, który już niedługo ich wszystkich dopadnie. Panie i panowie! Pora na kolejną akcję. Gorilla press powerslam właśnie zostało zaaplikowane Christianowi!

+24

_________________________________________

Bardzo zły początek postawił mnie aktualnie w dość nie przyjemnej pozycji. Byłem właśnie wynoszony pod Gorilla Press Powerslam. Jedyne co mogłem w tej sytuacji zrobić było przeniesienie ciężaru ciała ku dołowi co znacznie utrudniło rywalowi trzymanie mnie, wtedy to zaaplikowałem w jego twarz uderzenie z pięści, aby móc spokojnie rozbujać się i spaść za jego plecami jednocześnie wykonując Egde-O-Matic

Ostatnio edytowany przez Spajk (2016-06-12 14:05:53)

+12

___________________________________
Nie wiedziałem jak zareagować na to co się aktualnie dzieje, jakiś młodzik właśnie spuszcza mi łomot w walce o pretendenta do jednego z pasów. Nie mogę pozwolić na taki rozwój zdarzeń, czas aby pokazać prawdziwą, mistrzowską moc i udowodnić wszystkim, że czas mojej emerytury jeszcze nie nadchodzi.

Wykorzystując nasze ułożenie, w którym znajduję się za powstający rywalem założyłem mu uchwyt na szyję podduszając go, po dołożeniu do tego paru uderzeń pięścią w klatkę piersiową mogłem po chwili przejść do Russian Leg Sweep.. Z tego ataku dałem radę na momentalne przystąpienie do zadania kolejnego kluczowego ciosu. Ustawiłem rywala na kolanach aby zaaplikować Snap Suplex.

Po upadku na matę rywal znajdował się calkiem blisko narożnika. Pozwoliło mi to na wspięcie się na wcześniej wspomniany kąt w ringu i wykonanie Missile Dropkick

Ostatnio edytowany przez Spajk (2016-06-13 22:52:50)

Powoli przejmowałem inicjatywę i coraz bardziej odciskałem swoje piętno na skórze Abyssa. Teraz wystarczyło tylko doprowadzić to do końca i poddać się świętowaniu zwycięstwa. W końcu nie po to jest na hali tyle rozwieszonych transparentów z moim imieniem, nie po to są tu zebrani moi fani aby oglądać porażkę. Muszę to wygrać, dla siebie i dla nich.

Po akcji podwyższonego ryzyka wcale nie miałem dosyć, zdecydowałem się na kolejną. Wspiąłem się ponownie na narożnik aby móc bez problemowo przygwoździć rywala do maty po Diving Crossbody. Abyss był coraz bardziej zdenerwowany, nie radził sobie z rosnącym stresem i dodatkowym przypływem adrenaliny. To bardzo pomoże mi w zwycięstwie.

Ja natomiast wykorzystywałem nasze położenie, gdy znalazłem się za plecami podnoszącego się rywala mogłem wykonać Half Nelson Bulldog. Po tej akcji nie czekaliśmy długo z podniesieniem się. Rywal momentalnie odepchnął mnie i ruszył w moją stronę co wykorzystałem poprzez Lou Thesz Press i falę punchy która po chwili zalała Abyssa.