Na arenie rozbrzmiewa "This Fire Burns", a na stage'u pojawia się nie kto inny, tylko najlepszy syn miasta Chicago, jedyny i niepowtarzalny - CM Punk. Pewnym krokiem zmierza do ringu. Już w środku kwadratowego pierścienia wykonuje swój słynny taunt ze skrzyżowaniem pięści na klatce piersiowej, co spotkało się z niezadowoleniem publiczności.

Ostatnio edytowany przez Szelton (2018-08-13 16:10:28)

”Introducing to the ring, from Birmingham, England, weighning at 205 lbs. He is The Bruiserweight... PETE DUNNE!”

Zostałem wybrany do rozpoczęcia pojedynku, naprzeciw mnie stoi CM Punk. Głupio się uśmiecha i liczy, że wyprowadzi mnie tym z równowagi. Widzę też, że do batalii podchodzi lekceważąco, ponieważ nie jestem dla niego wymagającym zawodnikiem, uważa mnie za słabe ogniwo... Nie mogę się doczekać, kiedy sprawię Phillipsowi niespodziankę, którą zapamięta na długie dni. Wtedy dam mu pstryczka w nos, a także dam mu do zrozumienia, że to ja jestem Jamajską Sensacją, objawieniem wśród zawodników WWE, które zaskakuje wszystkich ekstremalnymi akcjami. Dzisiejszy mecz będzie też zapowiedzią mojej ciężkiej walki o walizkę Money in the Bank.

Walkę rozpoczynamy od zatoczenia paru kółek w ringu, w końcu dochodzi między nami do próby zwarcia. Jednak szybko kontruję ten ruch i zachodzę rywala od tyłu. Od razu zasypuję uda oponenta serią low kicków, przechodząc potem do punchy w plecy. Atak długo nie trwa, ponieważ wściekły Brooks wyprowadza uderzenie z łokcia w moją klatkę piersiową, następnie dorzuca od siebie low kicki w moje uda, szybko posyłając mnie irish weap'em na sprężyste liny. Wówczas współzawodnik powala mnie clotheslinem, dorzucając jeszcze bolesne stompy w korpus. CM Punk bez pomysłu sprowadza mnie do stójki, w końcu to jest moja szansa na wielki powrót! Znienacka wyprowadzam rywalowi podbródkowy, który otwiera między nami zaciekłą wymianę ciosów. Niesiony okrzykami fanów, wychodzę zwycięsko z bijatyki, skracając bijatykę double chop'em! Dajesz Kofi, nie możesz na tym skończyć. Zrób krok w przód! Motywując siebie w myślach, wykorzystuję sprężyste liny, w locie krzyżując swoje ciało, tak wpadając w przeciwnika (springboard crossbody). Z widowni słychać głośny pop, w końcu ich generał jest przy głosie, ich doping nakręca mnie do dalszego tworzenia niezapomnianego widowiska. Energicznie wracam na nogi, czuję w sobie napływ nowych sił, które mają mi pomóc w dalszej walce. Sprowadzam Punka na nogi, jednak znów nadziewam się na chytrą kontrę od niego. Otrzymuję znów kilka uderzeń z łokcia w podbrzusze, następnie przechwytuję mnie pod Devil Lock DDT, które niestety ujrzało światło dzienne. Z hukiem padam na matę, kątem oka widząc złość na twarzy rywala, który też wykrzykuje słowa: Nigdy nie będziesz najlepszy! To ja jestem główną twarzą tego show, zrozum to! Jednak na mnie CM Punk nie robi największego wrażenia swoim zachowaniem, za niedługo znów skrócę jego panowanie. W międzyczasie Christian zaczyna głośno klaskać rękoma, publika robi to samo, próbują mnie ponownie zmotywować. Brooks wyraźnie ukazuję podenerwowanie zachowaniem widzów, widocznie odsunąłem go w cień. Spokojnie wyczekuję chwili nieuwagi konkurenta, sytuacja na arenie go nieco gubi. Punk znów popełnia ten sam błąd, sprowadza mnie na dolne kończyny. Tylko się uśmiecha, spoglądając na widownie, to daję mi idealną okazję... Wyrywam się z jego łap, zasypując go punchami w czerep, potem zachodzę go od tyłu, chwytam się go i sprowadzam na matę hangman's neckbreaker'em! Fanatycznie go przechytrzyłem, choć wciąż odczuwam skutki jego ciosu. Zadowolony opieram się o liny, wpatrując się w leżącego współzawodnika. Po raz kolejny w tym meczu jako dziki kocur ukazuję wszystkim swój pazur. Tak samo będzie z moimi rywalami w walce o kontrakt. Ich władza nade mną, afrykańskim wojownikiem, szybko zostaje obalona... Punk jest kolejnym zawodnikiem, który zasmakuję na sobie gniewu Kingstona...

Pościk pojawi się najpóźniej wieczorem

Kevin vs Szelton

Kevin - szczerze napiszę, że bardzo fajny post Ci wyszedł. Czytałem go z przyjemnością dlatego, że jest uporządkowany, ale również dlatego, że wiem jak pisałeś wcześniej. Ostatnimi czasy poczyniłeś znaczący progres i bardzo mnie to cieszy. Dodatkowo zachęcam, żebyś pisał swoje posty w czasie przeszłym, to znaczy, że to co opisujesz już się wydarzyło. Ty piszesz w  czasie teraźniejszym, a to według mnie nieco psuje jakość kto ładniej. To nie jest przymus, żebyś zmieniał swoje przyzwyczajenia opisu sytuacji ringowej - ja tylko proponuję zmianę także to nie jest minus. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić to do tej części zdania:

"zasypując go punchami w czerep" -> raczej unikaj używania słów typu "czerep". Słabo się to czyta, ponieważ jest to po prostu mało eleganckie sformułowanie. Można zamiast tego "czerep" użyć słów takich jak np. głowa, czaszka lub potylica jeśli uderzasz rywala w tył głowy.

Szelton - dobry post w Twoim wykonaniu. Postawiłeś na kreatywność - bardzo to doceniam. Kolejny plus to opis walki. Wykorzystałeś charaktery obu postaci i zdecydowałeś się na nieczystą zagrywkę, właśnie tak należy rozgrywać pojedynki heel vs face. Podobało mi się również przedstawienie historii Twojej postaci jak po pięciu zwycięstwach z rzędu nagle przegrywasz dwie najważniejsze walki. Każdy czytelnik lubi poczytać o przeszłości postaci, której właścicielem jest autor tekstu. Nie podobały mi się powtórzenia wyrazów. Tutaj nie chodzi o zwykłe powtórzenia, które występowałyby sporadycznie co linijkę tekstu, ale one były w jednym zdaniu. Dla mnie to są dość poważne błędy, bo zaburzają płynność tekstu. Przykłady:

"(...) w tym momencie okazji na bezpośredni rewanż na Kanadyjczyku."
"Niezwykle go to zmotywowało, przez co zdołał mi wymierzyć kilka łokci w mój brzuch, przez co zdołał się oswobodzić."

Wynik: Mój głos oddaję na Szeltona. Kevin jesteś coraz bliżej czołówki, ale jeszcze trochę Ci brakuje.

Spajk vs Zone

Spajk - wymaganie sędziego zostało spełnione. Hot-tag został opisany i wykonany - to oczywiście na plus. Wydaję mi się jednak, że odpuściłeś trochę tę walkę. Post nie jest taki jak te, do których nas przyzwyczaiłeś. Widywałem lepsze w Twoim wykonaniu. Natomiast nie było też źle. Szybko mi się go czytało, opis walki w porządku, gimmick też jakiś tam był. Natomiast tak samo jak u Szeltona tak samo u Ciebie wystąpiło masę powtórzeń. Te błędy są niepotrzebne, bo bardzo łatwo je wyeliminować. Przykład:

"Lecący w moją stronę rywal nadział się na Diving Crossbody z mojej strony. Powalając rywala"

Wynik: Zone nie odpisał więc automatycznie punkt leci do Spajka.

PODSUMOWANIE:
Szelton 1:0 Kevin
Zone     0:1 Spajk

Czyli ogólnie to wychodzi remis na razie.

Przewaga teamu face'ów rosła z minuty na minutę. Choć wcześniej CM Punk przeważał nad Kofim Kingstonem, o tyle teraz Christian znacznie dominował nad mniej doświadczonym Pete'm Dunne'm. Brytyjczyk był obijany ze wszystkich stron, a walka zbliżała się ku końcowi. Christian zagrzewał publiczność zwiastując chęć wykonania akcji specjalnej, a z narożnika wtórował mu Kofi Kingston, również rytmicznie klepiąc w narożnik. Doświadczony Kanadyjczyk złapał "Bruiserweighta" i wykonał Falling Inverted DDT. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że pojedynek zaraz się zakończy, gdyż mieliśmy zobaczyć akcję kończącą Kapitana Charyzmy. Dużo myśli w głowie CM Punka się wówczas skumulowało. Nadal miał w głowie ostatnie wydarzenia. Rosnąca seria porażek, w tym właśnie jedna z Christianem oraz upokorzenie tuż przed walką na backstage'u przez Christiana. Punk pomyślał, że "Captain Charisma" nie może znów nad nim triumfować, na pewno nie w taki sposób - przez ewidentną winę jakiegoś nowicjusza! Zapaśnik z Chicago nie wytrzymał i wparował do ringu powstrzymując Kanadyjczyka przed wykonaniem akcji kończącej. Zaatakował go serią punchów, a do tego powoli zaczął dochodzić do siebie Pete Dunne. Brytyjczyk chwilę potem dołączył do swojego kompana z drużyny i we dwóch atakowali Christiana, zaganiając go do narożnika. Już sędzia miał nakazać uderzenie w gong, gdy... do akcji włączył się Kofi Kingston. Ghańczyk zwinnie wskoczył na narożnik i z lotu zaaplikował na CM Punku Jumping Clothesline! Następnie bardzo szybko odbił się od lin i wykonał na Brytyjczyku Trouble in Paradise! Brawurowa interwencja czarnoskórego wrestlera dała czas dla Christiana na odzyskanie sił. Wszyscy w tym całym chaosie nie zwrócili nawet uwagi na to, że sędzia nakazał ogłosić podwójną dyskwalifikację! Walka po gongu trwała nadal, a lider "Boom Squadu" i Kapitan Charyzma we dwóch rzucili się czym prędzej na CM Punka! Lider ruchu straight edge uratował się jednak ucieczką i wyturlał się z ringu. Następnie w popłochu łapiąc się za głowę uciekał w stronę rampy! Kofi oraz Christian jeszcze pokazywali coś w jego stronę i wykrzykiwali. Wówczas też Pete Dunne zdołał się podnieść i jak gdyby nigdy nic chciał udać się na zaplecze, zapominając nieco gdzie się znajdował. Na nieszczęście dla niego Christian i Kofi byli rozczarowani brakiem zwycięstwa... Chcąc wysłać ostateczną wiadomość w stronę "Straight Edge Saviora" Kofi popchnął "Bruiserweighta" w stronę swojego kompana z drużyny, a ten postawił kropkę nad "i'! Wykonał akcję, którą uniemożliwił mu przedtem zapaśnik z Chicago, czyli Killswitch! Kamera pokazała potem przybijających piątki ulubieńców trybun, a CM Punk upokorzony, łapiąc się za głowę wszedł za kulisy. Następnie zobaczyliśmy na zapleczu Johnny'ego Mundo...