Wtem na arenie zapada półmrok, a po bokach rampy rozbłysnęły dwa ogromne strumienie ognia. WWE-Universe już wiedzą o kogo chodzi. W lekkim poddenerwowaniu wyczekują, aż wysłannik samego Lucyfera wyjdzie z podziemi, by zaspokoić swe diabelskie żądze. I nagle wychodzi zza backstage'u i staje na rampie! Ogromny, mierzący 2 metry i 13 centymetrów Potwór powolnym, dostojnym, ale pewnym krokiem zaczyna zmierzać w stronę ringu. Po upływie kilku chwil już stał po środku pola walki. Powoli zaczął unosić ku górze swe ręce, a następnie ich gwałtownym ruchem w dół uwolnił strumienie ognia z każdego z czterech narożników.

gong i KŁ na 380 słów

ja tak samo, +12


dodatkowe +12

Ostatnio edytowany przez Yankess (2015-12-22 21:50:58)

Mrok i ciemne odcienie czerwieni spowiły ring WWE. A dokonał tego on - naczelny diabeł, Potwór, Demon, najgroźniejsze narzędzie w rękach Lucyfera... Dokonał tego Kane. Ta straszna, nadludzka kreatura tydzień w tydzień za pomocą pięści i swych nadprzyrodzonych mocy zmiata z powierzchni ziemi kolejne ofiary. A ich dusze stanowią fantastyczną przystawkę dla wygłodniałego Księcia Ciemności. Dwumetrowy kolos twardo stał w jednym z narożników kwadratowego pierścienia. Jego przekrwiony, beznamiętny wzrok przenikał w głąb duszy CM Punka. Bez najmniejszego problemu mógł wejrzeć w jej najtrudniej dostępne zakamarki. Demon stał w bezruchu. Zaś jego przeciwnik wręcz przeciwnie. CM Punk był ruchliwy. Można rzec, że nawet aż nadto. Stąpał z nogi na nogę, to raz czyniąc krok do przodu, aby po chwili jednak z powrotem się cofnąć. Oczywiste było, że jest zdenerwowany i nie bardzo wie, jak ukryć narastające obawy. Boi się gniewu piekieł, namacalnej potęgi zaświatów i złożenia jego duszy na ołtarzu przed Lucyferem. Czasu na ucieczkę jednak już nie ma. Obaj zawodnicy są w ringu i żaden ani myśli o splamieniu swego honoru poprzez tchórzliwą ucieczkę z pola bitwy. Jedyną myślą, jaka im zakrząta teraz umysły jest zapewne to jak zmusić oponenta do najszybszego skapitulowania.

W końcu trzykrotne zabicie w gong przez technicznego pozwoliło na spuszczenie wygłodniałych psów z łańcuchów. Zawodnicy bez zbędnej zwłoki ruszyli na siebie. Pierwszy cios wyprowadził Kane. Punk jednak przytomnie uniknął zbliżającej się do niego pięści, lecz przy drugim ciosie był już bezradny. Piekielnie silny Uppercut bez problemu sprowadził CM Punka na matę. Przepotężny huk upadającego na deski ciała wywołał w piekle przeraźliwy chichot sług Lucyfera. A jego największa perełka, najlepszy uczeń się nie zatrzymywał i już po chwili raz jeszcze posłał przeciwnika na matę, tym razem za sprawą potężnego Big Boota! Kopnięcie Demona było tak silne, że podeszwa buta nieomal nie odcisnęła się na czole rywala. Przerażony Punk mimowolnie potrząsał głową starając się w ten sposób doprowadzić swój umysł do pełnej trzeźwości, aby móc zapobiec kolejnym diabelskim kaprysom nieokrzesanej piekielnej kreatury. Na nic się to jednak zdało. Sługa Lucyfera już był gotów do ataku. Podniósł przelękniętego adwersarza, a następnie - ile tylko sił - cisnął jego cielsko na ringowe deski (Body Slam)! CM Punk z łoskotem upadł na śnieżnobiałą matę, a ring momentalnie się zatrząsł i dopiero po kilku sekundach ustabilizował swą pozycję. Przerażone i wyżęte z nadziei truchło padło i leży tuż pod stopami wielkiego Potwora. Śmierć nie jedno ma imię. Tym razem może jednak zapewnić odrodzenie w nowej, lepszej postaci.

jako, że mam prawo to proszę o opinię innego sędziego

Wysłannik Lucyfera, jak co tydzień wyłonił się z mrocznego Hadesu, stanął na powierzchni i rozpoczął kolejne łowy, kolejne poszukiwania bezbronnej duszy dla swego Pana. Tym razem za cel obrał sobie "najlepszego na świecie" - CM Punka. Może i Brooks jest najlepszy na świecie. Nie wziął jednak poprawki na to, że ma dziś do czynienia z kreaturą nie z tego świata. Przepotężny Demon wydaje się być w ostatnich tygodniach nie do zatrzymania. Dziś o tym przekona się również Punk.

Kane dobrze wszedł w pojedynek bez problemu wypracowując sobie inicjatywę. Nie zamierza jednak się pozwolić sobie na nonszalancję i już wykonuje Leg Drop! Wnet po udanie wykonanej akcji, Potwór podrywa swe ciało do pionu, podnosi rywala, odpowiednio go ustawia, a następnie wysyła pozdrowienia zza światów w postaci Reverse Suplexu! To jednak nie wszystko, co ma w zanadrzu Kane. Ledwie zaaplikował rywalowi Suplex, a już jest gotów do kolejnej szarży. Raz jeszcze podnosi rywala i raz jeszcze zadaje mu ból, tym razem za sprawą Backbreakera!

Gniew. To słowo - zdawałoby się - doskonale opisywało jakoby genezę destrukcji, jaką rozsiewa Kane. Jednak to gniew był jej siłą napędową. To Szatan. Szatan, który opętał jego ciało, umysł oraz każdą jego komórkę. Szatan jest genezą i Szatan jest odpowiedzią na to skąd Kane czerpie diabelską siłę, która wszystkich rozkłada na łopatki.

Potężny Backbreaker skutecznie osłabił kręgosłup CM Punka. Ten jedynie jęknął głośno z bólu jednak na nic się to zdało. Jego krzyk w niczym mu nie pomoże. Jeśli chce się wyswobodzić od bólu, musi albo uciec, albo przeciwstawić się Kane'owi. A Ulubieniec Szatana - na nieszczęście Punka - wciąż się nie zatrzymuje. Znów podnosi rywala i... znów wykonuje Backbreaker! Przeciwnik Potwora znów głośno zawył, zaś Glenn jedynie zamaszystym ruchem dłoni zarzucił włosy na plecy i po chwili zaaplikował DDT! To Szatan jest genezą i Szatan jest odpowiedzią...